« poprzedni wątek | następny wątek » |
131. Data: 2005-02-24 13:19:42
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Radek pisze:
>> Nie bardzo rozumiem dlaczego mieszasz dwie niezależne od siebie
>> sytuacje - poinformowanie rodziców o zajściu oraz wyciągnięcie z
>> tego zajścia konsekwencji (wyznaczenie kary).
> Jak można je rozdzielić?....
Normalnie. Podziękować za wizytę, ustalić dane z obu stron, przeprosić (jeśli
informacje okażą się prawdziwe) i zamknąć drzwi. A potem dopiero wyciągnąć
konsekwencje. Pożegnanie się z gościem jest właśnie rozdzieleniem obu
sytuacji. IMHO nic mu już do tego, w jaki sposób ukaramy dziecko.
>> Obecność osoby informującej nie stanowi żadnej kary dla winnego i
>> nie jest w żaden sposób potrzebna do jej wymierzenia.
> Serio, serio? To dlaczego uważasz, że nie powinna przy tym być?
No właśnie dlatego, że nie jest do niczego potrzebna.
> Czy nie dlatego przypadkiem, że jej obecność uwypukli karę?...
W jaki sposób? Karę ponosi się adekwatną do czynu. Po co ją jeszcze uwypuklać
objechaniem dziecka przy świadkach? Ja bym w takiej sytuacji nie poczuła
skruchy, lecz wściekłość i bunt. Natomiast kara/konsekwencje wymierzona na
spokojnie, po wyjściu obcego, z pewnością dałaby mi do myślenia.
> Mały teścik:
> Weźmy przykład bardzo zbliżony do FK.
> Powiedzmy, że 9-latek opluje na przerwie koleżankę
> Co dla małego hultaja będzie większą karą?
> A/ napisać w domu w zeszycie 1000.... razy
> "nie będę pluł na koleżankę"
> B/ na forum klasy, pod tablicą, głośno, wyraźnie przeprosić
> koleżankę, pocałować ją w ręke/policzek i dać kwiatka,
> którego kupił za własne kieszonkowe
> No to co wybierasz? Bramkę A czy bramkę B?
> Przypomnę pytanie: Co dla małego hultaja będzie większą karą?
Sęk w tym, że ani jedno ani drugie.
Przede wszystkim popełniasz podstawowy błąd nazywając skruchę i przeprosiny
karą, podczas, gdy powinny one pojawić się u winnego samoistnie po
zrozumieniu istoty swego występku.
Druga sprawa - napisanie w zeszycie stu zdań również nie jest żadnym
wyciągnięciem konsekwencji z tej sytuacji. Powiem szczerze, że nie miałam
okazji zastanawiać się, co bym w takim wypadku zrobiła, więc trudno mi teraz
napisać coś sensownego. Być może karą byłby zakaz uczestnictwa w wycieczce
szkolnej, szlaban na zabawy na podwórku (skoro dziecko nie potrafi zachowywać
się wśród rówieśników zgodnie z jakimiś zasadami), szlaban na obiecane
wcześniej przyjemności. Nie nie wiem - w tej chwili trudno mi coś wymyśleć.
Zrozum, że kara ma być nie tylko bolesna (bo wtedy najprościej byłoby przylać
w dupę), ale zmusić do myślenia. Do zastanowienia się, dlaczego zrobiłam źle.
Tak to widzę. Ale to już temat na psd - zresztą wałkowany tam
niejednokrotnie. Tytaj skupmy się raczej na zasadności uczestnictwa obcych
osób w samym procesie wymierzania kary.
> stuk... stuk... stuk... stuk... (walę głową w biurko ;) )
> Jeszcze raz to co było w poście:
> Jak dziecko rzuca (k*/ch* - przyp. aut.) na prawo-lewo nieznajomym to
> (...) świadczy PRZEDE WSZYSTKIM o jakości rodziców, niestety.
Za bardzo wyrwałam z kontekstu i stąd niezrozumienie. Mea culpa!
>>> Może na przykład wzięcie przez rodziców winy (tej publicznej) na
>>> siebie?
>> Ups? Rodzice mają wziąć na siebie winę dziecka?
> Ups? Chyba po to jesteś rodzicem, co? Przynajmniej tak do 15 roku
> życia dziecka (prawnie)... moralnie całe życie... nie? naprawdę nie?
Tzn. chyba się nie rozumiemy. Rodzice są odpowiedzialni za dziecko, czyli w
relacjach rodzina-świat zewnętrzny, to oni ponoszą konsekwencje ich
występków. Ale to nie oznacza wzięcia na siebie ich winy. Nie wiem, czy jasno
to tłumaczę. Jeśli dziecko zbije szybę, to płaci rodzic, ale to nie znaczy,
że on jest winny zbicia tej szyby.
>> Rodzice są odpowiedzialni za dziecko (do pewnego stopnia, w
>> zależności od wieku i sytuacji), ale na Boga, dlaczego mieliby brać
>> na siebie jego winę?
> Bo go tak, a nie inaczej wychowali?
> Bo jest świadectwem ich nastawienia do życia?
> Bo, na Boga, kto ma mu pokazać, że trzeba odważyć się ponieść
> konsekwencje?
A więc wszyscy źle wychowujemy nasze dzieci. Nas też źle wychowano.
Bo każdy z nas popełniał i będzie popełniał błędy.
Przecież to nie jest takie proste. Dziecko może być dobrze wychowywane, a i
tak narobi głupot. Bo taki wiek, bo koledzy namówili, bo zakazany owoc kusi,
bo to i śmo. I owszem - to rodzic w pewnych sytuacjach wystąpi jako "rzecznik
prasowy" swojego dziecka, ale przecież nie weźmie na siebie jego winy w tym
sensie, że powie "Tak, to moja wina, że zbił tę szybę i opluł kolegę. Nie
wychowałem gówniarza"
>>> Pokazanie dziecku, że jego bezmyślność może dotknąć ludzi, których
>>> kocha?
>> Bleeee... Najgorsze, co może być, to wzbudzanie w kimś poczucia winy
>> na zasadzie "No i zobacz co Ty tatusiowi zrobiłeś, że teraz musi się
>> przed obcymi wstydzić za Ciebie". To jest dopiero dulszczyzna.
> Wytnij to zdanie (które umieściłaś w cudzysłowiu) i wstaw w sytuację
> coś takiego: "Ojciec popatrzył na syna. Nie powiedział nic.
> Kompletnie nic." Przestaje trącić dulszczyzną?....
Przestaje, ale nadal jest bleeee ... ;-)
Nienawidzę wzbudzania w kimś poczucia odpowiedzialności za moje własne
uczucia i nienawidzę, jak ktoś robi to w stosunku do mnie. Innymi słowy -
odpowiedzialność dziecko ponieść powinno jak najbardziej, ale za popełniony
czyn, a nie za to, jak ja, jako matka, czuję się w takiej sytuacji. Bo to
jest wstrętna manipulacja uczuciami i szantaż emocjonalny.
> Unikanie konfrontacji z rezultatami swoich wybryków, oraz ponoszenie
> kary w domowym zaciszu jest typowym przykładem bezstresowego
> wychowania - tak lepiej?
Bardziej zrozumiale, ale nadal się nie zgadzam ;-)
Tzn. może uściślę - co do samej konfrontacji, to mamy podobne zdanie.
Co do ponoszenia kary/konsekwencji przy obcych już nie.
>> Gdzie wyczytałeś, że mówię o "ha-ha-ha konsekwencjach"?
>> Bo to, że Tobie akurat pasuje taki argument jakoś mnie nie
>> przekonuje.
> Bo wydaje mi się, że w przykładzie powyżej wybierzesz bramke A.
Pudło. Wylosowałam zonka! ;-)
> Ja wybieram B. Jest bardziej pouczająca.
Jest upokarzająca. A kara nie ma upokarzać, tylko pomóc zrozumieć błąd.
Dlatego bramka B nie stanowi kary w sensie poniesienia konsekwencji swoich
czynów i zrozumienia ich krzywdzącego działania. Jak wspomniałam -
przeprosiny i skrucha to coś, co powinno pojawić się równolegle, a nie
zamiast kary.
>>> O ile pamiętam w przypadku KF: "5 godzin netu / dzień"...
>> Nie rozumiem, co miałeś tu na myśli.
> FK pisał gdzieś, że rodzice za-coś-tam ograniczyli mu net do 5h/dobę.
> To jest właśnie przykład: "ha-ha-ha-konsekwencji"
Wiesz, w obliczu tego, że chłopak być może zazwyczaj siedzi 12 godzin
dziennie, dla niego to właśnie może być karą. MOŻE, nie musi. Tego nigdy nie
będziemy wiedzieć. Wg Ciebie karą byłoby np. publiczne przeproszenie
wszystkich na newsach i dobrowolne odsubskrybowanie psr, a dla FK byłoby to
jak splunięcie, bo mu i tak wszystko zwisa i powiewa. Natomiast zdjęcie z
grafiku "zajęć" aż 7 godzin sieciowania może być bolesne.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
132. Data: 2005-02-24 13:23:54
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Radek pisze:
> Jako ta koleżanka nie czułabyś odrobiny satysfakcji? ;)
> Nie dlatego, że "cmok", tylko, że wszyscy na to patrzą ;)
> To nasza córcia jakaś dziwna musi być (w rodziców pewnie)...:D
> Długo by opowiadać ;)
A gdyby syn opluł kolegę? ;-))
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
133. Data: 2005-02-24 13:23:57
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Radek <r...@o...pl> napisał(a):
> Jako ta koleżanka nie czułabyś odrobiny satysfakcji? ;)
> Nie dlatego, że "cmok", tylko, że wszyscy na to patrzą ;)
Czułabym tak wielkie obrzydzenie i zażenowanie, że aż teraz, w wieku
zacnym, wstrzącha mną na samą myśl. Serio.
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:s...@j...org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
134. Data: 2005-02-24 13:25:01
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Fajnie się rozmawia, ale jednak muszę popracować ze dwie godzinki ;)
Jeśli Agnieszcze będzie się chciało odpisać to taktuj to jak moje słowa.
Pozdrawiam,
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
135. Data: 2005-02-24 13:27:17
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Nixe <nixe@fałpe.peel> napisał(a):
> A gdyby syn opluł kolegę? ;-))
Tak samo -- klapa, rąsia, buźka, goździk.
A potem trudno wyłumaczyć wszystkim kolejnym oblechom, że obślinianie
prawicy na dzien dobry nie jest wymarzoną formą okazywania dobrego
wychowania.
A im większy oblech tym chętniej cmokta...
--
s i w a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
136. Data: 2005-02-24 13:27:34
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Radek pisze:
> Fajnie się rozmawia, ale jednak muszę popracować ze dwie godzinki ;)
Spokojnie. Ja też muszę w końcu zrobić dziś coś pożytecznego :)
> Jeśli Agnieszcze będzie się chciało odpisać to taktuj to jak moje
> słowa.
Nie ma tak dobrze! Dwa kontra jedno - nie nadążę z odpisywaniem ;-)
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
137. Data: 2005-02-24 13:28:27
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "Radek" :
>
> Jako ta koleżanka nie czułabyś odrobiny satysfakcji? ;)
> Nie dlatego, że "cmok", tylko, że wszyscy na to patrzą ;)
> To nasza córcia jakaś dziwna musi być (w rodziców pewnie)...:D
> Długo by opowiadać ;)
Nie wiem jak Siwa, ale ja zdecydowanie nie miałabym satysfakcji.
A juz zaczynając od tego, ze gdyby mnie ktoś w wieku 9 lat opluł nie
poskarżyłabym rodzicom ale albo sama załatwiła sprawę z tym plujkiem albo w
ostateczności prosiła kolegę lub starszego brata koleżanki.
Obijając mu buziuchnę bez wątpienia miałabym większą satysfakcję.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
138. Data: 2005-02-24 13:35:35
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:cvkkld$17ve$1@news2.ipartners.pl...
>
> Wiesz mi się jakoś synowie nie skarżą na to co im robią koledzy w szkole.
> Przypuszczam ze nikt na nich nie pluje.
> A jeśli nawet raz opluł, czy podstawił nogę - nie koniecznie muszą o tym od
> razu skarżyć rodzicom.
> Dają sobie radę sami.
Wiesz, jak to załatwiają równi między sobą, to w sumie ich sprawa.
Ale w powyższym przykładzie była dziewczynka kontra chłopak,
a to nie to samo. Nie każda dziewczyna wali na odlew chłopaków,
bo jej podstawili nogę. Niektóre idą się poskarżyć.
>
> Przy czym to nie koniecznie jest "wymierzanie kary". Takiego klasowego
> "plujka" może po prostu spotkać ostracyzm ze strony całej klasy - i tak
> zwykle bywa. I wtedy jest to dla niego największa kara.
A to tak, ale niestety nadal - na ogół działa to między chłopakami.
Na styku dziewczynki-chłopcy, zwłaszcza w pewnym wieku, to nie do
końca się sprawdza.
Ale OK, ja też nie uważam elementu całowania za konieczny. Co nie
oznacza, że z chłopakami nie lubiłam się całować i że zostało mi na całe
życie wzdraganie się na samą myśl. Wy naprawdę tak macie? I mężom
to nie przeszkadza? ;-)
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
139. Data: 2005-02-24 13:38:10
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "Agnieszka" :
>
> A on poprosiłby jeszcze starszego brata koleżanki, żeby wsadził Ci
> nóż pod żebra... nie ma to jak wzajemne wymierzanie sobie kary...
>
Wiesz mi się jakoś synowie nie skarżą na to co im robią koledzy w szkole.
Przypuszczam ze nikt na nich nie pluje.
A jeśli nawet raz opluł, czy podstawił nogę - nie koniecznie muszą o tym od
razu skarżyć rodzicom.
Dają sobie radę sami.
Przy czym to nie koniecznie jest "wymierzanie kary". Takiego klasowego
"plujka" może po prostu spotkać ostracyzm ze strony całej klasy - i tak
zwykle bywa. I wtedy jest to dla niego największa kara.
Czasem sie zdarzało na wywiadówkach że docierały do mnie echa jakiś
konfliktów w klasie.
(ktoś komuś zabrał czapkę, ktoś kogoś przezywał itd.).
Jakoś moi synowie nie uznali to za wystarczająco ważne aby mi o tym mówić.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
140. Data: 2005-02-24 13:40:55
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:cvkksq$1825$1@news2.ipartners.pl...
>
>
> Zgadzam się z Nixe. I jeszcze dodam ze ja bym przede wszystkim zaczęła od
> rozmowy - dlaczego opluł tą koleżankę.
> Mogłoby się okazac że np. przedtem koleżanka wyśmiewala się z jego rodziców.
> Albo mówiła "ty śmierdzisz".
>
> W takim wypadku - nie negując tego że oplucie jest złe wzięłabym pod uwagę
> okoliczności łagodzące.
No dobra, jak już się wzięłam za adwokatowanie... Radek dokonał pewnego
skrótu myślowego. Pominął środkowy element - wyjaśnienia i rozmowę
"na temat". Karę się wymierza jeżeli jest za co i w adekwatnym do sytuacji
wymiarze. No przecież jak koleżanka pastwiła się nad szczeniaczkiem,
a on ją popchnął, żeby tego szczeniaczka jej odebrać, to nie bedziemy mu
kazali całować koleżanki, bo jeszcze się jej przez przypadek spodoba
i bedzie tak robić częściej ;-)
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |