| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-04 18:30:59
Temat: Re: Dlaczego RUDE to WREDNEUżytkownik tycztom napisał:
jeżeli ktoś podejmuje ze mną dyskusję,
A Ty podejmujesz z nim...
> to można chyba tak sprecyzować zdanie,
Zgodzisz się chyba ze mną, że jednak każdy ma swój własny styl i pisząc
na grupę (gdzie czyta to wiele osób) nie będzie pisał do-każdego-z-osobna.
żeby prosty w tej materii człowieczek
> (czyli ja) zrozumiał "co autor miał na myśli".
Jeśli czegoś nie rozumiesz, zawsze możesz zapytać. Ale na przykład ja
jestem w stanie sobie pozwolić na odpowiadanie rozmówcy, gdy ten spełni
pewne kryteria. Bardzo cenię sobie formę wypowiedzi, tak samo z resztą
jak Ty. Jednak formy te nie pokrywają się.
>
>
>>Punkt trzeci. Nie zamierzam za nic przepraszać, bo nie mam za co. Nie
>>oczekuję od Ciebie żadnych przeprosin, bo do niczego nie jest mi to
>>potrzebne. Nie popełniłam wedle mojej opinii, jeśli chodzi o moje
>>zdanie, żadnych błędów. Poglądy zaprezentowane przezemnie uważam za
>>niesprzeczne (bo ja znam lepiej swoje intencje).
>
>
> OK - spory kompromis.
Tak się składa, że z mojej strony nie ma tutaj ŻADNEGO kompromisu.
>
> [ciach]
>
>
>>Każdy ma swój styl prowadzenia dyskusji. Jeśli uważasz, że ja
>>manipuluję, a sam nie cierpisz manipulacji, to zakończ temat i obejdź
>>się smakiem. Ja Ci mogę tylko napisać: manipuluję czasami (jak każdy
>>człowiek)- ale nie WIESZ w którym momencie i czy w naszej dyskusji w
>>ogóle. Nie bądź zdziwiony, że przypisując komuś takie czy inne intencje,
>>dostajesz takie a nie inne odpowiedzi.
>
>
> Żadnym smakiem - dyskusja to nie 'regularne' przytakiwanie, to ciężka praca
Może dla Ciebie. Dla mnie dyskusje stanowią większe lub mniejsze źródło
przyjemności. Być może z Twojej strony dyskutowanie wiąże się z ciągłymi
kompromisami, więc dlatego jest postrzegane jako ciężka praca.
> (a kompromis: jeszcze bardziej ciężka praca)
Jeśli ktoś już musi iść na kompromis, to idzie. Uważasz, że ja idę na
kompromis z Tobą. Z mojej strony - nieprawda. Oczywiście możesz myśleć,
jak Ci wygodnie, lub wedle przyzwyczajenia.
>>Z pewnością moglibyśmy się dogadać. Jest to kwestia chęci. Ale zważ, ze
>>każdy człowiek stąpa po swojej ziemi-nie-ziemi.
>
>
> Nie wiem po jakiej Ty stąpasz
No właśnie.
b. długo mogę czekać na kompromis który
> wypracujemy (o ile nie przestaniesz pisać).
A mógłbyś mi zdradzić dlaczego do tego dążysz? I dlaczego chcesz
ewentualnie długo czekać?
tylko pod
> wpływem Twojej szczerej chęci przedstawienia jakiejś argumentacji (dobrze by
> było, żebe ta argumetnacja trafila do mojej 'prostej' główki).
Po raz kolejny użyłeś sformułowania podkreślającego prostotę. Czy to
jest jakaś Twoja mała schiza?
>
> Ale rozmawiasz ze mną - no to czemu nie chcesz mi wyjaśnić?
> (nie będę powtarzał 'legendy' o "wilkołakach, antropo.., kardiologii" - bo
> to IMHO niewiele ma wspólnego z tym tematem).
Postaram się przejrzeć posty, ale jeśli już zabiorę się za jakieś
tłumaczenie, to z pewnością będziesz miał do czynienia z wilkołakami,
antropo..., i kardiologią.
>
>
>>Tomek, ja Ciebie nie uważam za jakiegokolwiek prostaka (typów prostactwa
>>może być wiele). Mam za małą "próbkę Ciebie" i to wszystko.
>
>
> OK - w takim razie dyskutujmy dalej.
A czy to jakiś warunek z Twojej strony? Jak dobrze widzę, to raczej
Tobie zależy (z mojej strony odpowiadanie to najzwyklejsza uprzejmość).
>>Tomek, może moje argumenty są dla Ciebie mętne itd., może ich nie
>>zrozumiałeś, ale droga prowadząca do stwierdzenia, że ktoś nie ma racji
>>nie jest taka prosta.
>
>
> Nie jest - zgoda. Dlatego ja coś Tobie zarzuciłem i czekam na
> kontrargumenty.
Mój drogi, na zarzuty, jak zdążyłeś zauważyć, to ja nie odpowiadam. Mogę
z Tobą dyskutować i dwa tygodnie, a jeśli będę chciała, bedę pisać/mówić
o niczym.
to, że w ogóle ze mną
> rozmawiasz świadczy na Twoją korzyść, tzn., że jednak mnie nie zlekceważyłaś
Nie; to Ty zacząłeś odnosić się do mnie w sposób, który ja preferuję.
Wypracowałeś więc swój ulubiony kompromis.
> OK, ale DYSTANS zmniejszy emocje
I właśnie o to chodzi. Ty prezentujesz styl bardzo emocjonalny, co mnie
nie musi wcale odpowiadać.
(no i to takie gadanie przez 'mgiełkę').
Wierz mi, jedną z najgorszych przypadłości jest osiągnięcie magicznie
jednostronnego sposobu widzenia świata. Byłeś zajadły, a teraz jesteś
uprzejmy. Nie widzisz korzyści?
> Wolę się otworzyć: powiedzieć co mnie boli i z utęsknieniem czekać na Twoje
> argumenty.
Teraz czekasz z utęsknieniem, a moje argumenty w korzystnej dla Ciebie i
zrozumiałej formie mogłeś mieć wcześniej. Twoje własne podejście
doprowadziło do tego co masz teraz. I teraz już doskonale wiesz, że nie
chodzi o SNTP.
>>Nie musisz mnie za nic przepraszać. To nie jest wg. mnie tego typu
>>kwestia. Po prostu, najzwyczajniej w świecie nie możemy się dogadać,
>>czym Ty zdajesz się być zaszokowany.
>
>
> Może nie zszokowany, co czuję wewnętrzną potrzebę doprowadzenia dyskusji do
> końca (nie lubię zadawać pytań bez odp. i także sam staram się takich rzeczy
> nie robić, tzn. nie ucinać dyskusji w połowie).
A wiesz co to jest optymalizacja?
(ale jeżeli już uznam to za stosowne,
> zobaczy, że przyjmiesz je z satysfakcją -
A ja Ci po raz kolejny napiszę: nie zależy mi na "przepraszam" i nigdy
nie zależało. Wierz mi, dostałam to, co chciałam dostać. I spokojnie
mogłabym uciąć już całą dysputę.
> O WŁAŚNIE!!! Na to czekałem, zdrowa, szczera, konsekwentna wypowiedź (aż
> chce się czytać):
> (po prostu KLASA)
Tutaj chyba coś zgubiłeś, wyciąłeś, albo zapomniałeś wstawić. Bo nie
wiem czego dotyczy powyższy komentarz.
>
>
> No co Ty, Kasia? Jaki autorytet? (czytam tę grupę od ok. 3 tygodni chyba i
> od ok. 3 tygodni odpowiadam).
Słonko, ja tego nie wiem. I nie bardzo mnie interesuje ile czasu czytasz
, czy piszesz. Ja Cię spotkałam wczoraj i tyle. Ludzie mają rozmaite
potrzeby i rozmaite potrzeby realizują.
> Chciałem odebrać dosłownie to co piszesz, ale proszę Ciebie zrozum mnie: nie
> trafia do mnie coś takiego: "bajki są be", dlatego, że to antrop...,
> czerpiący swe źródła z "kardiologii" i "wilkołaków".
A ja Ci powiem, że przy małej zmianie podejścia (która właśnie się
dzieje) zrozumiesz o co chodzi.
Nie prawdą w moim
> mniemaniu jest to, że jestem niesprawiedliwy
Wcale tak nie uważam.
dogadanie się - ale nie
> kosztem całkowitego, 'ślepego' ustępstwa,
Nic takiego nie miało mieć miejsca. Patrz - początek tego postu.
> Gdybyś od razu napisała: "za liskowe przywary obiwniam grupkę ludzi która
> swym nieodpowiedzialnym zachowaniem stworzyła coś takiego jak
> antropomorfizm", nie byłoby tematu.
Patrz - początek tego postu.
Zauważ Kasieńko, że obydwoje wymagamy do
> siebie szacunku, nawet tak prosty facet jak ja, wie co to jest asertywność
> czy inteligencja emocjonalna - z której szacunek w znacznej mierze czerpie
> swoje źródło... ale nie możesz wymagać szacunku, po lapidarnym stwierdzeniu
> "G. bajki".
I tu bym się z Tobą nie zgodziła. Jeśli wchodzisz do sklepu dajmy na to
w innym mieście niż mieszkasz (nie znasz wcale obsługi), podchodzi do
Ciebie ekspedientka i pyta: słucham Pana (?), to chyba nie odburkniesz
jej: to słuchaj dalej - tylko dlatego, że jesteś przyzwyczajony do: w
czym mogę służyć(?), bo słyszysz to codziennie w sklepie na przeciw
Twego domu.
Szacunek oczywiście zdobywa się cały czas, jednak jest pewien poziom
podstawowy z którego zejście nie jest dla nikogo przyjemne.
Jeśli chodzi o to czy mogę, czy nie mogę wymagać od Ciebie szacunku -
wierz mi ja wcale nie muszę z Tobą dyskutować.
>>Widzisz, tylko, że ja uważam, iż argumentów Ci dostarczyłam bez liku.
>
> No tak, ale widzisz te argumenty nie są przekonujące (oczywiście wg mnie).
A więc jednak potrafisz używac bardziej kurtuazyjnych form wypowiedzi.
> OK, masz rację. Poprawię się.
> Kasieńko, czy mogłabyś jeszcze raz zastanowić się nad niniejszą problematyką
> i przedstawić mi swoje argumenty?
Postaram się przejrzeć posty. Ciebie zaś proszę o sformułowanie
konkretnych pytań, więc w miarę możliwości i chęci, przejrzyj proszę
posty również.
Byłoby mi łatwiej, gdybyś pisał na priva, ale jeśli chcesz prowadzić
dyskusję na forum, to jakoś przeżyję.
>
>
>>Dla mnie twoja wypowiedź nie jest skuteczną motywacją. Poza tym, nawet
>>nie wiesz, czy ja mam ochotę, abyś Ty mnie dobrze (zgodnie z moją
>>intencją) zrozumiał.
>
>
> A to już NIEPOROZUMIENIE (no właśnie, może 'tutaj pies porzebany' - czemu
> wymagasz ode mnie zrozumienia argumentów których być może nie powinienem w
> ogóle zrozumiec - być może po prostu tego nie chcesz).
Mam na myśli obecne dywagacje, a nie to, od czego wychodziliśmy. Ja od
Ciebie nie WYMAGAM zrozumienia. Mogłeś machnąć ręką. Ale możesz jednak
mnie zrozumieć.
Widzisz, my między sobą nie różnimy się w jakiś straszny sposób, oboje
wychowaliśmy się w kulturze europejskiej. Ja nie używam Chińskiego.
> Wiesz co? Czy to aby nie kwituje naszych nieporozumień? Cio?
Nie.
- co ja mam
> sobie pomyśleś?
Bez komentarza.
>
>
>>Nie mam obowiązku zaspokajać Twoich potrzeb Tomku. Jest to kwestia
>>wolicjonalna. Na liście spotkasz wielu ludzi, z którymi możesz dyskutować.
>
>
> Zgoda, ale jeżeli podejmujemy się już dyskusji, to zróbmy to dobrze. Co o
> tym myślisz?
Kwestia przekonań. Zauważ, że moje przekonania nie muszą się pokrywać z
Twoimi. Aby kogoś zrozumieć, trzeba by wykazać nieco dobrej woli. Tak
wiec ja wcale nie muszę podzielać Twoich przekonań w stylu: bo ja nie
rozumiem a Ty jesteś ignorantką, ...to mi się należy..., ...bo ja chcę...
Słonko, mnie nie bardzo obchodzi czego akurat TY CHCESZ i co CI się
NALEŻY. Bo czemuż miałoby mnie to interesować? Nie znam Cię, nigdy Cię
nie spotkałam. Podchodzę do Ciebie z szacunkiem, ale na podstawowym
poziomie kurtuazyjnym.
>
>
>>Zapewniam Cię, że jesteś godzien wszystkiego co najlepsze.
>
>
> OK, wzajemnie :)
>
>
>>Tomek, jeśli tak o mnie myślisz, to jesteś w błędzie.
>>Dla mnie przyznanie się do błędu nie jest życiową porażką. Kwestia
>>podejścia do problemu autorytetu.
>>To co napisałeś powyżej jest tylko Twoją własną aproksymacją tego co JA
>>MYŚLĘ. Mogę tylko dodać, że mija się z moją subiektywna prawdą o sobie w
>>kwestii roztrząsanego przez NAS problemu.
>
>
> OK, być może jest to moja własna aproksymacja tego co Ty myślisz (notabene,
> ładnie to określiłaś), ale ja czekam na to, żebyś mnie wyprowadziła z błędu
> (ja jestem cierpliwy:).
No dobrze, powiedzmy, że jesteś cierpliwy. W swoim stylu.
>
>
>>Oj Tomek, Tomek...
>
> ;)
>
>
>>By the way, najlepiej mi się dogaduje z informatykami. Wśród moich
>>najbliższych przyjaciół są infrormatycy.
>
>
> No to 'poznałaś' kolejnego.
> Jeżeli chcesz mnie lepiej poznać, to tutaj są moje 'informatyczne'
> felietony:
> http://www.forumadministratorow.pl , dział "Felietony", linki obok mojego
> nazwiska.
>
Wiesz co, tak mi przyszło na myśl, jak byś się wobec mnie zachował
gdybyśmy oboje uczestniczyli w stłuczce. Powiedzmy, że ja bym zrobiła
nieoczekiwany manewr, a Ty jechałbyś zbyt szybko. Mój samochód byłby
uszkodzony w niewielkim stopniu, a Twój (droższy samochód) bardziej niż
można by oczekiwać. Wina powiedzmy po połowie.
Oboje byśmy rozumieli, że Ty poniósłbyś mniejsze straty korzystając z
MOJEJ polisy.
Założenia: nie wezwana policja, dość duży stres.
Co byś zrobił, w jaki sposób byś się starał mnie przekonać i ile czasu
byś na to poświęcił?
Ułatwienie masz - podstawa: nasze maile (więc nie spotykasz mnie nagle).
----------------
Problem lisich argumentów - odłóżmy to na jutro-pojutrze, dobrze?
K.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-03-04 19:54:13
Temat: Re: Dlaczego RUDE to WREDNEKasia wrote:
> Zgodzisz się chyba ze mną, że jednak każdy ma swój własny styl i pisząc
> na grupę (gdzie czyta to wiele osób) nie będzie pisał do-każdego-z-osobna.
Zgodzę się z tym, że albo jesteś zrozumiała (oczywiście w swoich
wypowiedziach) albo promujesz Okres Młodej Polski, z tego co ja pamiętam:
"sztuka dla sztuki"). EOT
> Jeśli czegoś nie rozumiesz, zawsze możesz zapytać. Ale na przykład ja
> jestem w stanie sobie pozwolić na odpowiadanie rozmówcy, gdy ten spełni
> pewne kryteria. Bardzo cenię sobie formę wypowiedzi, tak samo z resztą
> jak Ty. Jednak formy te nie pokrywają się.
Ty również nie spełniasz wielu kryteriów, w "pamiętnej" korespondencji
przekroczyłaś wszystkie 'moje' normy, to po prostu zwykła impertynencja, nic
więcej. Na co liczyłaś pisząc "GŁUPIE bajki" - i robiąc uwypuklaną przez
siebie periodycznie "łaskę" w tłumaczeniu czy interpretowaniu, na co
liczyłaś? Że GRUPA, to Twoje prywatne imperium, że ktoś zwolni Ciebie z
tłumaczenia? Na co liczysz teraz? Że powiem, OK Kasiu, w swojej
niekonsekwencji i nieodpowiedzialności jesteś OK? Starałem się być
cierpliwy, ale Ty przerastasz wszystkie normy. Powiem tak: nie masz niczego
na swoje usprawiedliwienie, nie podałaś żadnego rzetelnego argumentu, bo go
nie ma! Miałem naprawdę szczere chęci na kompromis, ale zawiodłem się.
Dyskusja z tobą to dyskusja o "ZESZŁOROCZNYM ŚNIEGU". Przykro mi, że
zmarnowałem czas ewentualnych czytelników prosząc Ciebie o nigdy nie
rozwiniętą i nie zargumentowaną rozmowę. EOT!!
> Może dla Ciebie. Dla mnie dyskusje stanowią większe lub mniejsze źródło
> przyjemności. Być może z Twojej strony dyskutowanie wiąże się z ciągłymi
> kompromisami, więc dlatego jest postrzegane jako ciężka praca.
Wiesz co? Nie spotkałem jeszcze w swoim życiu nikogo zachowującego się w ten
sposób. Jak można tak bezczelnie gardzić KOMPROMISEM!! Wiesz co? Powyższym
zdaniem dałaś mi dowód, że pomyliłem się co do Ciebie, Ty zachowujes się jak
"kluchy z olejem", mało tego, że zachowujesz się jak ignorantka, to jeszcze
zachowujesz się jak 100% arogantka i zreformowana arystokratka. EOT!!
> Jeśli ktoś już musi iść na kompromis, to idzie. Uważasz, że ja idę na
> kompromis z Tobą. Z mojej strony - nieprawda. Oczywiście możesz myśleć,
> jak Ci wygodnie, lub wedle przyzwyczajenia.
Bezczelność i arogancja!!! Nic dodać nic ująć.
> Postaram się przejrzeć posty, ale jeśli już zabiorę się za jakieś
> tłumaczenie, to z pewnością będziesz miał do czynienia z wilkołakami,
> antropo..., i kardiologią.
Teraz to już nie ma znaczenia, nie będę rozmawiał z kimś kto zszargał dobre
imię KOMPROMISU. Miałaś masę czasu, żeby dowieść swoich racji, tzn. wtedy ja
jeszcze chciałem z Tobą rozmawiać, teraz już nie chcę!!! EOT
> Mój drogi, na zarzuty, jak zdążyłeś zauważyć, to ja nie odpowiadam. Mogę
> z Tobą dyskutować i dwa tygodnie, a jeśli będę chciała, bedę pisać/mówić
> o niczym.
Bezczelność! EOT
> Wierz mi, jedną z najgorszych przypadłości jest osiągnięcie magicznie
> jednostronnego sposobu widzenia świata. Byłeś zajadły, a teraz jesteś
> uprzejmy. Nie widzisz korzyści?
Widzę, muszę bardziej uważać na osoby twojego pokroju - ta rozmowa, to
strata czasu i wielka manifestacja bezczelności z Twojej strony - jak można
tak się zachowywać? EOT
> Teraz czekasz z utęsknieniem, a moje argumenty w korzystnej dla Ciebie i
> zrozumiałej formie mogłeś mieć wcześniej. Twoje własne podejście
> doprowadziło do tego co masz teraz. I teraz już doskonale wiesz, że nie
> chodzi o SNTP.
Żegnam! EOT
> A ja Ci po raz kolejny napiszę: nie zależy mi na "przepraszam" i nigdy
> nie zależało. Wierz mi, dostałam to, co chciałam dostać. I spokojnie
> mogłabym uciąć już całą dysputę.
No comments - wyręczyłem Ciebie, nie mogę dłużej tego czytać! Przerastasz
wszystkich tym co piszesz - załóż sobie prywatną Grupę i tam manifestuj
swoje zachowanie.
> Tutaj chyba coś zgubiłeś, wyciąłeś, albo zapomniałeś wstawić. Bo nie
> wiem czego dotyczy powyższy komentarz.
bez znaczenia
> Szacunek oczywiście zdobywa się cały czas, jednak jest pewien poziom
> podstawowy z którego zejście nie jest dla nikogo przyjemne.
> Jeśli chodzi o to czy mogę, czy nie mogę wymagać od Ciebie szacunku -
> wierz mi ja wcale nie muszę z Tobą dyskutować.
A ja z Tobą muszę, tak!?
> A więc jednak potrafisz używac bardziej kurtuazyjnych form wypowiedzi.
Staram się, ale nie w przypadku ludzi zachowujących się tak jak Ty.
> Postaram się przejrzeć posty. Ciebie zaś proszę o sformułowanie
> konkretnych pytań, więc w miarę możliwości i chęci, przejrzyj proszę
> posty również.
> Byłoby mi łatwiej, gdybyś pisał na priva, ale jeśli chcesz prowadzić
> dyskusję na forum, to jakoś przeżyję.
Nie przeżyjesz - bo ja po prostu rezygnuję z tej bezsensownej rozmowy.
Zachowujesz się jak permanentnie zepsuta DAMESA i dłużej tego nie zniosę.
Jest na tej GRUPIE cała masa kompetentych osób, ty dałaś popis arogancji,
ignorancji, braku konsekwencji, zarozumialstwa i brak argumentów. Swoje 'ach
i ech' manifestuj przed lustrem - a życie ma swoje proste zasady: albo coś
potrafisz udowodnić (podać argumenty), albo PLONK! PLONK! PLONK!
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-04 20:41:24
Temat: Re: Dlaczego RUDE to WREDNENo niestety jesteś chamem - qniec dyskusji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-03-04 20:53:58
Temat: Re: Dlaczego RUDE to WREDNEKasia wrote:
> No niestety jesteś chamem - qniec dyskusji.
PLONK! (był już dawno)
To samo pomyślałem o Tobie, gdy pierwszy raz przeczytałem "GŁUPIE bajki", no
ale chciałem się jeszcze upewnić (nie oskarżam ludzkich zachowań
pochopnie) - dzisiaj nie mam już zadnych wątpliwości... Samo to co myślisz
na temat "komrpmisu" kwalifikuje Ciebie do mojego "wysypiska ignorantów"
(wiem, że to dosadnie, ale wybacz, osoba która tak permanentnie powniewiera
powszechnie uznanymi wartościami, na nic innego nie zasluguje) EOT!!!
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |