Data: 2004-03-11 22:57:17
Temat: Re: Dylemat ... ?
Od: "jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > Ja:
> > "kobieta twierdzi ze jak matka jest szczesliwa to i dzieci sa
szczesliwe."
>
> Ja pisałam, że jak rodzice nie są szczęśliwi, to i dziecko również nie
> będzie szczęśliwe. Jest to coś zupełnie innego niż to co ty cytujesz.
Z tym co cytujesz zgadzam się w 100%.
Faktycznie nie jest to taka sama sytuacja bo brak jednej strony.
Jednak moje spojrzenie jest szersze, mówimy tu o być czy nie byc razem.
> > Kolega:
> > "Jest w cholernie dużym błędzie. moi rodzice rozeszli się gdy miałem 9
lat.
> > mama był szczęsliwa bo pozbyła się kłopotu a ja do dziś szukam ideału
ojca
> > dla swoich dzieci; nie mam kogo nasladować "
> >
>
> Oczywiście, że jeśli dziecko wychowuje się w niepełnej rodzinie to w
> większości przypadków będzie mu trudniej żyć niż temu z pełnej rodziny.
>
> > Co powiecie na to?
> > Jakiś argument?
> >
> > W rozważanym tu przypadku nie ma mowy o piciu o biciu mówimy jedynie o
braku
> > uczucia, pożądania.
> > Uczucie - pytanie czy było?
>
> Jeśli nie było i bez niego ludzie podjeli decyzję o wspólnym życiu to
> może rzeczywiście powinni nadal być konsekwentni.
>
> > Pożądanie?...
> > Jeżeli było uczucie to co robili i kto z nich robił, żeby je
pielęgnować?
> >
> > Nie wiem, ale rozstanie to pójście na łatwizne, to normalnie
wygodnictwo.
> > Gdzie tu walka, zastanawiam się dlaczego nie napisano o braku chęci do
> > życia.
>
> A kto napisał, że z łatwością zdecyduje się na rozstanie ? Ja napisałam
> "i już nic z tą miłością nie dałoby się zrobić" czyli zakładałam, że bym
> walczyła, ale nie o bycie na siłę w związku z kimś kto stałby mi się
> obcy, ale starałabym się ratować miłość.
Jestem za. OK!
> > Gdzie miejsce na przycięgę (sakrament małżeństwa)?
> >
>
> Sobie przysięgali, to mogą siebie nawzajem zwolnić z przysięgi, o ile
> decyzja o rozstaniu jest wspólna.
Z tym się nie zgadzam.
Przysięgli przed Bogiem, to jest obowiązek. Mają dzieci - to drugi
obowiązek.
Dziecko ma prawo mieć dwoje rodziców i ma obowiazek i sznować i czcić.
Rodzice zaś mają obowiązek w tym przypadku pzred dziećmi zapewnić im
rodzinę.
> > Chcę powiedzieć, że ta wypowiedz dotyczy wszystkich powyższych listów
nie
> > jest to odpowiedz na konkretny list.
> >
> > Pozdrawiam Jacek
> >
> > PS
> > Szczerze mówiąc jestem w podobnej sytuacji i sam nie wiem co robić (czy
> > jestem w stanie przekonać drugą strone)
>
> Przekonać do czego? Żebyście żyli bez miłości czy żebyście ratowali
> waszą miłość?
Mam na myśli to drugie - rotowanie miłosci.
Widze braki z drugiej strony w podjęciu ryzyka zaufania, nadzieji, wiary.
Nie wiem jak to zmienić, obudzić.
> >, ale czy poddać sie to jest
> > rozwiązanie???
> >
>
> Na pewno nie tylko warto, ale i trzeba próbować ratować uczucie (o ile
> taki było) i nie poddawać się zbyt łatwo, ale na siłę niczego nie
> osiągniesz. A jakich argumentów używa druga strona i w jaki sposób ty
> próbujesz ją przekonać? Jakbyśmy wiedzieli coś więcej to może każdy by
> coś poradził z własnego doświadczenia. Regułą jest, że większość
> związków z ciut większym stażem przechodziła mniejsze lub większe
> kryzysy (zastrzegam, że wyjątki tylko potwierdzają regułę, więc nie
> trzeba ich zgłaszć)
>
> Gosia
Bardzo dziękuję :)
Jak czas pozwoli postaram się opisać mój trudny przypadek (będzie to bardzo
długi post)
Wczoraj znalazłem Wasza grupę, spodobało mi się to w jaki sposób i co
poruszacie w postach.
Dlatego zabrałem głos.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam
Jacek
|