Data: 2006-07-14 13:43:05
Temat: Re: Jak
Od: "quasi-biolog" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
x <y...@o...pl> napisał(a):
> > :-) To zdanie jest wewnetrznie sprzeczne, bo: jesli "pozniej przechodzi w
> > przyjemnosc" to *ma znaczenie*, gdyz oznacza ze kobieta jesnak sie
> > podnieca (w
> > trakcie stosunku) i ma "frajde, przyjemnosc itd.", mimo ze poczatkowo nie
> > byla
> > przygotowana do stosunku (tj. podniecona).
> no, dobrze, tylko, że mozna podejść do kobiety z "szacunkiem" (przy rozmowie
> nt filmów porno, to złe określenie) i podniecić ją przed stosunkiem, a nie
> czekać aż podnieci się od samego "wchodzenia" w nią prawda???
W tym sek, ze o ile wiem (widzialem kiedys fragment jakiegos dokumentu o
polskim porno), to nieprawda. Znaczy sie, kazdy aktor - bez wzgledu na to czy
facet czy babka - sam musie ("wlasnorecznie") zadbac o "przygotowanie" sie do
sceny. Nie ma zmiluj sie - tak sie profesjonalnie pracuje w tym zawodzie. Choc
oczywiscie, w wolnej chwili aktorzy moga wyswiadczac sobie "przyslugi", ale
obawiam sie, ze w wiekszosci przypadkow bylyby to przyslugi niedzwiedzie...
(sama pomysl, czy latwiej podniecilabys sie wlasnym dotykiem czy bedac
obsliniana i ugniatana w lapskach jakiegos obcego troglodyty?)
> Poza tym, myślę, że co innego "sypialnia małżeńska", a co innego porno. Z
> własnym partnerem (jeśli nie chce mu się rozbudzić jego kobiety, owszem
> przyjemność moze przyjść od samego "wchodzenia"), ale w filmie... - to moje
> zdanie - wątpię, wydaje mi się, że choćby nie wiem jak atrakcyjna aktorka
> porno, zdaje sobie sprawę, że jest "tylko" mięsem z "dziurką" i nikogo nie
> obchodzi co czuje, byle by jęczała...
Te wyswichtany feministyczno-moralizatorskie slogany o "instrumentalnym
traktowaniu" kobiet w branzy uslug seksualnych jakos mnie nie przekonuja.
Po pierwsze: z tego co wiem (rozmawialem kiedys z gosciem z tej branzy,
pracujacym w dziale promocji, marketingu, czy czegos w tym stylu, w jakims
porno-wydawnictwie) aktorzy/modele sa tu znacznie gorzej traktowni niz
aktorki/modelki. Chociazby przez to, ze placa im znacznie mniej (o ile dobrze
pamietam, to chyba nawet polowy tego co aktoreczki nie dostaja).
Po drugie: dlaczegoz to mielibysmy przyjmowac, ze "instrumentalnie" traktuje
sie akurat aktorki porno, a konwencjonalne aktorki juz nie? Albo ogolnie -
pracownice/parcownikow calego sektora uslugowego: kierowcow, fryzjerow,
kasjerow, zawodowych sportowcow, urzednikow pocztowych, mechanikow, robotnikow
budowlanych, lekarzy itd. Czy taka sprzedawczynie dla klienta i swojego szefa
nie jest przypadkiem "tylko" "miesem" podajacym towar i liczacym forse? Co
kogokolwiek obchodzi co czuje kierowca autobusu, ciec parkingowy czy droznik
podnoszacy szlaban? Placa im za wykonywana robote, a nie z powodu "szacunku"
dla ich "godnosci", "uczuc" i "czlowieczenstwa". Na tym polu "mieso z dziurka"
niczym szczegolnym nie rozni sie od pozostalych "mies"...
Po trzecie. Ludzie z branzy porno to przeciez tez ludzie: bywaja mili/niemili,
uczynni/egoistyczni, lubia sie/nienawidza itd. Jak wszyscy. Bardzo czesto
jedna ekipa filmowcow i aktorow/aktorek pracuje ze soba przez wiele lat,
krecac po kilkadziesiat filmow (jak chociazby cytowany juz w pierwszym moim
poscie Viv Thomas). Dlaczegoz w takim wypadku mieliby sie traktowac bardziej
"miesnie" niz jacykolwiek inni koledzy/kolezanki z pracy? Slyszalem gdzies, ze
w takich ekipach potrafia sie zawiazywac prawdziwe romanse a nawet malzenstwa.
Oczywiscie takie kameralne uklady to zapewne nie jedyna forma pracy w tej
branzy, ani - zapewne - nawet nie dominujaca. Czesto (najczesciej?) ekipe
organizuje sie dorywczo, do jednego czy dwoch projektow, a w takim wypadku
sklada sie ona glownie z nieznanych sobie ludzi, czesto zdesperowanych brakiem
kasy amatorow wzietych z jakiegos castingu czy ogloszenia w "swierszczyku".
Jak mniemam (ale to tylko moja hipoteza), ludzie ktorzy sie na cos takiego
decyduja zwykle nie reprezentuja zbyt wysokiego poziomu intelektualnego,
kulturowego i moralnego, wiec - delikatnie mowiac - praca z nimi moze nie
nalezec do najprzyjemniejszych.
> >> Użyłeś słów "ciasna pochwa", bardziej chyba chodzi o to, ze kobieta nie
> >> jest
> >> "mokra",
> > Nie. Chodzi konkretnie o ciasnosc pochwy (o tym mowil kolega, o
> > wilgotnosci
> > nic nie wspominal).
> to może zapytaj go
Bedzie to w tej chwili trudne, gdyz na pare miesiecy wyjechal zagranice. Ale
moze zapytam jego bylej, o ile nie jest to zbyt niedyskretne pytanie?
> o tę wilgotność, bo coś nie chce mi się wierzyć,
Dlaczego?
> żeby
> była wilgotna, a czuła ból przez "ciasność".
Nie wiem, czy czula bol. Kolega mowil tylko o "przejsciowej ciasnosci".
> > PS: Ciachasz moje posty wsciekle i bez ostrzezenia. Jak mam rozumiec Twoj
> > stosunek do wycietych fragmaentow?
> > a) "Zgadzam sie z toba"
> > b) "Nie chce mi sie z toba (o tym) gadac"
> > c) "(takie bzdury, ze) Szkoda slow"???
> przepraszam, przepraszam, ciacham po prostu to, nad czym musiałabym się
> szczególnie długo rozwodzić, ale jak jest coś, nad czym szczególnie
> ubolewasz za uciachanie - odpowiem ;)
Chialbym tylo, zebys sprecyzowala, ktory z wycietych watkow z naszej rozmowy
[nawiasem mowiac: dawno z nikim mi sie tak sprawnie nie dyskutowalo - wielkie
dzieki za poswiecenie i powazne podejscie :-) ] podpada pod ktora kategorie
[tj. a/b/c] oraz zebys przy nastepnym ciachaniu odrazu to oznaczala, np:
"(ciach) a/b/c". Ok?
pozdrawiam
quasi-biolog
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|