Data: 2004-12-17 06:27:55
Temat: Re: Dlaczego?
Od: "Guahira" <V...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:32elt4F3lie0jU1@individual.net...
> http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/raporty_041216/
index.html
>
Kiedyś wydawało mi się, że decyzję o samobójstwie podejmują jedynie ludzie w
stanie silnego wzburzenia, a więc całkowicie rozchwianej i zaburzonej
równowagi psychicznej. Niezbędne do tego byłoby, tak sądziłem, jakieś
niezwykłe, nagłe i tragiczne wydarzenie. Śmierć dziecka, zdrada kochanej
osoby, ciężkie kalectwo, itp.
Życie zweryfikowało moje wyobrażenia- jak dość często zresztą. :-)
Zetknąłem się z problemem samobójstw popełnianych nieomalże na spokojnie.
Bez katalizatora w postaci strasznej życiowej tragedii. Narastające
niezadowolenie z życia i ewentualnie siebie samego. Ujemny bilans życiowy
(mam ... lat, pracuję jako..., zarabiam ..., rodzina..., nadzieje na
przyszłość...) zaczął być powodem wystarczającym do decyzji: "nie, ja już
tak dalej nie chcę, będzie dosyć, dziękuję ale już nie".
Ostatecznie przekonałem się, że mnóstwo ludzi gotowych jest rozstać się z
tym najpiękniejszym ze światów. A problemem nie jest "dlaczego?" a "jak?".
Jak to zrobić, żeby nie bolało? Jak to zrobić, żeby nie było odrażająco? Jak
to zrobić, żeby nie było ryzyka, że odratują... częściowo (życie jak
roślina).
Wydaje mi się, ale to już moja prywatna spekulacja, że gdyby stosowna
pigułka pozwalająca po prostu zasnąć na zawsze, była powszechnie dostępna,
ilość samobójstw zwiększyłaby się przynajmniej dziesięciokrotnie.
--
Pozdrawiam serdecznie,
Ogryzek
(Jeśli chcesz do mnie napisać, usuń z adresu "VeryBig")
|