Data: 2011-06-09 11:22:09
Temat: Re: E.coli. No to...
Od: Fragile <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Thu, 9 Jun 2011 12:30:15 +0200, Vilar napisał(a):
> Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.net> napisał w wiadomości
> news:isq6ln$mdh$1@speranza.aioe.org...
>>W dniu 2011-06-09 12:09, Vilar pisze:
>>
>>>
>>> PS. Argument bardzo "za"
>>> Mieszkałam na Górnym Mokotowie, w sumie w zielonej okolicy (okolice
>>> Różanej) i byłam regularnie, co najmniej 2 razy do roku chora. Teraz, po
>>> okresie przejściowym, prawie w ogóle nie choruję. I twierdzę, i będę się
>>> upierać, że jednak wpływ zaokiennych atrakcji (np. smrody samochodowe)
>>> przekraczał możliwości obronne mojego organizmu.
>>> A może też inne kwestie, typu "cisza, spokój, możliwość wylegiwania się
>>> na trawce (zamiast na zasiusianych trawnikach Morskiego Oka) i gwałtowny
>>> spadek "gotowości bojowej" (stresu), jak tylko przekraczam granice
>>> Wesołej wracając do domu. Myślę, że to wszystko ma na nas większy wpływ,
>>> niż (przy całej świadomości) nam się wydaje.
>>
>> Dziwie sie, ze piszesz to wlasnie z Wesolej.
>> Tereny Weslej, Goraszki i Wiazownej sa tak podmokle i malaryczne, ze z
>> tego mi wiadomo, to bardzo duza jest tam zachorowalnosc, zwlaszcza
>> zwiazana ze sprawami kobiecymi.
>> Przeciez to sa praktycznie same bagna i mokradla.
>
> Te piachy? Podmokłe???
> Normalnie nie grzesz
>
A wlasnie, mialam zapytac, mieliscie jakies problemy podczas powodzi? Chyba
nie.
Pozdrawiam,
M.
|