Data: 2011-06-08 22:37:31
Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 8 Jun 2011 11:45:48 +0200, Ikselka napisał(a):
> Dnia Tue, 7 Jun 2011 00:45:51 +0200, Fragile napisał(a):
>
>> Dnia Mon, 6 Jun 2011 01:10:15 +0200, Veronika napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
>>> news:ejew8u9awn6k.1oeri8brkunp9.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Mon, 6 Jun 2011 00:08:34 +0200, Ikselka napisał(a):
>>>>
>>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:39:24 +0200, Fragile napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 23:36:07 +0200, Ikselka napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Dnia Sun, 5 Jun 2011 20:27:48 +0200, Fragile napisał(a):
>>>>>>>
>>>>>>>> Dnia Sun, 05 Jun 2011 15:01:58 +0200, Aicha napisał(a):
>>>>>>>>
>>>>>>>>> W dniu 2011-06-05 12:08, Ikselka pisze:
>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> ....przy czym ciekawe, czy zdeklarowani krytycy (moich) "teorii
>>>>>>>>>> spiskowych"
>>>>>>>>>> aby czynem dowieść mojej niesłuszności jedzą teraz ufnie i swobodnie
>>>>>>>>>> sałatkę i inne surowizny 3-)
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Sałata (z ogrodu), ogórki (z opisem "polskie", ale innych nie
>>>>>>>>> było:D),
>>>>>>>>> pomidory, papryka, limonki (bez opisu)... i woda z kranu pita
>>>>>>>>> nagminnie
>>>>>>>>> na ciepło i na zimno (z tymiż limonkami).
>>>>>>>>>
>>>>>>>> Powaznie da sie u was pic wode z kranu? Nasza (Wawa) nie jest smaczna,
>>>>>>>> i
>>>>>>>> smierdzi. Kupujemy wiec zrodlana.
>>>>>>>>
>>>>>>>> Pozdrawiam,
>>>>>>>
>>>>>>> Odkąd pamiętam, we Wrocku jedzie chlorem i lizolem. Za mojej pamięci
>>>>>>> możliwe było tylko robienie z niej kawy - a i to trudno było ją
>>>>>>> wypić...
>>>>>>>
>>>>>>> Dzięki Bog, w Kielcach woda jest świetna.
>>>>>>>
>>>>>> I tej wody to Ci zazdroszcze. W pozytywnym sensie, znaczy tak milo
>>>>>> zazdroszcze :) Wody i zieleni za oknem :)
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Łąki nadrzeczne u mnie w pełnym rozkwicie, mało kto je kosi. Jak u
>>>>> Bruna...
>>>>>
>>>>> "Stanąwszy nogą na desce, rzuconej jak most przez kałużę, mógł więzień
>>>>> podwórza w poziomej pozycji przecisnąć się przez szparę, która
>>>>> wypuszczała
>>>>> go w nowy, przewiewny i rozległy świat. Był tam wielki, zdziczały stary
>>>>> ogród. Wysokie grusze, rozłożyste jabłonie rosły tu z rzadka potężnymi
>>>>> grupami, obsypane srebrnym szelestem, kipiącą siatką białawych połysków.
>>>>> Bujna, zmieszana, nie koszona trawa pokrywała puszystym kożuchem falisty
>>>>> teren. Były tam zwykłe, trawiaste źdźbła łąkowe z pierzastymi kitami
>>>>> kłosów; były delikatne filigrany dzikich pietruszek i marchwi;
>>>>> pomarszczone
>>>>> i szorstkie listki bluszczyków i ślepych pokrzyw, pachnące miętą;
>>>>> łykowate,
>>>>> błyszczące babki, nakrapiane rdzą, wystrzelające kiśćmi grubej, czerwonej
>>>>> kaszy. Wszystko to, splątane i puszyste, przepojone było łagodnym
>>>>> powietrzem, podbite błękitnym wiatrem i napuszczone niebem. Gdy się
>>>>> leżało
>>>>> w trawie, było się przykrytym całą błękitną geografią obłoków i płynących
>>>>> kontynentów, oddychało się całą rozległą mapą niebios. Od tego obcowania
>>>>> z
>>>>> powietrzem liście i pędy pokryły się delikatnymi włoskami, miękkim
>>>>> nalotem
>>>>> puchu, szorstką szczeciną haczków, jak gdyby dla chwytania i
>>>>> zatrzymywania
>>>>> przepływów tlenu. Ten nalot delikatny i białawy spokrewniał liście z
>>>>> atmosferą, dawał im srebrzysty, szary połysk fal powietrznych, cienistych
>>>>> zadumań między dwoma błyskami słońca. A jedna z tych roślin, żółta i
>>>>> pełna
>>>>> mlecznego soku w bladych łodygach, nadęta powietrzem, pędziła ze swych
>>>>> pustych pędów już samo powietrze, sam puch w kształcie pierzastych kul
>>>>> mleczowych rozsypywanych przez powiew i wsiąkających bezgłośnie w
>>>>> błękitną
>>>>> ciszę.
>>>>>
>>>>> Ogród był rozległy i rozgałęziony kilku odnogami i miał różne strefy i
>>>>> klimaty. W jednej stronie był otwarty, pełen mleka niebios i powietrza, i
>>>>> tam podścielał niebu co najmiększą, najdelikatniejszą, najpuszystszą
>>>>> zieleń. Ale w miarę jak opadał w głąb długiej odnogi i zanurzał się w
>>>>> cień
>>>>> między tylną ścianę opuszczonej fabryki wody sodowej, wyraźnie
>>>>> pochmurniał,
>>>>> stawał się opryskliwy i niedbały, zapuszczał się dziko i niechlujnie,
>>>>> srożył się pokrzywami, zjeżał bodiakami, parszywiał chwastem wszelkim, aż
>>>>> w
>>>>> samym końcu między ścianami, w szerokiej prostokątnej zatoce tracił
>>>>> wszelką
>>>>> miarę i wpadał w szał. Tam to nie był już sad, tylko paroksyzm
>>>>> szaleństwa,
>>>>> wybuch wściekłości, cyniczny bezwstyd i rozpusta. Tam, rozbestwione,
>>>>> dając
>>>>> upust swej pasji, panoszyły się puste, zdziczałe kapusty łopuchów -
>>>>> ogromne
>>>>> wiedźmy, rozdziewające się w biały dzień ze swych szerokich spódnic,
>>>>> zrzucając je z siebie, spódnica za spódnicą, aż ich wzdęte, szelestne,
>>>>> dziurawe łachmany oszalałymi płatami grzebały pod sobą kłótliwe to plemię
>>>>> bękarcie. A żarłoczne spódnice puchły i rozpychały się, piętrzyły się
>>>>> jedne
>>>>> na drugich, rozpierały i nakrywały wzajem, rosnąc razem wzdętą masą blach
>>>>> listnych, aż pod niski okap stodoły."
>>>>>
>>>> Ech... :)
>>>> Maly domek mi sie marzy... I chociaz kawalek ogrodka...
>>>> Tak lakne zieleni. I ciszy.
>>>> Moze w koncu znajdzie sie jakis kupiec na mieszkanie. Teraz jakis martwy
>>>> okres. Wakacje ludziom w glowie i takie tam :)
>>>
>>>
>>>
>>> Etam.
>>> Też tak miałam.
>>> A teraz mi się już ulewa od tej zieleni. I od ciszy.
>>> Ja chcę do mojego malusieńkiego mieszkanka w samym środku głośnego miasta!
>>>
>> No nie powiem, zebym nie miala pewnych rozterek i watpliwosci... Zapewne sa
>> plusy i minusy mieszkania w domku jednorodzinnym, jak i w mieszakniu,
>> ale... ostatnie lata potwierdzily, ze domek to jest to, o czym marzymy :)
>>
>
> A ja wczoraj z Wawki przywiozłam DWA kotki (córka "załatwiła")!!! - świat
> się kończy... Zdjęcia zamieszczę w najbliższym czasie.
>
Swiat sie rzeczywiscie konczy... Ty i koty??? :)
>
> Dom to jest jednak
> DOM :-)
>
No ba... :)
Pozdrawiam,
M.
|