Data: 2007-02-22 08:27:06
Temat: Re: Jak żyć pod jednym dachem
Od: "Basia Z." <bjz_@_(prosze_usun_podkreslenia)_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "sbr" :
> Nie wiem, czy dobrze trafiłem, ale mam nadzieję, że tak. Poroszono
> mnie, żebym zasięgnął w internecie jakiejś porady. Wiem, że istnieją
> poradnie psychologiczne, a jeśli chodzi o internet to jest wielu
> specjalistów oferujących płatne poradnictwo. Z góry więc przepraszam,
> jeśli czynię coś nieakceptowanego na tym forum. Ponieważ jednak jest
> to grupa o tematyce psychologicznej, może ktoś w wolnej chwili zechce
> podzielić się jakimiś uwagami, radą.
[...]
Bardzo trudna sytuacja i trudno coś doradzić.
Ja bym polecała jednak przede wszystkim kontakt ze specjalistą.
Po drugie - jesli rozwód nie wchodzi w grę - znalezienie "własnego świata"
do którego złośliwości nie będą docierały.
Np. choćby grupa wsparcia dla matek dzieci z takim typem upośledzenia jak
syn.
W chwilach wolnego czasu dobra lektura, inne zainteresowania, chociaż 30
min. dziennie egoistycznie tylko dla siebie.
Robienie _sobie_ drobnych przyjemności, typu kapiel w pachnącej pianie,
kawa, dobra książka.
Inaczej dziewczyna szybko się wypali, szczególnie w takich warunkach kiedy
zapewne ma wrażenie, że znikąd nie ma pomocy i jest zdana wyłącznie na
siebie.
Domyślam się że również żlośliwość męża bierze się przynajmniej cześciowo z
rozczarowania i być moze nawet podświadomie obwinia ją o niepełnosprawność
syna.
A jednoczesnie ma on na tyle poczucia obowiązku aby nie odejść i też się nim
zajmować.
No i ma o to żal do losu i stąd złośliwości.
Tak myślę że chyba czasem lepiej byłoby gdyby zamiast się poświęcać po
prostu odszedł i zostawił żonę w spokoju (zapewne ona tylko tego tez już
pragnie, skoro uczucia wygasły).
Co na to wszystko syn (pisałeś że jest niepełnosprawny fizycznie, domyślam
się że umysłowo sprawny) ?
Może znaleźć dla syna dobra opiekę (np. "szkoła życia"), która chociaż
częściowo da odetchnąć obojgu.
Pozdrowienia
Basia
|