Data: 2010-06-10 18:04:49
Temat: Re: Dotyk
Od: azi <r...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 10 Cze, 19:49, glob <r...@g...com> wrote:
> azi napisał(a):
>
> > On 10 Cze, 19:15, glob <r...@g...com> wrote:
> > > azi napisał(a):
>
> > > > On 10 Cze, 18:32, glob <r...@g...com> wrote:
> > > > > Wyobraźcie sobie kobietę w paszczy MRI, leżącą na plecach na wózku,
> > > > > który wsunięto w zagłębienie o kształcie człowieka, tak że od ścian i
> > > > > sufitu otworu w tej ogromnej maszynie dzieli ją zaledwie kilka cali.
> > > > > Słyszymy niepokojący świst wirujących wokół niej potężnych
> > > > > elektromagnesów i patrzy na monitor umieszczony parę cali nad jej
> > > > > twarzą. Na ekranie monitora pojawia się co dwanaście sekund ciag
> > > > > kolorowych figur geometrycznych_zielony kwadrat, czerwony trójkąt.
> > > > > Powiedziano jej, że kiedy ukaże się pewien kształt i kolor, otrzyma
> > > > > wstrząs elektryczny, niezbyt bolesny, ale mimo wszystko nieprzyjemny.
> > > > > Czasami oczekuje tego sama. Niekiedy trzyma ją za rękę obca osoba. A
> > > > > czasami czuje dające otuchę dotknięcie ręki męża. W takiej sytułacji
> > > > > znalazło się osiem kobiet, które zgłosiły się ochotniczo do badań w
> > > > > laboratorium Richarda Davidsona, mających na celu zbadanie, w jakim
> > > > > stopniu ludzie, których kochamy, mogą nam w chwilach stresu i
> > > > > zaniepokojenia zapewnić biologiczne wsparcie. A oto wyniki; kiedy
> > > > > badana kobieta trzymała rękę męża, czuła dużo mniejszy niepokój niż
> > > > > wtedy, kiedy musiała sama stawić czoło wstrząsowi. Trzymanie ręki
> > > > > osoby obcej też trochę pomagało, ale nawet w przybliżniu nie tak jak
> > > > > dotyk ręki męża. Co ciekawe, zespół Davidsona przekonał się, że nie
> > > > > sposób przeprowadzić tego badania tak, by kobiety nie wiedziały, czyją
> > > > > rękę trzymają; zawsze prawidłowo zgadywały, czy jest to ręka męża czy
> > > > > obcego. Kiedy kobiety czekały na wstrząs w samotności, analiza FMRI
> > > > > pokazywała aktywność rejonów mózgu, które pobudzają układ
> > > > > podwzgórzowo_przysadkowo_nadnerczowy do reagowania na zagrożenie,
> > > > > pompując hormony do organizmu. Gdyby zagrożeniem nie był wstrząs
> > > > > elektryczny, ale człowiek__powiedzmy wrogo nastawiona osoba
> > > > > przeprowiadzająca rozmowę kwalifikacyjną__regiony te byłyby prawie na
> > > > > pewno jeszcze bardziej pobudzone. Te zmienne obwody uspokajał jednak
> > > > > zaskakująco dobrze kojący uścisk mężowskiej dłoni. Wyniki tego badania
> > > > > wypełniają ważną lukę w zrozumieniu tego, jakie biologiczne znaczenie,
> > > > > w sensie zarówno pozytywnym, jak negatywnym, mogą mieć nasze związki z
> > > > > innymi. Dysponujemy teraz zdjęciem mózgu otrzymującego pomoc
> > > > > emocjonalną.
>
> > > > :( mnie nikt nie trzymał wtedy za rękę, ani za pierwszym razem..ani za
> > > > drugim..ani za trzecim
> > > > ani za czwartym :( nasze polskie realia na to nie przystają.
> > > > bądź co bądź jeśli już włazisz do tej bani, tu już na starcie nie masz
> > > > powodu do radochy
> > > > wiec i badanie nie jest zbyt....... optymalne, ze tak powiem
>
> > > Dlatego się robi takie badania by udowodnić że pomoc emocjonalna
> > > ratuje nas biologicznie przed stresem chorobmi, czyli próbuje się
> > > uczulić świat naukowy na empatyczne traktowanie człowieka. Gdyby za
> > > "tymi razami "by był tam ktoś kto ciebie lubi ,to inaczej byś to
> > > doświadczenie przeżyła.
>
> > tylko widzisz, na oddiaływanie rezonansu czy tomografu lepiej jest się
> > bez potrzeby nie narażać
> > osbobom postronnym, bo ostatecznie nie do końca zbadano jego wpływ obu
> > na organizm -- stąd może
> > ewentualna ostrożnośsc. a i ja bym raczej nie chciała narażac tżta na
> > jakieś szkody potencjalne.
> > fak faktem coś w tym jest, że jak cżlowiek cierpi to chyba woli
> > pozostac częściej sam, by
> > nie obarczac innych stresem i niemumiejętnościa znalexienia sie w
> > danej sytuacji.
> > rozumiem po autposi czemu starzy ludzi tek czesto mowia, ze wolą
> > umrzęć niz żeby ktoc przy nich
> > mial chodzić ..sie trudzic znaczy
>
> Dlatego tak mówią bo nie mają autentycznego wsparcia, osobie samej
> znoszącej konanie jest trudniej nosić ten ciężar tylko na sobie. Np na
> wojnie giną razem, więc ta śmierć nie ma w sobie takiego cieżaru co
> samotnie. Nawet jak się nic nie zmieni, to pozostanie ruszyć na jakąś
> wojnę, bo śmierć w gromadzie jest łatwiejsza.
wojna nie wojna,sa chwile ze musisz zostac sam ze soba
poprostu nie ma innego wyjscia
|