Data: 2008-02-09 23:03:33
Temat: Re: In Vitro Veritas?
Od: Ikselka <i...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 9 Feb 2008 23:47:19 +0100, j.obcy napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@w...pl> napisał
>
>>>>>> Tiaaaa, tak to jest z tymi plemnikami...
>
>
>>>>>> "(...)Niebezpieczeństwo polega na tym, że rodzeństwo nieświadome
>>>>>> swojego
>>>>>> pokrewieństwa może wziąć ślub i mieć dzieci. Ich genetyczne
>>>>>> podobieństwo
>>>>>> może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.
>>>>> Czyli co, lepiej z bratem/siostrą nie zaczynać ? :o/
>>>> Przeczytałeś artykuł, czy tak sobie pytasz?
>>> " Zwracają uwagę na szacunki, według których w przypadku 10-30 procent
>>> zwyczajnych urodzeń mąż lub stały partner matki nie jest prawdziwym ojcem
>>> dziecka. "
>>> :o)
>>> Czyli w sumie to nie jest aż tak niebezpiezna sprawa - he, he.
>>> A poza tym, czy wszyscy muszą zaraz mieć dzieci ?
>>> Bo w sumie dlaczego ludzie się pobierają, dla dzieci,
>>> czy dla siebie przede wszystkim, co, siostra ? :o/
>
>> Byłabym w tym momencie ostrożna z używaniem słowa "siostra" - no, ale masz
>> szczęście, nie jestem z probówki :-D
>
> :o)
>
> jesteś moją siostrą, bo jesteś istotą dobrej woli.
> Wiem, co mówię, poznałem wielu ludzi...
Miłe, dzięki :-)
>> A co do przyczyny pobierania się - już tak to jest sprytnie urządzone, aby
>> się ludziom, wstrętnym egoistycznym istotom wydawało, że tylko dla siebie
>> się pobierają - a zegar biologiczny przyrody (do niej wszak należymy) sobie
>> tyka jak tykał od początku świata i wszystko dzieje się wg zamysłu Tego Tam
>> w Górze czy Innego Czynnika Wyższego Jaki Komu Pasuje Ale Zawsze Taki
>> Jest...
>> ;-P
>
> Ty to zmienisz, ja to zmienię, my to zmienimy, jeśli sobie pomożemy
> całymi sobą :o) choć jesteśmy na to zbyt słabi, nic nie szkodzi...
>
> Wchodzisz w to ?
No własnie nie całkiem, bo ja akurat jestem "pobrana", no i "tyknięta"
dwukrotnie przez ten zegar, a w dodatku mnie się całkiem podoba to tykanie
i zgodnie z zamysłem Tego Tam W Górze chętnie się troche pooszukiwałam
słodko, że wyszłam za mąż wcale nie dla posiadania dzieci, bo tak naprawde
to ja je zawsze chciałam mieć, zgodnie z tykaniem nastawionego przez Niego
na określone zachcenia zaegarka ;-)
>
> zdar
> j. obcy
>
> Ps. W ostateczności się prawdziwie zaprzyjaźmy,
> nawet jeśli nic nie zrobimy dla ludzi..., dla świadomości...,
> to siebie nawzajem pocieszymy, to też w sumie niezły wyczyn :o)
Ale zdajesz sobie sprawę, że zaprzyjaźnienie się ze mną objawić się może
nagłym wzrostem Twoich uczuć przyszłoojcowskich ponad uczucia innego
rodzaju? Bo wiesz, zależy, kto w przyjaźni jest bardziej przekonujący ;-P
|