Data: 2008-06-23 21:41:27
Temat: Re: Holandia - Rosja
Od: "i...@g...pl" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 23 Jun 2008 23:39:45 +0200, i...@g...pl napisał(a):
>
> No i proszę - maleńka próbeczka tego, z czym nIBY miałby sobie poradzić
> nowy wspaniały prezydent USA:
>
> http://www.wprost.pl/ar/86055/Brudy-pod-Kapitolem/?I
=1206
>
> "Brudy pod Kapitolem
> Numer: 3/2006 (1206)
> Superlobbysta zatapia republikanów
> Największy skandal od czasów Watergate? Niewykluczone. Upadek słynnego
> lobbysty wstrząsa właśnie Waszyngtonem. Zeznania Jacka Abramoffa,
> oskarżanego o korupcję, pranie pieniędzy, wyłudzenia i polityczne spiski,
> pogrążą zapewne wielu polityków i mogą zagrozić dominacji republikanów w
> obu izbach Kongresu.
> Jeżeli trzydziestu agentów FBI, amerykańska prokuratura federalna, izba
> skarbowa, kilka prokuratur stanowych i komisji Kongresu zajmuje się jednym
> podejrzanym, to musi być to złoczyńca na wielką skalę. Jeśli przy tym wśród
> klientów i mocodawców podejrzanego są wyspiarskie raje podatkowe, rosyjskie
> koncerny naftowe, biznesmeni podejrzanej konduity i pierwszoligowi
> politycy, to mamy wszelkie elementy spektakularnego skandalu. Wielkim
> solistą tego spektaklu jest Jack Abramoff, do niedawna wszechmocny lobbysta
> i szara eminencja obozu republikanów. Pierwsze skrzypce gra jego przyjaciel
> Tom DeLay, były lider większości republikańskiej w Kongresie, sądzony
> właśnie w Teksasie za korupcję i pranie pieniędzy. Wokół zaś jest cała
> orkiestra, złożona z kongresmanów, senatorów, członków administracji
> Białego Domu, wodzów plemion indiańskich i przedstawicieli cosa nostry.
> Media nazywają kazus Abramoffa największym politycznym skandalem dekady, a
> nawet aferą na skalę Watergate. Biuro prasowe Białego Domu analizuje
> zdjęcia prezydenta i rejestr wizyt Abramoffa na salonach władzy w nadziei,
> że uda się przynajmniej dowieść, że George Bush nie znał osobiście
> oskarżonego lobbysty, nie występuje z nim na zdjęciach, a o kontrybucjach
> Abramoffa na rzecz kampanii wyborczej nie miał pojęcia.
>
> Finansowo-polityczne imperium
> Jack Abramoff, niegdyś ideowy pretorianin Partii Republikańskiej, urósł w
> ostatnich dwudziestu latach do rangi jednoosobowej instytucji politycznej w
> Waszyngtonie. Był lobbystą, który za kolosalne honoraria pozyskiwał dla
> swoich klientów wpływy polityczne, kupował korzystne ustawy, naginał prawo,
> pozyskiwał ulgi podatkowe i wykańczał konkurencję, przepychając
> niekorzystne dla niej przepisy. Wyjednywanie przywilejów przychodziło mu
> tym łatwiej, że dla polityków, którym przedstawiał racje swoich klientów,
> był niewyczerpanym źródłem funduszy na kampanie wyborcze i rozdawcą
> luksusowych prezentów. Po drodze Abramoff defraudował publiczne oraz
> prywatne pieniądze i okradał swoich mocodawców. Pracował równocześnie dla
> zwalczających się stron i przyjmował pieniądze od biznesowych szumowin. Do
> prania brudnej kasy wykorzystywał instytucje dobroczynne, organizacje
> religijne i fasadowe think tanki, by następnie "reinwestować" wyprane
> pieniądze w kampanie wyborcze wspieranych przez niego polityków. I tak
> latami obrastał w polityczne wpływy i kolosalne pieniądze.
> Na zbudowanie imperium składali się najróżniejsi klienci, a lobbysta
> przyjmował ich z otwartymi ramionami, byle tylko - jak pisze tygodnik
> "Time" - mieli masę pieniędzy i byli wystarczająco naiwni. Jego ofiarą
> padły plemiona indiańskie, od których zdołał wyciągnąć ponad 80 mln
> dolarów, oferując lobbing i koneksje polityczne mające umożliwić zdobycie
> zezwolenia na prowadzenie kasyn gry. Pikanterii historii dodaje to, że to
> Abramoff forsował wprowadzenie zakazu gier hazardowych, by następnie
> sprzedawać Indianom obietnice obalenia tych przepisów. Tam, gdzie nie dało
> się załatwić właściwej ustawy, pomysłowy lobbysta angażował i opłacał
> organizacje religijne, które pod hasłami odnowy moralnej i walki z hazardem
> utrudniały Indianom życie. Pracował równocześnie dla konkurujących z sobą
> plemion, wyduszając z nich milionowe honoraria. Ostatecznymi beneficjentami
> tych machinacji, prócz samego Abramoffa, byli zaprzyjaźnieni z nim
> politycy. Abramoff finansował głównie republikanów, ale zręcznie dbał też o
> małą grupę demokratów, bo ich głosy mogły się okazać nieodzowne, gdyby
> należało przepchnąć przez Kongres jakąś intratną ustawę. Pośród wielu
> zarzutów stawianych Abramoffowi jest pełna gama występków: od fałszowania
> dokumentacji finansowej własnych firm, przez powiązania z mafijną rodziną
> Gambino, konszachty z islamskimi politykami w Malezji i wspieranie
> organizacji antypalestyńskich w Izraelu za pomocą zdefraudowanych funduszy
> instytucji charytatywnych, po korumpowanie polityków na imponującą skalę."
>
> Przykro mi, mam uczucie, że zniszczyłam wizję swiata łatwowiernemu dziecku.
> Nie jest to miłe uczucie.
No i oczywiście - zwróć uwagę na rosyjsko-żydowsko brzmiące nazisko
Amerykanina Abramoff'a...
|