Data: 2006-11-15 09:07:53
Temat: Re: Jak przeżyć śmierć kolegi???
Od: "niezbecki" <s...@l...po>
Pokaż wszystkie nagłówki
Księżniczka Telimena<c...@W...wp.pl>
news:ejejbc$fnq$1@nemesis.news.tpi.pl
> Użytkownik "bazyli4" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:ejeg8v$do5$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > > Kilka dni temu został zabity mój kolega.
> > > Jutro pogrzeb.
> > > Jak to przeżyć? Bo bardzo mi ciężko.
> > > Pomóżcie.
> >
> > Pogrzeb naprawdę da się przeżyć. Można nawet nań nie przyjść. Będzie
> > jeszcze łatwiej.
>
> z tym się nie zgadzam. Po pogrzebie jest uczucie ulgi, "pogodzenia
> się" ze śmiercią i przede wszystkim jeśli to ktoś bliski, poczucie,
> że było się z nim do końca, i że pożegnało się z tym kimś.
Pod warunkiem, że zwłoki sie traktuje jako kogoś w taki sam sposób jak
jeszcze niedawno żywego.
Wolę jednak na pogrzeb patrzeć jako spotkanie z żywymi z otoczenia zmarłego.
Takie (potencjalnie i przenośnie) zbliżenie i przytulenie się żywych nad
trumną.
Ale też rozejrzenie się po ich twarzach i stwierdzenie "Dalej żyjemy!".
Bycie z kimś do końca (a i to nie do samego końca) jest tylko wtedy, gdy
jest się przy czyimś umieraniu.
Paweł
|