Otóż to.
Nie ma drugiego takiego miejsca.
Mało tego: zanim jeszcze doszło do pochówku już niektóre głosy
z PiS zgłaszały pomysły o obligatoryjnych wycieczkach szkolnych
do krypty Kaczyńskich.

Cała otoczka tej decyzji, którą traktowano jako "prywatna sprawa"
a to Kaczyńskich, a to hierarchów krk "zarządzających" Wawelem,
była kuriozalna i zagadkowa: niby "pan prezydent", ale obywatele
kraju "pana prezydenta" nie mieli żadnych szans na wyrażenie
swej woli w sprawie "jedynego słusznego" miejsca pochówku
"pana prezydenta". Ktoś podjął tę "jedynie słuszną" decyzję za nich.

W dodatku jeszcze Kraków to tradycyjny bastion pisiorski, gdzie
osób chętnych do ustawienia się w kolejce do kasy z pewnością
nie zabraknie przez jakiś czas, dopóki "mit LK" będzie pieśnią
na ustach działaczy "jedynie słusznej" partii.


Kto czerpie zysk z tego pochówku na Wawelu?
Ktoś z pewnością czerpie.
I bardzo chce to robić w ukryciu, najlepiej pod szyldem "nikt".
I całkiem dobrze mu to wychodzi jak dotąd, jak chyba nietrudno
zauważyć.
W każdym razie jak zwykle w tego typu sytuacjach może również liczyć
na wsparcie wielu "pomocnych idiotów"... całkiem bezinteresownie,
offfkorrzzzz.

--
CB



Użytkownik "darr_d1" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d2d96ec7-b693-4cfa-bc75-086aaca22c33@e2g2000yqn
.googlegroups.com...

[...]
Z pewnością trudno by było znaleźć aż tak 'dochodowe' miejsce w Polsce
na pochówek jak Wawel. Czy była to jednak komercja i czyjeś
zaplanowane działanie - trudno o tym tak jednoznacznie zawyrokować.
Któż czerpie z tego zyski? Bo przecież chyba nie Kaczyńscy, ani ich
rodzina?