« poprzedni wątek | następny wątek » |
161. Data: 2005-02-24 14:48:06
Temat: Re: Do idealnych rodziców!>> > Jeśli Agnieszcze będzie się chciało odpisać to taktuj to jak moje
>> > słowa.
>>
>> Niestety, trochę się różnicie w zeznaniach;)
>
> Podpiszemy protokół rozbieżności ;-) O ile za często nie będą mi się
> profile myliły ;-D
Myślimy to samo, tylko proces tłumaczenia (z marsjańskiego i wenusjańskiego
na polski) czasami zawodzi - jak to z tłumaczeniem bywa ;)
R.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
162. Data: 2005-02-24 14:50:29
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "idiom" :
>
> A nie uważasz, że nie była to kara tylko zadośćuczynienie (naprawienie
> szkody) które IMHO powinno towarzyszyć każdej szkodzie ?
>
Wiesz - ja już dokładnie nie pamiętam (w końcu to było 40 lat temu ;-) )
ale na pewno sąsiadka nie uczestniczyła w sprzątaniu. Mama przyjęła od niej
informacje (mnie chyba nie było). Potem zapytała mnie czy to prawda
(przyznałam się od razu) no i poszłyśmy umyć.
Przyjęłam to jako karę, ale karę sprawiedliwą i zasłużoną.
Uczestnictwo w tym sąsiadki byłoby zapewne dodatkową dolegliwoscią, ale na
to już mnie nie narażano.
A mur nie był jej. Był to mur szkoły, ale nie mojej, do dziś potrafiłabym
pokazać w którym miejscu mazałam.
Nie powiadamiano również nikogo z tej szkoły.
> Sprzątanie we własnym zabałaganionym pokoju to również kara ?
>
Jak dla mnie nie, ale wg mnie to jednak coś innego niż pisanie na murach.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
163. Data: 2005-02-24 15:13:02
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
"Radek" wrote
> Myślimy to samo, tylko proces tłumaczenia (z marsjańskiego i
wenusjańskiego
> na polski) czasami zawodzi - jak to z tłumaczeniem bywa ;)
A po jakiemu się porozumiewacie między sobą?
zaciekawiona Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
164. Data: 2005-02-24 15:26:22
Temat: Re: Do idealnych rodziców!> A po jakiemu się porozumiewacie między sobą?
>
> zaciekawiona Małgośka
Po marwensku oczywiście... pospolity dialekt... ;)
Chociaż dzieci ciągle nam powtarzają, że mają "dziwnych" rodziców ;)
R.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
165. Data: 2005-02-24 16:44:26
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Agnieszka <a...@z...net> napisał(a):
> Przez dziewczynę i owszem, ale wtedy
> po prostu straciła trochę kłaków.
Nie bałaś się, że ma starszego brata, który wsadzi Ci nóż pod żebra?
--
s i w a
logiczna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
166. Data: 2005-02-24 17:05:32
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:738yqaef5gav$.dlg@franolan.net...
> Agnieszka <a...@z...net> napisał(a):
>
> > Przez dziewczynę i owszem, ale wtedy
> > po prostu straciła trochę kłaków.
>
> Nie bałaś się, że ma starszego brata, który wsadzi Ci nóż pod żebra?
Załatwiłyśmy to jak równa z równą. Żadna z nas nie wołała nikogo
silniejszego/starszego do rozwiązywania naszych spraw. Może nie
zauważyłaś, ale to Basia pisała o proszeniu starszego brata
o policzenie się z plujkiem. Ja uważam, że sprawy między równymi
załatwia się samemu, a kwestię wyżywania się na słabszych/młodszych
oddaje się osobom bardziej kompetentnym niż starsi bracia, którzy
spuszczą gnojkowi łomot. Każdy ma swój sposób na życie.
Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno.
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
167. Data: 2005-02-24 17:06:56
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
> Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno.
Oprócz tego, że spod nie swojego profilu ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
168. Data: 2005-02-24 17:24:32
Temat: Re: Do idealnych rodziców!>>[...] Specjalnie nie pytałem "jak ukarać delikwenta" ;)[...]
>
> Owszem, pytałeś o to, co jest bardziej przykre.
Oto co napisałem:
Powiedzmy, że 9-latek opluje na przerwie koleżankę
Co dla małego hultaja będzie większą karą?
A/ napisać w domu w zeszycie 1000.... razy
"nie będę pluł na koleżankę"
B/ na forum klasy, pod tablicą, głośno, wyraźnie przeprosić
koleżankę, pocałować ją w ręke/policzek i dać kwiatka,
którego kupił za własne kieszonkowe
To jest test, a nie pytanie wymagające wymyślenia odpowiedzi ;)
> Ja się być może pogubiłam w
> toku dyskusji, ale czy naprawdę chodzi o to, żeby sprawić dziecku możliwie
> największą dopuszczoną przez prawo przykrość, czy może jednak o to, żeby
> je
> wychować na porządnego człowieka?
łoczywiście, że wychować ;)
Ale w tym konkretnym przypadku wychowanie oznacza pokazanie mu,
raz a dobrze, że zrobił źle.
Oczywiście można wyrwać język, użyć Madejowego Łoża etc.
Ja proponuję jednak wykorzystać rozum:
kara jest - no nikomu sie nie chciało czytać jak widzę:
"dać kwiatka, którego kupił za własne kieszonkowe"
kara jak widać wielka nie jest - bo i przewinienie nie śmiertelne ;)
obok kary jest zadośćuczynienie/przeprosiny (oczywiście wyjaśniamy
mu, że przeprosiny to nie kara tylko przeprosiny... ble ble ble
sumienie mamy czyste jako wychowawca, tak? ;) )
Dobrze jednak wiemy, że te 5 zł na kwiatka to żadna kara, natomiast
obciach przy klasie - o to, to już porażka. O to chodzi - zapamięta na
pewno...
A za pięć lat (bo zapamięta) przypomni sobie, że przeprosiny nie były
karą tylko zadośćuczynieniem i nie będzie miał do nikogo pretensji. :)
Przez te pięć lat pluł jednak nie będzie :D Potem też, bo już dorośnie ;)
I teraz mamy prostą analogię do kocich odchodów na newsach.
Ukarać tak, żeby w pięty poszło, ale też tak, żeby nie przegiąć.
Publicznie raczej, bo przewinienie było wyjątkowo publiczne.
Za kilka lat kot dorośnie, poczyta swoje posty (albo wspomni)
i uśmieje się z politowaniem. To, że teraz z psr zniknie? Z newsów?
Może i lepiej - może zacznie się z rówieśnikami bawić, a nie proponować
dorosłym pogaduszki na priv'a.
Wiem. Szatańskie.
Kto powiedział, że rodzice nie mają mieć odrobiny przyjemności ;)
Pozdrawiam,
Radek
PS. No i z tym całowaniem to faktycznie może przesadziłem ;D
Chociaż do 8-9 lat to może jeszcze ujdzie...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
169. Data: 2005-02-24 18:23:49
Temat: Re: Do idealnych rodziców!Trochę długie - sorki ;)
>> Jak można je rozdzielić?....
>
> Normalnie. Podziękować za wizytę, ustalić dane z obu stron, przeprosić
> (jeśli informacje okażą się prawdziwe) i zamknąć drzwi. A potem dopiero
> wyciągnąć konsekwencje. Pożegnanie się z gościem jest właśnie
> rozdzieleniem obu sytuacji. IMHO nic mu już do tego, w jaki sposób ukaramy
> dziecko.
No nieeee.... pisałem wcześniej.
Osoba pokrzywdzona ma prawo do zadośćuczynienia - w tym do tego,
żeby wiedzieć jaką karę szczenięcię zaliczyło ;)
Nie rozumiem jak się możesz upierać - "nic mu do tego"
Od kiedy został mianowany publicznie ch*/p* etc - wszystko mu do tego.
>>> Obecność osoby informującej nie stanowi żadnej kary dla winnego i
>>> nie jest w żaden sposób potrzebna do jej wymierzenia.
>
>> Serio, serio? To dlaczego uważasz, że nie powinna przy tym być?
>
> No właśnie dlatego, że nie jest do niczego potrzebna.
Jest potrzebna - j.w.
Oczywiście można się spierać, czy w tym przypadku
informator jest osobą pokrzywdzoną, ale IMO jest.
>> Czy nie dlatego przypadkiem, że jej obecność uwypukli karę?...
>
> W jaki sposób? Karę ponosi się adekwatną do czynu. Po co ją jeszcze
> uwypuklać objechaniem dziecka przy świadkach? Ja bym w takiej sytuacji nie
> poczuła skruchy, lecz wściekłość i bunt. Natomiast kara/konsekwencje
> wymierzona na spokojnie, po wyjściu obcego, z pewnością dałaby mi do
> myślenia.
ee... no poczytaj co piszesz...
"W jaki sposób?" - znaczy nie uwypukla, tak?
"Po co ją jeszcze uwypuklać objechaniem dziecka przy świadkach?"
To uwypukla czy nie w końcu? ;)
Sądzę, że jesteśmy zgodni - uwypukla ;)
Natomiast jeśli chodzi o karę - istotne jest by dziecko zapamiętało.
Jak skruszeje i zapomni - Twoja porażka.
Jak pocierpi i zapamięta - Twoja wygrana.
>> No to co wybierasz? Bramkę A czy bramkę B?
>> Przypomnę pytanie: Co dla małego hultaja będzie większą karą?
>
> Sęk w tym, że ani jedno ani drugie.
biiip - A czy B ?
> Przede wszystkim popełniasz podstawowy błąd nazywając skruchę i
> przeprosiny karą, podczas, gdy powinny one pojawić się u winnego
> samoistnie po zrozumieniu istoty swego występku.
Taaaak.. oczywiście... samoistnie...yhm...
No dobra - jak robić flejm - to na całego :)
Dzieci to NIE są tacy mali dorosli. Dzieci to dzieci. Taki zwierzak specjany
;-)
Wyróżnia się kilka gatunków: dzieci przedszkolne, szkolne, gimnazjalne i
licealne
No i zawsze śmiech mnie ogarnia jak dzieck z gatuku przedszkolnego
stoi przed mamusią i tatusiem wysłuchując aspektów moralno,
psychologicznych
swojego postępowania (np. "beeeee chcę cukierka").
Po to jestesmy dorośli, żeby umieć wczuć się w jego świat i dotrzeć
do niego jego słowami, a nie robić z siebie idiotów na środku sklepu ;)
Podobnie tutaj - 8-9 latek, który opluł koleżankę, chciał ją opluć.
Może kiedyś zrozumie, że nie tędy droga - na razie jednak potrzebuje
silnego bodźca, żeby tego więcej nie robić.
> Druga sprawa - napisanie w zeszycie stu zdań również nie jest żadnym
> wyciągnięciem konsekwencji z tej sytuacji. Powiem szczerze, że nie miałam
> okazji zastanawiać się, co bym w takim wypadku zrobiła, więc trudno mi
> teraz napisać coś sensownego. Być może karą byłby zakaz uczestnictwa w
> wycieczce szkolnej, szlaban na zabawy na podwórku (skoro dziecko nie
> potrafi zachowywać się wśród rówieśników zgodnie z jakimiś zasadami),
> szlaban na obiecane wcześniej przyjemności. Nie nie wiem - w tej chwili
> trudno mi coś wymyśleć. Zrozum, że kara ma być nie tylko bolesna (bo wtedy
> najprościej byłoby przylać w dupę), ale zmusić do myślenia. Do
> zastanowienia się, dlaczego zrobiłam źle. Tak to widzę. Ale to już temat
> na psd - zresztą wałkowany tam niejednokrotnie. Tytaj skupmy się raczej na
> zasadności uczestnictwa obcych osób w samym procesie wymierzania kary.
Jeśli te obce osoby były podmiotem zajścia - to po prostu nie są już obce.
>>> Ups? Rodzice mają wziąć na siebie winę dziecka?
>
>> Ups? Chyba po to jesteś rodzicem, co? Przynajmniej tak do 15 roku
>> życia dziecka (prawnie)... moralnie całe życie... nie? naprawdę nie?
>
> Tzn. chyba się nie rozumiemy. Rodzice są odpowiedzialni za dziecko, czyli
> w relacjach rodzina-świat zewnętrzny, to oni ponoszą konsekwencje ich
> występków. Ale to nie oznacza wzięcia na siebie ich winy. Nie wiem, czy
> jasno to tłumaczę. Jeśli dziecko zbije szybę, to płaci rodzic, ale to nie
> znaczy, że on jest winny zbicia tej szyby.
Raczysz żartować jak mniemam...
Chocaż pewnie, niestety, nie... :(
Oczywiście, że rodzic JEST WINNY zbicia tej szyby.
Kto inny?
> A więc wszyscy źle wychowujemy nasze dzieci. Nas też źle wychowano.
> Bo każdy z nas popełniał i będzie popełniał błędy.
> Przecież to nie jest takie proste.
Ktoś twierdził, że wychowanie dziecka jest proste? Kto?....
Poza dzieckiem oczywiście (no, i kotem ;) )
Przykro mi, ale jeśli ktoś Ci takich rzeczy naopowiadał, to Cię okłamał...
> Dziecko może być dobrze wychowywane, a i tak narobi głupot. Bo taki wiek,
> bo koledzy namówili, bo zakazany owoc kusi, bo to i śmo. I owszem - to
> rodzic w pewnych sytuacjach wystąpi jako "rzecznik prasowy" swojego
> dziecka, ale przecież nie weźmie na siebie jego winy w tym sensie, że
> powie "Tak, to moja wina, że zbił tę szybę i opluł kolegę. Nie wychowałem
> gówniarza"
Pozwolisz, że doprecyzuję:
Jeśli powiesz wtedy:
"Tak, to moja wina, że zbił tę szybę i opluł kolegę. Muszę się lepiej
postarać"
znaczy, że rozumiesz swoją rolę i się starasz
Jak powiesz:
"Tak, to moja wina, że zbił tę szybę i opluł kolegę. Nie wychowałem
gówniarza"
To znaczy, że ci to zwisa i powiewa - jesteś pozerem.
>> Wytnij to zdanie (które umieściłaś w cudzysłowiu) i wstaw w sytuację
>> coś takiego: "Ojciec popatrzył na syna. Nie powiedział nic.
>> Kompletnie nic." Przestaje trącić dulszczyzną?....
>
> Przestaje, ale nadal jest bleeee ... ;-)
A czy przypadkiem to "bleee" nie oznacza:
"teraz zrozumiałem wszystkie apekty tego, co zrobiłem i jest mi źle..."
Bo to właśnie o to chodzi - żeby do niego dotarło, że jego czyny mogą
wpłynąć
na innych...
> Nienawidzę wzbudzania w kimś poczucia odpowiedzialności za moje własne
> uczucia i nienawidzę, jak ktoś robi to w stosunku do mnie. Innymi słowy -
> odpowiedzialność dziecko ponieść powinno jak najbardziej, ale za
> popełniony czyn, a nie za to, jak ja, jako matka, czuję się w takiej
> sytuacji. Bo to jest wstrętna manipulacja uczuciami i szantaż emocjonalny.
To jak się czujesz, jako matka dziecka, które zrobiło coś złego jest jednym
z aspektów jego czynu - im prędzej dziecko to zrozumie, tym szybciej
przestanie
się miotać po świecie, przekonane, ze jest pępkiem świata...
>> Unikanie konfrontacji z rezultatami swoich wybryków, oraz ponoszenie
>> kary w domowym zaciszu jest typowym przykładem bezstresowego
>> wychowania - tak lepiej?
>
> Bardziej zrozumiale, ale nadal się nie zgadzam ;-)
> Tzn. może uściślę - co do samej konfrontacji, to mamy podobne zdanie.
> Co do ponoszenia kary/konsekwencji przy obcych już nie.
Ale dlaczego??
Dlaczego obcych można krzywdzić, a obcy nie mogą widzieć kary?
To nie jest sprawiedliwe - wiem, jak wszystko ;)
Ale to przede wszystkim nie jest wychowawcze.
>> Bo wydaje mi się, że w przykładzie powyżej wybierzesz bramke A.
>
> Pudło. Wylosowałam zonka! ;-)
>
>> Ja wybieram B. Jest bardziej pouczająca.
>
> Jest upokarzająca. A kara nie ma upokarzać, tylko pomóc zrozumieć błąd.
> Dlatego bramka B nie stanowi kary w sensie poniesienia konsekwencji swoich
> czynów i zrozumienia ich krzywdzącego działania. Jak wspomniałam -
> przeprosiny i skrucha to coś, co powinno pojawić się równolegle, a nie
> zamiast kary.
I znowu sobie przeczysz...
To w końcu przeprosiny są upokarzające czy powinny być czymś naturalnym?
>> FK pisał gdzieś, że rodzice za-coś-tam ograniczyli mu net do 5h/dobę.
>> To jest właśnie przykład: "ha-ha-ha-konsekwencji"
>
> Wiesz, w obliczu tego, że chłopak być może zazwyczaj siedzi 12 godzin
> dziennie, dla niego to właśnie może być karą. MOŻE, nie musi. Tego nigdy
> nie będziemy wiedzieć. Wg Ciebie karą byłoby np. publiczne przeproszenie
> wszystkich na newsach i dobrowolne odsubskrybowanie psr, a dla FK byłoby
> to jak splunięcie, bo mu i tak wszystko zwisa i powiewa. Natomiast zdjęcie
> z grafiku "zajęć" aż 7 godzin sieciowania może być bolesne.
Od złej strony na to patrzysz. Kara nie przyniosła rezultatów.
Bez względu więc na to, co ci się wydaje, jakby okrutna nie była,
można ją określić mianem "ha-ha-ha-konsekwencji".
Przypomina mi się maksyma jakiegoś karatecznika ;)
"Blokuj tak, żeby zablokować każdy cios.
Uderzaj tak, żeby nie musieć blokować żadnego ciosu więcej."
Można ją tutaj przerobić trochę i dostosować:
Wychowuj tak, żeby nie musieć karać
Karz tak, żeby nie musieć karać dwa razy za to samo.
Pozdrawiam,
Radek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
170. Data: 2005-02-24 18:28:16
Temat: Re: Do idealnych rodziców!
"Radek" wrote:
> Oto co napisałem:
> Powiedzmy, że 9-latek opluje na przerwie koleżankę
> Co dla małego hultaja będzie większą karą?
Ale jaki jest sens w przeprowadzaniu takiego testu, jeśli celem nie jest
wymierzenie jak najbardziej dotkliwej kary, tylko jak najbardziej adekwatnej
i efektywnej?
> A za pięć lat (bo zapamięta) przypomni sobie, że przeprosiny nie były
> karą tylko zadośćuczynieniem i nie będzie miał do nikogo pretensji. :)
No cóż, ja pamiętam przeprosiny sprzed lat dwudziestu i wciąż uważam, że to
była kara, w dodatku niesprawiedliwa. I mam pretensje;)
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |