| « poprzedni wątek | następny wątek » |
551. Data: 2011-07-02 06:30:06
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)medea pisze:
> W dniu 2011-07-01 14:56, Ikselka pisze:
>> Dnia Fri, 1 Jul 2011 14:47:10 +0200, Qrczak napisał(a):
>>
>>> Dnia dzisiejszego niebożę Ikselka wylazło do ludzi i marudzi:
>>>> Dnia Fri, 01 Jul 2011 07:27:12 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>>> Ikselka pisze:
>>>>>> Dnia Thu, 30 Jun 2011 22:51:18 +0200, Chiron napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Nie ma statystyk- bo nie ma przypadków. Ściągamy do siebie
>>>>>>> oktreślonych ludzi i wydarzenia.
>>>>>> Dokładnie.
>>>>>> Nawet tych od mycia klamek szczotką od kobla. Mentalność ofiary
>>>>>> tworzy jej prześladowcę, nigdy odwrotnie.
>>>>> Ciekawe spostrzeżenie w kontekście Twoich doświadczeń życiowych ze
>>>>> współpracownikami w szkole.
>>>> Masz rację, ciekawe! Dlatego, kiedy SAMODZIELNIE doszłam do powyższej
>>>> (znanej zresztą i starej jak swiat) konkluzji, jak widzisz SKUTECZNIE
>>>> zmieniłam SWOJĄ mentalność. I to samo radzę innym, żeby dzięki mnie oni
>>>> nie musieli SAMODZIELNIE przebijać się przez to, co ja. Cos widzisz
>>>> nielogicznego we mnie nadal?
>>> Zasadniczo masz rację, ale wiesz... ludzie to jednak takie dziwne są, że
>>> wolą coś samodzielnie właśnie.
>>>
>> Ino nie zawsze im wychodzi. Nie? I wtedy przychodzą TUTAJ po pomoc...
> I dostają kopa w dupę.
Raczej kij od szczotki w dupę.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
552. Data: 2011-07-02 06:31:48
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoChiron pisze:
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:iujmp5$2vr$5@node2.news.atman.pl...
>> Chiron pisze:
>>> Użytkownik "Paulinka" napisał w wiadomości grup
>>> dyskusyjnych:iuagi1$lf9$...@n...news.atman.pl...
>>> Trwałość/nietrwałość związku zależy od intencji ludzi, którzy taki
>>> związek tworzą, a nie jego formalizacji.
>>> Jeżeli intencją ludzi jest niewierność, nieuczciwość, brak miłości to
>>> nie ma znaczenia, czy związek był formalny czy nie i tak będzie
>>> nietrwały.
>>> ====================================================
=======================
>>> Dokładnie- wszystko to zależy od intencji. Jaką intencję- tę prawdziwą, a
>>> nie "oficjalne tłumaczenie"- mają ludzie, którzy mówią, że chcą być
>>> zawsze razem- ale się nie pobierają? Poza nielicznymi przecież (i tak
>>> wątpliwymi co do opłacalności) kwestiami finansowymi- dlaczego to tak
>>> naprawdę nie chcą się pobrać?
>>> Bo_tak_naprawdę_nie_zakładają_bycia_razem_na_zawsze. Tak uważam.
>> IMO tacy ludzie są o wiele bardziej odważni. Nie zaklepują niczego w
>> umowie, tylko podejmują ryzyko bycia ze sobą wierząc wyłącznie w
>> prawdziwość i szczerość intencji partnera.
>>
>
> Tak sobie oczywiście to tłumacz- i tak sobie pewno tłumaczą i ludzie w
> takich związkach. A rzeczywistość jaka jest- wystarczy popatrzeć wokół.
> Jeśli jestem peny partnerki i ona mnie- to jakiż niby miałby być powód tego,
> że się nie pobieramy? Choćby ze względu na dzieci, ich samopoczucie w gronie
> rówieśników.
To o czym piszesz, nazywa się kołtuństwo.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
553. Data: 2011-07-02 06:50:44
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoUżytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:iume26$bo9$3@node2.news.atman.pl...
> Ikselka pisze:
>> Dnia Fri, 01 Jul 2011 07:39:27 +0200, Paulinka napisał(a):
>>
>>> Jest jakiś limit czasowy, kiedy pozostaje się w związku nieformalnym i
>>> można sobie do woli rogi przyprawiać? Pytam, bo są pary, które pozostają
>>> w wieloletnich 'narzeczeństwach'.
>>
>> Owszem, pozostają w wieloletnich - ale jakoś czas pokazuje, że nie ma
>> bata
>> i albo się rozstają, albo... borą ŚLUB. JEDNAK.
>
> Jest trzecie albo. Żyją tak jak to sobie wymyślili bez ślubu.
Może. Tylko: po co? I czy tekich udanych (na całe życie) "bezślubowców" jest
dużo?
>> Wnioski pozostawiam Tobie, bo ja mam swoje.
>
> Moje są od początku takie same. Udanego związku nie gwarantuje ślub, ba
> nie gwarantują go nawet głęboka wiara i obietnica przed Bogiem.
>
To prawda. Tylko że są to elementy , które służą i sprzyjają tworzeniu
dobrego związku. Dlaczego ich nie wykorzystać do budowy swojego?
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
554. Data: 2011-07-02 06:56:21
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoUżytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:iume26$bo9$5@node2.news.atman.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
>> wiadomości news:iujmp5$2vr$5@node2.news.atman.pl...
>>> Chiron pisze:
>>>> Użytkownik "Paulinka" napisał w wiadomości grup
>>>> dyskusyjnych:iuagi1$lf9$...@n...news.atman.pl...
>>>> Trwałość/nietrwałość związku zależy od intencji ludzi, którzy taki
>>>> związek tworzą, a nie jego formalizacji.
>>>> Jeżeli intencją ludzi jest niewierność, nieuczciwość, brak miłości to
>>>> nie ma znaczenia, czy związek był formalny czy nie i tak będzie
>>>> nietrwały.
>>>> ====================================================
=======================
>>>> Dokładnie- wszystko to zależy od intencji. Jaką intencję- tę prawdziwą,
>>>> a nie "oficjalne tłumaczenie"- mają ludzie, którzy mówią, że chcą być
>>>> zawsze razem- ale się nie pobierają? Poza nielicznymi przecież (i tak
>>>> wątpliwymi co do opłacalności) kwestiami finansowymi- dlaczego to tak
>>>> naprawdę nie chcą się pobrać?
>>>> Bo_tak_naprawdę_nie_zakładają_bycia_razem_na_zawsze. Tak uważam.
>>> IMO tacy ludzie są o wiele bardziej odważni. Nie zaklepują niczego w
>>> umowie, tylko podejmują ryzyko bycia ze sobą wierząc wyłącznie w
>>> prawdziwość i szczerość intencji partnera.
>>>
>>
>> Tak sobie oczywiście to tłumacz- i tak sobie pewno tłumaczą i ludzie w
>> takich związkach. A rzeczywistość jaka jest- wystarczy popatrzeć wokół.
>> Jeśli jestem peny partnerki i ona mnie- to jakiż niby miałby być powód
>> tego, że się nie pobieramy? Choćby ze względu na dzieci, ich samopoczucie
>> w gronie rówieśników.
>
> To o czym piszesz, nazywa się kołtuństwo.
>
Z całą pewnością- NIE. Jeśli 2 ludzi na przykład nie rozumie potrzeby
zawarcia małżeństwa- to chociaż powinni pomyśleć o swoim dziecku. Po co je
narażać na IMO zupełnie niepotrzebne stresy i traumy? Wiesz, jak taka jedna
wypowiedź dorosłej osoby może dziecku zdewastować życie? Wyobraź sobie jakąś
podłą sąsiadkę, ciotkę, etc- która sączy jad dziecku mówiąc: "rodzice twoi
by nie byli ze sobą, gdybyś się przypadkiem nie urodziła. Teraz tatuś tylko
czeka, aż dorośniesz, żeby zostawić mamę". To zdanie to nie mój wymysł. Może
nie dokładnie- ale coś podobnego słyszałem. Owszem, dużo zależy, co się
dzieje w domu. Ale jak się rodzice pokłócą- może mają "ciche dni"- dziecko
co pomyśli? Wiesz, jak to potrafi potężnie zdewastować jego osobowość?
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
555. Data: 2011-07-02 07:08:42
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoChiron pisze:
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:iume26$bo9$3@node2.news.atman.pl...
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Fri, 01 Jul 2011 07:39:27 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>
>>>> Jest jakiś limit czasowy, kiedy pozostaje się w związku nieformalnym
>>>> i można sobie do woli rogi przyprawiać? Pytam, bo są pary, które
>>>> pozostają w wieloletnich 'narzeczeństwach'.
>>>
>>> Owszem, pozostają w wieloletnich - ale jakoś czas pokazuje, że nie ma
>>> bata
>>> i albo się rozstają, albo... borą ŚLUB. JEDNAK.
>>
>> Jest trzecie albo. Żyją tak jak to sobie wymyślili bez ślubu.
> Może. Tylko: po co? I czy tekich udanych (na całe życie) "bezślubowców"
> jest dużo?
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_rs_rocz
nik_demograficzny_2010.pdf
Zobacz sobie ile w Polsce jest rozwodów i separacji.
W statystykach nie uwzględniono czy niepozostający w związkach
małżeńskich uważają, że ich związki są udane. W przypadku
rozwodników/osób w separacji raczej nie ma wątpliwości, że stworzone
przez nich związki udane nie były.
>>> Wnioski pozostawiam Tobie, bo ja mam swoje.
>> Moje są od początku takie same. Udanego związku nie gwarantuje ślub,
>> ba nie gwarantują go nawet głęboka wiara i obietnica przed Bogiem.
> To prawda. Tylko że są to elementy , które służą i sprzyjają tworzeniu
> dobrego związku. Dlaczego ich nie wykorzystać do budowy swojego?
Ależ ja nie jestem dyskutuję z tym, że ślub jest naturalną konsekwencją
związku. Ja dyskutuję z tezą, że związki nieformalne są nietrwałe i że w
takich związkach uczciwość, wierność, szczerość intencji nie istnieje,
bo z założenia nie ma prawa istnieć.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
556. Data: 2011-07-02 07:18:16
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoChiron pisze:
>>>> IMO tacy ludzie są o wiele bardziej odważni. Nie zaklepują niczego w
>>>> umowie, tylko podejmują ryzyko bycia ze sobą wierząc wyłącznie w
>>>> prawdziwość i szczerość intencji partnera.
>>>>
>>>
>>> Tak sobie oczywiście to tłumacz- i tak sobie pewno tłumaczą i ludzie
>>> w takich związkach. A rzeczywistość jaka jest- wystarczy popatrzeć
>>> wokół. Jeśli jestem peny partnerki i ona mnie- to jakiż niby miałby
>>> być powód tego, że się nie pobieramy? Choćby ze względu na dzieci,
>>> ich samopoczucie w gronie rówieśników.
>>
>> To o czym piszesz, nazywa się kołtuństwo.
>>
>
> Z całą pewnością- NIE. Jeśli 2 ludzi na przykład nie rozumie potrzeby
> zawarcia małżeństwa- to chociaż powinni pomyśleć o swoim dziecku. Po co
> je narażać na IMO zupełnie niepotrzebne stresy i traumy? Wiesz, jak taka
> jedna wypowiedź dorosłej osoby może dziecku zdewastować życie? Wyobraź
> sobie jakąś podłą sąsiadkę, ciotkę, etc- która sączy jad dziecku mówiąc:
> "rodzice twoi by nie byli ze sobą, gdybyś się przypadkiem nie urodziła.
> Teraz tatuś tylko czeka, aż dorośniesz, żeby zostawić mamę". To zdanie
> to nie mój wymysł. Może nie dokładnie- ale coś podobnego słyszałem.
> Owszem, dużo zależy, co się dzieje w domu. Ale jak się rodzice pokłócą-
> może mają "ciche dni"- dziecko co pomyśli? Wiesz, jak to potrafi
> potężnie zdewastować jego osobowość?
Dużo tak rzeczy w swoim życiu zrobiłeś wbrew swoim przekonaniom, tylko
na pokaz?
Wydaje mi się, że dziecko, które jest otoczone rodzicielską miłością,
które ma poczucie bezpieczeństwa i które ma od początku swojego
istnienia budowane przez rodziców poczucie własnej wartości, potrafi
doskonale odnaleźć się wśród takich jak to ująłeś podłych ludzi i bycie
na czyiś językach spływa po nim jak po kaczce.
Jeżeli w domu buduje się w dziecku poczucie strachu przed opiniami
innych ludzi, poczucie lęku przed innością, to może rzeczywiście taki
młody człowiek ma zdewastowany system wartości. Tyle tylko, że wtedy
jest to wina rodziców.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
557. Data: 2011-07-02 07:57:10
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoUżytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:iumgnu$bo9$7@node2.news.atman.pl...
> Chiron pisze:
>
>>>>> IMO tacy ludzie są o wiele bardziej odważni. Nie zaklepują niczego w
>>>>> umowie, tylko podejmują ryzyko bycia ze sobą wierząc wyłącznie w
>>>>> prawdziwość i szczerość intencji partnera.
>>>>>
>>>>
>>>> Tak sobie oczywiście to tłumacz- i tak sobie pewno tłumaczą i ludzie w
>>>> takich związkach. A rzeczywistość jaka jest- wystarczy popatrzeć wokół.
>>>> Jeśli jestem peny partnerki i ona mnie- to jakiż niby miałby być powód
>>>> tego, że się nie pobieramy? Choćby ze względu na dzieci, ich
>>>> samopoczucie w gronie rówieśników.
>>>
>>> To o czym piszesz, nazywa się kołtuństwo.
>>>
>>
>> Z całą pewnością- NIE. Jeśli 2 ludzi na przykład nie rozumie potrzeby
>> zawarcia małżeństwa- to chociaż powinni pomyśleć o swoim dziecku. Po co
>> je narażać na IMO zupełnie niepotrzebne stresy i traumy? Wiesz, jak taka
>> jedna wypowiedź dorosłej osoby może dziecku zdewastować życie? Wyobraź
>> sobie jakąś podłą sąsiadkę, ciotkę, etc- która sączy jad dziecku mówiąc:
>> "rodzice twoi by nie byli ze sobą, gdybyś się przypadkiem nie urodziła.
>> Teraz tatuś tylko czeka, aż dorośniesz, żeby zostawić mamę". To zdanie to
>> nie mój wymysł. Może nie dokładnie- ale coś podobnego słyszałem. Owszem,
>> dużo zależy, co się dzieje w domu. Ale jak się rodzice pokłócą- może mają
>> "ciche dni"- dziecko co pomyśli? Wiesz, jak to potrafi potężnie
>> zdewastować jego osobowość?
>
> Dużo tak rzeczy w swoim życiu zrobiłeś wbrew swoim przekonaniom, tylko na
> pokaz?
Kiedyś? Wcale albo niewiele- a tak naprawdę- nieświadomie wiele. Nawet
miałem tendencje do robienia "wbrew". Całe życie pod prąd- nawet bez powodu.
> Wydaje mi się, że dziecko, które jest otoczone rodzicielską miłością,
> które ma poczucie bezpieczeństwa i które ma od początku swojego istnienia
> budowane przez rodziców poczucie własnej wartości, potrafi doskonale
> odnaleźć się wśród takich jak to ująłeś podłych ludzi i bycie na czyiś
> językach spływa po nim jak po kaczce.
> Jeżeli w domu buduje się w dziecku poczucie strachu przed opiniami innych
> ludzi, poczucie lęku przed innością, to może rzeczywiście taki młody
> człowiek ma zdewastowany system wartości. Tyle tylko, że wtedy jest to
> wina rodziców.
Paulinko- i ja się z Tobą w 100% zgadzam. Problemem jest tu- co sama
napisałaś- wina rodziców. No cóż- nie jesteśmy idealni. Nikt nas w
większości chyba nie uczył, jak być dobrym rodzicem. Owszem- co niektóych-
tak. Ja swój związek tak naprawdę zacząłem budować gdzieś 12- 13 lat temu. Z
moich bliższych i dalszych znajomych- znam naprawdę bardzo niewielu, którzy
dobre związki (ich model) wynieśli z domu rodzinnego.
Pisząc więc to, co powyżej- zakładasz nieprawdę: że te związki bez ślubu to
bez wyjątku niemal naprawdę dobre związki.
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
558. Data: 2011-07-02 08:02:33
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoUżytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:iumg5v$bo9$6@node2.news.atman.pl...
> Chiron pisze:
>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
>> wiadomości news:iume26$bo9$3@node2.news.atman.pl...
>>> Ikselka pisze:
>>>> Dnia Fri, 01 Jul 2011 07:39:27 +0200, Paulinka napisał(a):
>>>>
>>>>> Jest jakiś limit czasowy, kiedy pozostaje się w związku nieformalnym i
>>>>> można sobie do woli rogi przyprawiać? Pytam, bo są pary, które
>>>>> pozostają w wieloletnich 'narzeczeństwach'.
>>>>
>>>> Owszem, pozostają w wieloletnich - ale jakoś czas pokazuje, że nie ma
>>>> bata
>>>> i albo się rozstają, albo... borą ŚLUB. JEDNAK.
>>>
>>> Jest trzecie albo. Żyją tak jak to sobie wymyślili bez ślubu.
>> Może. Tylko: po co? I czy tekich udanych (na całe życie) "bezślubowców"
>> jest dużo?
>
> http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/PUBL_rs_rocz
nik_demograficzny_2010.pdf
> Zobacz sobie ile w Polsce jest rozwodów i separacji.
No i ? To przaecież autentyczna tragedia.
> W statystykach nie uwzględniono czy niepozostający w związkach małżeńskich
> uważają, że ich związki są udane. W przypadku rozwodników/osób w separacji
> raczej nie ma wątpliwości, że stworzone przez nich związki udane nie były.
W przypadku rozwodów- zgodzę się, że to nieudane związki. W przypadku
pozamałżeńskich związków- statystyk nie ma i nie będzie raczej.No chyba żeby
zadać pytanie ludziom pozostającym w takim związku: czy był już pan (pani) w
związku, który uważał pan (pani) za stały?
Oj, działo by się. Podejrzewam, że może nawet 100% odpowiedziało by, że tak
(zakładając szczerość). Pytanie, czy ma pan (pani) dobry związek- stawia
odpowiadającego w roli sędziego we własnej sprawie- czyli nie ma sensu.
>>>> Wnioski pozostawiam Tobie, bo ja mam swoje.
>
>>> Moje są od początku takie same. Udanego związku nie gwarantuje ślub, ba
>>> nie gwarantują go nawet głęboka wiara i obietnica przed Bogiem.
>
>> To prawda. Tylko że są to elementy , które służą i sprzyjają tworzeniu
>> dobrego związku. Dlaczego ich nie wykorzystać do budowy swojego?
>
>
> Ależ ja nie jestem dyskutuję z tym, że ślub jest naturalną konsekwencją
> związku. Ja dyskutuję z tezą, że związki nieformalne są nietrwałe i że w
> takich związkach uczciwość, wierność, szczerość intencji nie istnieje, bo
> z założenia nie ma prawa istnieć.
No ja bym raczej zakładał- z doświadczenia swojego i nie tylko- że jeśli
istnieje, to stanowi rzadkość.
--
Prawda, Prostota, Miłość
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
559. Data: 2011-07-02 08:08:32
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzoChiron pisze:
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:iumgnu$bo9$7@node2.news.atman.pl...
>> Wydaje mi się, że dziecko, które jest otoczone rodzicielską miłością,
>> które ma poczucie bezpieczeństwa i które ma od początku swojego
>> istnienia budowane przez rodziców poczucie własnej wartości, potrafi
>> doskonale odnaleźć się wśród takich jak to ująłeś podłych ludzi i
>> bycie na czyiś językach spływa po nim jak po kaczce.
>> Jeżeli w domu buduje się w dziecku poczucie strachu przed opiniami
>> innych ludzi, poczucie lęku przed innością, to może rzeczywiście taki
>> młody człowiek ma zdewastowany system wartości. Tyle tylko, że wtedy
>> jest to wina rodziców.
> Paulinko- i ja się z Tobą w 100% zgadzam. Problemem jest tu- co sama
> napisałaś- wina rodziców. No cóż- nie jesteśmy idealni. Nikt nas w
> większości chyba nie uczył, jak być dobrym rodzicem. Owszem- co
> niektóych- tak. Ja swój związek tak naprawdę zacząłem budować gdzieś 12-
> 13 lat temu. Z moich bliższych i dalszych znajomych- znam naprawdę
> bardzo niewielu, którzy dobre związki (ich model) wynieśli z domu
> rodzinnego.
> Pisząc więc to, co powyżej- zakładasz nieprawdę: że te związki bez ślubu
> to bez wyjątku niemal naprawdę dobre związki.
Nie Chironie nie zakładałam _nigdzie_ w żadnej ze swoich wypowiedzi, że
związki nieformalne a priori są to dobre związki. Od początku usiłuję i
Tobie i Ikselce wyłuszczyć swój pogląd, że tylko intencje, którymi się
kierujemy tworząc związek, gwarantują jego pomyślność. I nie jest tak,
że konkubinaty to sama patologia, a małżeństwa najlepiej pokropione wodą
święconą to źródło wszelkich pomyślności.
Jeżeli intencją dwojga ludzi jest by związek był oparty na miłości,
uczciwości i wierności, to taki związek będzie udany, niezależnie od
tego czy jest usankcjonowany w USC, Kościele, czy nie.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
560. Data: 2011-07-02 08:17:57
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa)
Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:iume26$bo9$4@node2.news.atman.pl...
> medea pisze:
>>> Ino nie zawsze im wychodzi. Nie? I wtedy przychodzą TUTAJ po pomoc...
>
>> I dostają kopa w dupę.
>
> Raczej kij od szczotki w dupę.
Co to jest szczotka w dupe?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |