Data: 2005-03-28 20:14:10
Temat: Re: Jednosc i rozdzielnosc w zwiazku – czy cos tu jest nie tak?
Od: "Tomasz" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Joanna Maria" <j...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:d29krj$fju$1@inews.gazeta.pl...
> Spojrz na to z innej strony, np czy masz zal gdy partnerka np idzie do
> fryzjera? Zakladam, ze nie ;) A przeciez w tym momencie ona Ciebie nie
> potrzebuje, Ty jej "nie wystarczasz" do zrobienia nowej fryzury -
potrzebuje
> fachowca, kogos kto jest dobry w czyms innym niz Ty i zaspokaja inne jej
> potrzeby. Tak samo np przyjaciolka zaspokaja kobiecie inne potrzeby niz
> najbardziej ukochany facet. Z pozostalymi ludzmi podobnie.
No tak... Trudno sie nie zgodzić :)
> Mysle, ze trzeba by sie zaczac godzic ze swoja odrebnoscią i zaczac
powolutku
> rozgladac za swoimi potrzebami, ktorych nie spelni Twoja dziewczyna. I isc
za
> tym - nie ze zloscia, w odwecie za jej wyjscia, ale z zyczliwoscia dla
> siebie :) A potem dzielic sie wrazeniami:)
Jasne, jasne... tylko ja nie widze u siebie takich potrzeb (no, może trochę,
ale naprawdę bardzo, bardzo mało) i w dodatku taki stan mi odpowiada, podoba
się. Jest wiele fajnych rzeczy, które w życiu można robić, więc czemu nie
robić tego we dwójkę? Zwłaszcza, że zainteresowania mamy bardzo podobne (a
poglądy czasem różne, co zresztą owocuje świetnymi dyskusjami!).
> > (..)Izolacja staje się dość dużym problemem. I znowu: dla niej, nie dla
> > mnie.
> Brawo dla niej;)
No cóż, ja jej brawa nie biję ;) Ale to może dlatego, że podobno kobiety są
trochę dojrzalsze niż faceci w tym samym wieku ;)
> > (..)Zresztą przyznam, że męczy mnie myśl, że moja partnerka mogłaby
> > mieć innego faceta, jako bliskiego przyjaciela. Odczuwam to chyba jako
jakąś
> > "zdradę emocjonalną" czy coś w tym stylu...
> A bliska kobietę, przyjaciolke?
> Wiekszy problem widzisz w plci tych znajomych czy w tym, ze bylyby bliskie
> osoby oprocz Ciebie?
Właśnie dotknęłaś sedna sprawy :) W kobietach problemu nie widzę, wydaje mi
się to jakieś takie... naturalne, że ona ma jedną, czy dwie bliskie
przyjaciółki. Tak samo - ja też mam jakichś kumpli, z którymi powiedzmy, że
się rozumiem. A jednak, gdyby bliską jej osobą miał być facet - jest we mnie
jakaś obawa. Chyba nie z zazdrości czy braku zaufania. Po prostu moim
zdaniem przyjaźń jednopłciowa to co innego niż dwupłciowa - między kobietą a
mężczyzną siłą rzeczy zachodzą trochę inne relacje niż między kobietą a
kobietą, jakkolwiek ta "para" nie starałaby się nie dostrzegać różnicy płci.
> > Z której strony tak jest?
> > Czy to się zmienia? Jakieś wady / zalety takiego podejścia? :)
>
> Tak bylo - podobnie jak u Was, ja mialam juz jakies swoje blizsze
przyjaznie,
> a maz "nikogo oprocz mnie nie potrzebowal". [...]
> Chyba wazne jest (dla nas) by w tym wszystkim byla pewna jawnosc i
dzielenie
> sie tym-co przy pewnym zaufaniu moze uwolnic od podejrzen, snucia wizji
itd.
Tak, zdecydowanie mam(y) podobny problem... Wasze rozwiązanie jest IMO
doskonałe, ale jednak trochę się go obawiam... W tej obawie widzę dwa
aspekty:
1. chęć jak największego uwspólnienia życia (bo w końcu jest za krótkie,
żeby nie dzielić go jak najintensywniej z ukochaną osobą! a robienie fajnych
rzeczy osobno, to strata dla drugiej strony!),
2. Strach przed jej zbliżeniem (duchowym, emocjonalnym) z innymi facetami -
i nie wiem, skąd to wynika, bo mam pewność, że niezależnie od tego, jak
bardzo inny facet starałby się o jej "względy", ona będzie wobec mnie
uczciwa i lojalna. Po prostu... trudno mi zaakceptować przyjaciela innej
płci. Żeby nie było, że to zaborczość: to działa też w drugą stronę! Wydaje
mi się, że jeśli chciałbym mieć inną bliską kobietę (w roli przyjaciółki),
wolałbym, żeby to była nasza wspólna przyjaciółka.
> Dopiero teraz wiem, ze nie zastapie facetowi kontaktow np z kumplami,
> siarczystego przeklinania i darcia sie na meczu (no co, mamy rozne hmm
> hobby;). Ale tez wiem ze chce byc dla niego KOBIETĄ, a nie kumplem.
Może to tylko pozory, ale czuję, że potrafię partnerkę traktować albo jak
kumpla, albo jak kobietę. Rzecz jasna, nie równocześnie. Tzn. w łóżku i
podczas romantycznego spaceru widzę w niej kobietę, a w pubie ze znajomymi,
przy piwie - kumpla.
> Powodzenia:)
Oj, będzie potrzebne! ;) Wielkie dzięki za pomoc - dzięki Tobie widzę, że
nie jestem odosobniony w takim patrzeniu na związek i w dodatku jest
bezbolesne wyjście z tej sytuacji ;)
pozdrawiam,
Tomasz
|