Data: 2002-03-04 15:47:41
Temat: Re: Godzenie w łóżku Re: ciche dni - jak przeży
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Mnie chodziło raczej o taką sytuację, kiedy jedna osoba chodzi
> naburmuszona i odmawia kompromisu, a druga poświęca się na
> zasadzie (przepraszam za brutalność sformułowania) "jak jej/mu
> zrobię dobrze, to jej/mu przejdzie". Poświęca swoje racje, swoje
> poglądy, swoją satysfakcję i swoją godność. Wiem, że nie to
> miałaś na myśli, ale wiem też, że takie sytuacje się zdarzają.
A ja mam na myśli taką sytuację, ze jeszcze na siebie warczymy, lub
nie rozmawiamy ze soba, ale obu stronom już trochę przeszło a żadna
jeszcze rozmowy nie zaczyna.
Wówczas zamiast rozmowy jedna lub druga strona w nocy się przytula, no
i sie godzimy :-).
Natomiast do sprawy, o którą kłocilismy sie wracamy czasem po kilku
dniach, już na spokojnie, jeśli jest istotna. A jesli to drobiazg - to
nie wracamy wcale.
Zresztą, wiecie chyba skad pochodzi i co oznacza nazwa "godziciel"
;-))).
Pzdrw.
Basia
|