Data: 2009-02-22 01:37:51
Temat: Re: Guys'n'dolls
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Fragile pisze:
>
> Użytkownik "bazyli4" <b...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:gnpqhk$lqb$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>>
>> Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
>> news:gnp6in$6ar$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>>
>>
>>> Masz racje... Obiekt zwiazku i uczuc potrafi bardzo duzo "powiedziec" o
>>> danym czlowieku... Tylko juz jakos mi sie nie chce analizowac psychiki
>>> tych mezczyzn, dla ktorych "plastic is fantastic"...
>>
>> I od razu ujawniły się Twoje preferencje ;o)
>>
> Tzn.? Chyba zle interpretujesz moja odpowiedz...
> Dla mnie najwazniejsze jest, by nikt nie cierpial.
> Jesli czlowiek nie cierpi, jesli nie dzieje mu sie krzywda,
> i jesli nie krzywdzi innych, wszystko jest ok. Jesli natomiast
> cierpi, potrzebuje pomocy, prosi o nia, to powinien ja otrzymac.
>
Jak widać dla chcącego nie ma nic trudnego - nawet lalką się zadowoli.
Czasem jestem zwolennikiem pewnego determinizmu - każdy zajmuje taką
pozycję, do której wyewoluował/został stworzony.
I jeśli ktoś da mi argument w stylu "no ale nie miał większego wyboru,
bo tak go wychowano/taką otrzymał indoktrynację", to ja pytam, jak to
jest, że są osoby, które poddane takiej indoktrynacji, nawet jeśli jej
bez pamięci ulegli... jednak w pewnym momencie życia decydują się to
zakwestionować wskutek "wewnętrznej potrzeby"? I to coś małego, ta
wewnętrzna potrzeba (ktoś mógłby nazwać to np. następstwem/misją do
zrealizowania z poprzednich inkarnacji).
Przesadna, siłowa ingerencja w czyjeś życie przez osoby trzecie, w
których rozumieniu coś jest "cierpieniem" lub "niewłaściwe" też nie jest
ok. Jest to tak naprawdę osiąganie bardziej celu ogólnospołecznego niż
walka o dobro jednostki (a więc de facto nieliczenie się z wolą jednostki).
Pijak może walczyć ze swoim nałogiem i pragnąć z niego wyjść - wtedy
pomoc jest na miejscu. Ale są i tacy, którym myśl o walce z nałogiem
nawet im nie zaiskrzy pod kopułą.
--
//-\\ || )) //-\\ ][\/][
|