« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2011-09-13 14:44:19
Temat: Re: GMO a własnośćUżytkownik "zdumiony"
>> taki swiat, gdybys cos wymyslil tez bys chcial zarobic.
>
> Tak, jak ktoś ma pomysł że otworzy sklep w niewielkim mieście i będzie
> sprzedawał to co na rynku brakuje. Ale wolny rynek i konkurencja sprawia
> to, że ktoś może otworzyć drugi podobny sklep, więc nie będzie można za
> towary żądać zbyt dużych cen.
To nie jest dobra analogia. Koszty badań to powiedzmy budowa ogromnego
supermarketu z olbrzymim logistycznym zapleczem. Konkurencja już w takim
miasteczku drugiego nie postawi, może natomiast postawić w innym miasteczku.
>Chyba że wprowadzimy monopol, niech stracą konkurenci, niech stracą klienci
>ale monopolista będzie miał na lata zapewnione zyski.
Nie, od zawsze takie kwestie regulowało prawo autorskie. Tylko teraz okazało
się że problemy związane z prawną ochroną osiągnięć inżynierii genetycznej
to prawo przerosło. A do końca nie jestem przekonany czy już ochrona
patentowa leków zbytnio faworyzuje godziwość wynagrodzenia twórców kosztem
budżetów chorych.
pzdr
olo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2011-09-13 14:59:11
Temat: Re: GMO a własność
Użytkownik "zdumiony" <z...@j...pl> napisał w wiadomości
news:j4npag$tik$3@news.onet.pl...
>W dniu 2011-09-13 16:21, Iwon(K)a pisze:
>> jasne, ze ewolucja robi "cuda", jednakze nie zawsze. I to nie zawsze co
>> poniektorzy
>> umieja zmienic. Jak to jest takie trywialne, to zrob sam.
>
> Trywialne w porównaniu z "napisaniem kodu" całego genotypu. Są to zmiany
> pewnych genów przy nie liczeniu się ze skutkami ubocznymi.
Ale nikt ci nie każe "pisać kodu". Zrób to co napisałeś że jest trywialne.
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2011-09-13 15:04:41
Temat: Re: GMO a własnośćW dniu 2011-09-13 16:44, olo pisze:
> To nie jest dobra analogia. Koszty badań to powiedzmy budowa ogromnego
> supermarketu z olbrzymim logistycznym zapleczem. Konkurencja już w takim
> miasteczku drugiego nie postawi, może natomiast postawić w innym
> miasteczku.
"Pomimo licznych, znaczących zmian w ochronie praw własności
intelektualnej ciągle znajdujemy odległą pozycję wśród krajów Unii
Europejskiej. Przed 1993 r. ochrona patentowa dotyczyła wyłącznie
procesu wytwarzania leków i trwała tylko 15 lat. Dzisiaj okres ten
wynosi 20 lat, a ochrona obejmuje również cząsteczkę chemiczną. Pomimo
tego skutki poprzedniej, niedoskonałej ochrony są nadal odczuwalne."
Co dalej? Pewnie ochrona przez 30 lat której będzie podlegała nie sama
cząsteczka ale "substancja której zażycie powoduje poprawę nastroju",
lub "zmniejszenie objawów psychotycznych"
(popatrzmy jakie patenty Apple)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2011-09-13 15:08:11
Temat: Re: GMO a własność
Użytkownik "Vilar" <v...@u...to.op.pl> napisał w wiadomości
news:j4nc3b$f8k$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "zdumiony" <z...@j...pl> napisał w wiadomości
> news:j4nbv3$epn$1@news.onet.pl...
>> Żywność modyfikowana genetycznie ma jeszcze jedną poważną wadę - patenty.
>> Pszenica kupiona przez rolnika nie jest jego własnością, ale należy do
>> koncernu.
>> Do tej pory ktoś kto zebrał ziarna pszenicy, mógł część przeznaczyć na
>> mąkę, a część na zasiew, tak było przez tysiące lat. Teraz wprowadza się
>> prawa, według których twórca nowej odmiany określa co można zrobić z
>> wyhodowaną żywnością, na przykład nie może jej zasiać tylko trzeba kupić.
>> https://zbrodniarze.com/patenty
>> "Nasz wniosek dla pewności musi być jeszcze zweryfikowany, ale wydaje nam
>> się, że jeśli wiatr przywieje nawet jedno nasiono kukurydzy GMO na pole
>> rolnika, to rolnik może zostać oskarżony o naruszenie patentu."
>>
>
> Patenty są podstawową i bezsprzeczną wadą GMO.
> Reszta to kwestie dyskusyjne, zależące głównie od miejsca siedzenia.
Mam bardzo podobny pogląd w tej kwestii.
Szczególnie w sytuacji naszego kraju, gdzie jesteśmy daleko z tyłu,
i np. firmy amerykańskie są gotowe uzależnić naszego rolnika od siebie
'z dnia na dzień'. Trzeba rozumieć np. takie fakty, że np. wycofanie się
z uprawy GMO jest dużo trudniejsze, niż wejście w nią. Choćby
z tego względu, że następnego roku będa na polu samosiejki z roku
zeszłego. To jest to, co banda amerykańskich prawników lubi
najbardziej.
Może sytuacja się zmieni, jeśli np. w uprawy GM wbuduje się naturalne
blokady przed rozmnażaniem (coś na zasadzie podobnej, jak to, że
z pestek jabłoni nie rosną pełnowartościowe jabłonie - ZAZWYCZAJ)
- ale zapewne jest to technologicznie upierdliwe i się w to nikt nie bawi
ani nie ma zamiaru bawić.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2011-09-13 15:28:59
Temat: Re: GMO a własność"olo" <o...@o...pl> wrote in message news:j4np4p$jl4$1@mx1.internetia.pl...
> Użytkownik "Iwon(K)a"
>
>>> Więc niedługo może się okazać że przyjdzie nam płacić licencje za
>>> możliwość
>>> rekombinacji genów z jakąś koleżanką ;)
>>
>> a nie placisz?? Msza swieta w Kosciele za darmoche nie jest, nie pamietam
>> jak to jest w urzedzie
>> panswtowym (ale chyba tez sie placilo za pieczatke na papierku)- licencja
>> kosztuje, oj kosztuje - lol
>>
> Widzisz nie do końca masz rację, bo te koszty są obligatoryjne w związkach
> certyfikowanych stosownymi sakramentami czy formalizmami. Natomiast jest
> spora grupa producentów wybierających zarówno niższe koszty funkcjonowania
> modelu konkubinatowego jak i pozornie samotnych partenogenetycznych matek
> które nawet AFAIK mogą liczyć na systemy stypendialne dla nich
> przeznaczone.
pisales o licencji. A nie szarej strefie lol
i.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2011-09-13 15:30:19
Temat: Re: GMO a własność"olo" <o...@o...pl> wrote in message news:j4nohf$bvj$1@mx1.internetia.pl...
> Użytkownik "Iwon(K)a"
>>
>> to mysle bedzie jeszcze modyfikowane w zakresie prawnym.
>>
> Sorry Winetou - nie da się.
czemu sie nie da? prawo jest tworzone przez ludzi i wciaz ulega
madyfikacjom.
i.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2011-09-13 15:32:08
Temat: Re: GMO a własność"zdumiony" <z...@j...pl> wrote in message
news:j4npag$tik$3@news.onet.pl...
> W dniu 2011-09-13 16:21, Iwon(K)a pisze:
>> jasne, ze ewolucja robi "cuda", jednakze nie zawsze. I to nie zawsze co
>> poniektorzy
>> umieja zmienic. Jak to jest takie trywialne, to zrob sam.
>
> Trywialne w porównaniu z "napisaniem kodu" całego genotypu. Są to zmiany
> pewnych genów przy nie liczeniu się ze skutkami ubocznymi.
napisaniem?? nikt go nie pisal. Znaczy biologia pisala. Genotypy juz sa
odczytane,
odczytywane./ A trywializm wynika z twojej ignorancji w tym zakresie.
i.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2011-09-13 15:54:44
Temat: Re: GMO a własnośćUżytkownik "Iwon(K)a"
>>>
>> Widzisz nie do końca masz rację, bo te koszty są obligatoryjne w
>> związkach certyfikowanych stosownymi sakramentami czy formalizmami.
>> Natomiast jest spora grupa producentów wybierających zarówno niższe
>> koszty funkcjonowania modelu konkubinatowego jak i pozornie samotnych
>> partenogenetycznych matek które nawet AFAIK mogą liczyć na systemy
>> stypendialne dla nich przeznaczone.
>
>
> pisales o licencji. A nie szarej strefie lol
>
No nie ;) ja pisałem o licencji na kod a ty o opłatach franczyzowych ;) za
model spółkowania.
pzdr
olo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2011-09-13 16:03:20
Temat: Re: GMO a własnośćUżytkownik "Iwon(K)a"
>>>
>>> to mysle bedzie jeszcze modyfikowane w zakresie prawnym.
>>>
>> Sorry Winetou - nie da się.
>
> czemu sie nie da? prawo jest tworzone przez ludzi i wciaz ulega
> madyfikacjom.
>
No dobrze jakoś tam się da, ale trudno jest pogodzić ochronę gigantycznych
nakładów z niespotykaną łatwością kopiowania produktu. No i na koniec to
wszystko jeszcze z ideami wolnego rynku.
Mówiąc nie da się miałem na myśli całokształt w społecznie sprawiedliwy
sposób. Rozwiązanie opłat licencyjnych od wzrostu zysku końcowych
producentów to utopia. Obecnie ze względu na stosowanie GMO biedni
bankrutują a wielcy i licencjonodawcy sporo zarabiają.
pzdr
olo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2011-09-13 16:11:09
Temat: Re: GMO a własność"olo" <o...@o...pl> wrote in message news:j4nuem$k2o$1@mx1.internetia.pl...
> Użytkownik "Iwon(K)a"
>>>>
>>> Widzisz nie do końca masz rację, bo te koszty są obligatoryjne w
>>> związkach certyfikowanych stosownymi sakramentami czy formalizmami.
>>> Natomiast jest spora grupa producentów wybierających zarówno niższe
>>> koszty funkcjonowania modelu konkubinatowego jak i pozornie samotnych
>>> partenogenetycznych matek które nawet AFAIK mogą liczyć na systemy
>>> stypendialne dla nich przeznaczone.
>>
>>
>> pisales o licencji. A nie szarej strefie lol
>>
> No nie ;) ja pisałem o licencji na kod a ty o opłatach franczyzowych ;) za
> model spółkowania.
lol - jakos tak potem opisywales to drugie.
i.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |