Data: 2002-03-04 14:46:27
Temat: Re: ciche dni - jak przeżyć
Od: "satia" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Jonasz <j...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@p...onet.pl...
> a...@w...pl napisał(a):
>
> Nie miewam cichych dni, ale jak chłopak mówi że czuje się odrzucony,
> to pewnie chodzi o niespełniony sex.
>
a mnie sie tylko jedno nasuwa - kiedys sama postepowalam podobnie - jak JA
mialam dosc tej mojej drugiej polowy, a nie mialam wyjscia - nie moglam tak
sobie ot odejsc - bylam sfrustrowana i zachowywalam sie tak samo. I
najgorsze jest to, ze zrzucalam caly moj nastroj na moja druga polowe - ze
nie czuje sie doceniona, ze mam wrazenie, ze on mnie juz nie kocha, odrzuca
itp... Nie wiedzialam, co powiedziec, nie umialam powiedziec, ze JUZ MAM
DOSC I POSZLABYM SOBIE, GDYBYM MIALA GDZIE. Zamiast tego chodzilam milczaca,
prychajaca, sfrustrowana i na pytania mojego jakby nie bylo bardzo
kochajacego TZ odpowiadalam, ze mam poczucie, ze nie jestem kochana, ze on
ma mnie dosc i ze ja widze, ze to juz nie to samo, ale za kazdym razem
UNIKALAM rozmow. I tu widze po prostu bliznaicza sytuacje. Stresy jeszcze
dolewaja oliwy do ognia. To ON ma juz dosc, to ON nie wie, jak to wszystko
powiedziec i szuka pretekstu odwracajac kota ogonem.
Jako pocieszenie (dla samej siebie tez) - dodam, ze ja tam mialam. Chodzilam
struta pol roku, zachopwywalam sie okropnie, wszystko zwalalm na TZ,
płakalam do poduszki, bo chcialam odejsc, ale nie wiedzialam, gdzie mam isc,
tyle nas juz laczy spraw, a nie czulam w sobie odrobiny milosci do tego
czlowieka. Bylam do grabnic sfrustrowana.
Nie chcialam rozmawiac, unikalam, w koncu wybuchalam, ale wyrzucalam z
siebie slowa oskarzajace mojego TZ o to, ze on mnie zaniedbuje, ze to on to,
on tamto i zwalalam na niego.
A tak naprawde, to ja mialam dosc, ja chcialam odejsc, ale wiedzialam, ze to
niemozliwe, ze za duzo nas laczy spraw.
Miotalam sie strasznie.
No i to pocieszenie, ktore mialam napisac - uspokoilam sie, przemyslalam,
stresy zwiazane z praca odpadly, spokornialam i wszystko wrocilo do normy.
Tamten TZ to ten sam dzisiejszy TZ, tylko że dzis (pomimo, ze mnie czasem
wnerwia do granic!) wiem, ze nie zamienilabym tego TZ na innego. I tak juz
spokojnie trwamy jakis czas. Nie wiem, co sie ze mna dzialo. teraz jest
naprawde wspaniale. BO KRYZYS MA DO SIEBIE TO, ZE MIJA!!!!!!!!!!!!!!!!!
CZEGO WAM Z CALEGO SERCA ZYCZE!!!!!
TO MINIE. Tylko sprobuj dojrzec prawdziwe mysli swojego meza.... Przeciez Go
kochasz, wiec nie moze Ci zarzucic braku milosci.... szukaj dalej...
pozdrawiam
satia
|