Data: 2007-02-23 23:22:17
Temat: Re: Jak żyć pod jednym dachem
Od: "sbr" <s...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam ponownie.. po trochę niefortunnie długiej przerwie.
Przede wszystkim, dziękuję za żainteresowanie i dotychczasowe rady.
Nie wiem, czy mogę się jeszcze czegoś spodziewać, ale na wszelki
wypadek parę uzupełnień i sprostowań.
Syn choruje na atrofię mięśniową, jest więc całkowicie sprawny
umysłowo. Jest też już całkiem dorosłą osobą -- ma blisko 30 lat. Jego
kontakt z obojgiem rodziców jest bardzo dobry, relacja z matką jest
jednak wyraźnie bliższa i bardziej serdeczna. Naturalnie, domowy
konflikt nie omija go i, z tego co wiem, próbuje on mediować w
kłótniach rodziców, a także wpływać na każde z nich indywidualnie.
Przypuszczam, że przynosi to jakiś skutek, ale nie taki, jakiego
ostatecznie by się oczekiwało. Sądzę, że -- jak cała trójka -- zdążył
w jakimś stopniu przywyknąć do sytuacji. Na szczęście, żadne z
rodziców nie odpycha go (wydaje się nawet, że wręcz przeciwnie) i nie
ma do niego żalu o dobre stosunki z drugim z nich. Konflikty między
rodzicami pojawiały się od dawna, i o ile mi wiadomo, "ciche dni" też
mają w tym domu dłuższą tradycję. Teraz ten stan po prostu się
utrwalił.
"Szybkiego wypalenia", co nie daj Boże, chyba nie trzeba się obawiać.
Co się tyczy znajdowana czasu dla siebie, to to, mimo wielu obowiązków
związanych z opieką nad synem i spędzania dużej ilości czasu z nim, w
jakiejś mierze udaje się mojej znajomej. Od wiosny do jesieni wyrywa
się nawet na sporadyczne całodniowe wypady w góry i to daje jej
mnóstwo odprężenia i przyjemności. Gorzej jest w taki czas, jak teraz,
gdy wyjść z domu trudno, klimat sprzyjający depresji, a drzwi od
pokoju nie zawsze stanowią wystarczającą barierę przed niechęcią
drugiego człowieka. Mojej znajomej chyba chodziło o jakieś sposoby
("techniki") ignorowania, czy izolowania się od wpływu negatywnych
emocji męża.
Tyle chyba na razie mogę dodać.
Serdecznie pozdrawiam,
Łukasz
|