Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Im gorzej tym lepiej...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Im gorzej tym lepiej...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2010-04-14 15:57:00

Temat: Re: Im gorzej tym lepiej...
Od: zażółcony <z...@y...on.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "skalski" <b...@o...pl> napisał w wiadomości
news:178ac2e1-d8b2-4c70-bf9e-0c5a167171a1@30g2000yqi
.googlegroups.com...

>> No wiesz, wg podstawowych zasad buddyzmu cierpienie i przemijanie jest
>> czymś
>> naturalnym, a żal ludzką słabością, którą należy tolerować ze względu na
>> konieczność respektu dla przodków. na właściwe zachowanie, ale też nie
>> należy z nią przesadzać. Śmierć nie jest tak tragicznym wydarzeniem, bo
>> nie
>> tyle jest uważana za ludzką stratę, co za zmianę duchowej formy, która w
>> pewnych warunkach może uwolnić od cierpień --- respekt dla przodków (i
>> nie
>> tylko, bo dla innych z poległymi w bitwie nieprzyjaciółmi włącznie) jest

>czy ktos ma prawo ''globalizowac'' takimi słowy ludzki sposób
>wyrazania zalu
>przy stracie ludzi waznych i szanowanych?
>skoro nie to dlaczego?
>a skoro tak, to dlaczego podobie nie nawołuje do załoby po smierci
>glodowej
>18 tysiecy dzieci dziennie? moze dlatego, ze to przewaznie dzieci
>''nie nasze''?

Jako, że rozważania przebiły się na inne grupy i w dodatku pojawiło się
słowo 'buddyzm', to się może odrobinę wypowiem.

Ten buddyzm, który ja znam, a jest to generalnie buddyzm tantryczny,
tybetański, przywiązuje bardzo dużą wagę do relacji i związków.
Kładzie nacisk na to, że człowiek nie jest istotą odrębną od swojego
otoczenia, a jego zamknięcie w jakimś pojęciu 'własnego ja', 'własnej
karmy' jest pewną formą iluzji. Często jest to interpretowane w kierunku
takim: 'nie rozczulaj się nad sobą, bo nie ma nad czym'. W ten sposób
idee buddyzmu są czasem używane do tego, by ideami 'pustki',
'iluzoryczności' niejako gwałcić ludzką indywidualność, niepowtarzalną
formę. Indywidualny sposób wyrażania się. W mojej opinii jednak takie
podejście do tematu nie jest właściwie, ponieważ, jeśli spojrzeć na buddyzm
od strony praktyki religijnej, szczególnie na buddyzm tantryczny, jest
to religia wielkiej afirmacji dla ludzkiej, i nie tylko ludzkiej,
indywidualności,
bardzo silnie skierowana na docieranie do emocji i przeżywanie ich,
a nie na ich ubijanie, wypieranie. Są ścieżki sutry, drogi jogistyczne lub
mnisie, w których można mówić o czymś takim, są to ścieżki izolacji od
świata. Ale tantra taka generalnie nie jest - bo tantra takiej izolacji
nie zakłada. W szczególności są ścieżki przeznaczone dla ludzi
świeckich, gdzie relacje z innymi istotami, żywe, codzienne,
nie 'zwizualizowane' - są na pierwszym miejscu. Jest to droga,
w której ciasno myślące ego rozwija przestrzeń, niejako 'rozpuszcza się'
przez zaangażowanie w życie otoczenia. W ten sposób wiele
istot - rodzina, społeczność - tworzą działający wspólnie byt,
większy organizm, a znika lękliwa, ciasna, odczuwajaca ból samotności,
nakierowana egoistycznie aktywność poszczególnych jednostek.
Nie oznacza to jednak, że tracą one prawo do wyrażania własnej
indywidualności. Panuje zasada: tam, gdzie jest nieskończona
przestrzeń, tam jest miejsce na wszystko.
A więc im więcej przestrzeni w ludzkich emocjach, im więcej tolerancji,
więcej zrozumienia i akceptacji - tym życie ma wyższą jakość.

Pierwotne ludzkie potrzeby są związane z wyrażaniem emocji
i ich dzieleniem z innymi ludźmi. Takimi jesteśmy istotami.
Przestrzeń zaś jest potrzebna do tego, by istoty takie jak my
mogły znaleźć właściwy środek między głęboką potrzebą
emocjonalnego kontaktu z innymi ludźmi (czy też zwierzętami),
a płynącymi z tych relacji zobowiązaniami i ograniczeniami.
Nie ma tu drogi na skróty - nie ma relacji bez zobowiązań
i odpowiedzialności, nie ma emocji bez relacji. Tak wygląda
świat ludzi.

I przychodzą takie chwile, kiedy gwałtowne zdarzenia stawiają
nas w sytuacji, w której jakieś związki zostają gwałtownie
zerwane. Np. ktoś umiera śmiercią gwałtowną. Coś nam
wyrywa z serca, duszy i umysłu kogoś, z kim mieliśmy
żywy kontakt emocjonalny, kogoś, kto po częsci był
nami. Umiera jakaś część nas.
Takie zdarzenie potrafi w jednej chwili zabrać całą przestrzeń
z naszego życia i spowodować, że wszystko, co przeżyło,
pozbawione przestrzeni - także zaczyna umierać.
I po to jest żałoba, by ten okres przejść i wrócić
do życia. Po to są rytuały pożegnania, po to są płacze
i lamentuje, po to się dokonuje ofiar - by dokonać
przemiany. Jako, że nasze relacje z otoczeniem są indywidualne
i niepowtarzalne - to i sposób przeżywania żałoby jest bardzo
różny. Nigdy nie spotkałem się z tym, by buddyzm próbował
w takich chwilach wpasować kogoś w jakiś jeden styl
przeżywania.
To, co buddyzm stara się w takiej chwili zrobić, to pokazuje
pewną ścieżkę przejścia, daje podpory, rytuały, symbolikę,
pokazuje kierunki. Tłumaczy.
W buddyzmie ogromną wagę przykłąda się
do praktyki nietrwałości, przemijania. A więc z góry
przygotowuje ludzi na to, że wszystko, co w życiu spotkają,
będą musieli kiedyś opuścić. "Każde spotkanie jest rozstaniem".
Tego uczy buddyzm. I podpowiada, jak się spotykać,
jak osiągać pełnię w czasie spotkania - i jak się żegnać.

Czasem, jak teraz, czas, los powoduje, że pożegnanie jest
gwałtowne. Zaskakujące. Gwałtowna reakcja w tej sytuacji,
spiętrzone emocje - nie są więc niczym dziwnym. Buddyzm,
objaśniajac ideę karmy i bardo (stan pośredni między kolejnymi
reinkarnacjami) wyraźnie podkreśla, że gwałtowna śmierć
jest czymś wyjątkowo traumatycznym - ponieważ zaskakuje
umysł nieprzygotowany, w stanie zdominowanym przez
przerażenie. A więc nie tylko Ci, co pozostali na ziemi
są w trudnej sytuacji, zagubieni i nie znający kierunku - ale także
Ci, którzy odeszli. Okres żałoby więc to także okres,
w którym pomagamy tym, którzy odeszli, oderwać się
od tego świata i ruszyć dalej, już odrębną drogą. To czas,
w którym mamy prawo ostatni raz wyrazić wobec nich
wszelkie wiążace nas z nimi emocje - by następnie ich pożegnać
z jak najlepszymi życzeniami - i puścić ...
Buddyzm proponuje bardzo wiele sposóbów, w jaki
można przeżyć ten okres. W szczególności, kiedy ze
zmarłymi wiążą nas szczególnie trudne, negatywne emocje
- wskazuje, że nawet te mamy prawo wyrazić. Proponuje
rytuały ich uświęcania, uczy, że na poziomie ostatecznym
także zła emocja stanowi pewną energię, 'cząstkę pochodzącą
od Boga'(myśląc kategoriami teistycznymi), która odpowiednio
potraktowana, staje się świętą ofiarą składaną na ołtarzu.
Dajemy to, co potrafimy i dokonujemy rytuału oczyszczenia.
Jedni kładą kwiaty piękne, inni brzydkie - ale wszyscy
pamiętają, że są to kwiaty, ofiara i z nimi składają życzenie
szczęścia dla wszystkich cierpiących istot.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Poznamy prawde?
Re: Metoda Gronholma
Protestuj przeciw
Oddać hołd? - nie!
po czym poznać prawdziwego polaka?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »