Data: 2011-07-02 21:20:42
Temat: Re: Dystymia (depresja nerwicowa) - bedzie duzo
Od: "R" <r...@p...interia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości
news:iukcmc$pmq$1@node2.news.atman.pl...
> Użytkownik "R" <r...@p...interia.pl> napisał w wiadomości
> news:iuk0n0$in1$1@news.onet.pl...
>>
>> Użytkownik "Chiron" napisał w wiadomości
>> news:iujscq$9lb$1@node2.news.atman.pl...
>>>
>>> Użytkownik "Paulinka" napisał w wiadomości
>>> news:iujmp5$2vr$5@node2.news.atman.pl...
>>>> Chiron pisze:
>>
>>>>> Dokładnie- wszystko to zależy od intencji. Jaką intencję- tę
>>>>> prawdziwą, a nie "oficjalne tłumaczenie"- mają ludzie, którzy mówią,
>>>>> że chcą być zawsze razem- ale się nie pobierają? Poza nielicznymi
>>>>> przecież (i tak wątpliwymi co do opłacalności) kwestiami finansowymi-
>>>>> dlaczego to tak naprawdę nie chcą się pobrać?
>>>>> Bo_tak_naprawdę_nie_zakładają_bycia_razem_na_zawsze. Tak uważam.
>>>>
>>>> IMO tacy ludzie są o wiele bardziej odważni. Nie zaklepują niczego w
>>>> umowie, tylko podejmują ryzyko bycia ze sobą wierząc wyłącznie w
>>>> prawdziwość i szczerość intencji partnera.
>>>>
>>>
>>> Tak sobie oczywiście to tłumacz- i tak sobie pewno tłumaczą i ludzie w
>>> takich związkach. A rzeczywistość jaka jest- wystarczy popatrzeć wokół.
>>> Jeśli jestem peny partnerki i ona mnie- to jakiż niby miałby być powód
>>> tego, że się nie pobieramy? Choćby ze względu na dzieci, ich
>>> samopoczucie w gronie rówieśników.
>>
>> Może nie widzą powodu żeby zawierać umowę cywilno-prawną?
> ====================================================
===========
> Generalnie trudno się z tym nie zgodzić- jeśli chodzi o ślub cywilny. Ot-
> czysta formalność.
Niektórzy nie są praktykującymi wyznawcami jakiejś religii.
> A tu przecież niezbędna jest wręcz obrzędowość: cały obrzęd przekazania
> córki zięciowi, przysięgi w obliczu Boga, symbolika ceremoniałów, etc.
Mnie tym nie przekonasz. Dla mnie ceremoniały nie są zbyt ważne.
> Przecież nawet komuniści zaczęli naśladować kościelną obrzędowość- np z
> okazji pogrzebów czy ślubów- bo z ceremonii zrobiła się ateistom biurowa
> formalność.
To też wiem. Niektóre pogrzeby z "cywilnym księdzem" wydają mi się
conajmniej dziwne. Ale jeżeli ktoś ma takie a nie inne potrzeby (rodzina
zmarłego) staram się nie okazywać zdziwienia. Jeżeli komuś może to pomóc i
nie szkodzi innym może sobie nawet poskakać na rzęsach, nie bedę okazywać
dezaprobaty z tego powodu ani mówić mu co moim zdaniem powinien.
> Jednak podałem argument za: oboje mogą być ateistami, mogą sobie nie
> zdawać sprawy ze znaczenia ślubu, przysięgi- jednak- jeśli mają na
> względzie dobro dziecka- choćby ten ślub cywilny jest ważny.
Może nie widzą (może tylko narazie) gdzie tutaj jest dobro dziecka. A może
nie mają i mieć nie będą dzieci.
> Te spojrzenia innych dzieci, niektórych nauczycieli:
To już chyba nie te czasy. Nawet u mnie w klasie była dziewczyna wychowywana
tylko przez matkę - nie przypominam sobie żeby ktoś ją szykanował. Wiem, że
nie wszystko musiałam zauważyć.
> mama się nazywa tak, tata inaczej. Nie mają ślubu.
Ja mam ślub a nazywam się inaczej niż moje dziecko i mąż. I nigdy nie miałam
z tego powodu problemów. Czasami tylko ktoś zapyta dlaczego - odpowiadam że
tak nam było wygodniej a jak pyta dalej to najgrzecznej jak mogę, mówię że
to nie jego sprawa.
> Początkowo niejeden nauczyciel weźmie takie dziecko za dziecko z
> lumpiarskiego domu. Albo w szpitalu- lekarz czy pielęgniarka potrafi
> wyładować swoje frustacje na pannie w ciąży. Czyli- choćby tylko z tego
> powodu- warto.
Nie te czasy.
>>Może nie chce im się jechać na drugi koniec Polski (przy założeniu, że
>>urodzili się w Polsce) po akt urodzenia. Może niektórym nie chce się
>>męczyć przy rozwodzie (bo np. mają tylko separację/rozdzielność majątkową
>>z poprzednim małżonkiem). Może...
> ====================================================
============
> Aaaaa- właśnie. Problem w tym, że jak ktoś nie potrafił mieć dobrego
> związku z partnerem (partnerką) i musi się rozwodzić- to drugi (kolejne)
> związek też raczej udany nie będzie. No bo dlaczego ma być?
Bo sobie wszystko przemyślał, bo główna wina należała do drugiego partnera
(np. nimfomania czy satyryzm), bo związał się z osobą u której po ślubie
rozwinęła się choroba paskudna choroba psychiczna, bo ...
Nie sądźcie (przynajmniej nie po pozorach) a nie będziecie sądzeni.
>> Ja mam takie przekonanie, że gdbym nie była wierząca i praktykująca -
>> ślubu bym nie brała. Nie widzę większego sensu w ślubie cywilnym i już.
>> Gdyby była taka możliwość wzięlibyśmy tylko ślub kościelny. Podsumowując:
>> u mnie przeważyły względy światopoglądowe u innych może nie być takich
>> przeważających względów.
> Jak wyżej. A teraz- można przecież już nie fatygować się do USC- wszystko
> załatwia się w Kościele.
Jak ja brałam ślub _konkordatowy_ to do US też się trzeba było pofatygować
złożyć odpowiednie oświadczenia itp.
--
Renata
|