Data: 2011-09-30 15:14:41
Temat: Re: Jedzmy karaluchy, jedwabniki i świerszcze.
Od: Marek Czaplicki <e...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze na pl.sci.psychologia w dniu piątek 30 wrzesień 2011 11:59:
>> Widzę, że trzeba wytłumaczyć Tobie nawet otaczającą rzeczywistość. Od
>> dwudziestu lat w Polsce jest wolny rynek. Co to oznacza? Otóż to, że to nie
>> państwo ustala kto, za ile, gdzie i kiedy będzie pracował. Państwo ustala
>> tylko reguły gry tworząc ustawy i rozporządzenia. Od dwudziestu lat to nie
>> pracodawca przychodzi do człowieka i pyta: "Czy szanowna/y pani/pan zechce
>> pracować w naszej firmie? Bardzo prosimy". To ewentualny pracownik patrząc
>> na swoje predyspozycje, uzdolnienia i kwalifikacje przychodzi do firmy, w
>> której chciałby pracować lub zapoznaje się z ich ofertą dotyczącą pracy w
>> gazetach lub internecie, i składa: CV, list motywacyjny, odpowiednie
>> świadectwa potwierdzające wykształcenie itp.... Potem czeka czy go przyjmą
>> czy nie. Jeżeli tak, to podpisuje umowę o pracę i pracuje. Jeżeli nie, to
>> jak nie chce być na zasiłku, szuka pracy dalej lub zakłada własną firmę. I
>> to tak wygląda.
>
> Opisujesz sytuację idealną, do której naszemu państwu jak... do... .
> Bo otóż odpowiedz mi, opisz mi, ach opisz, otaczajacą rzeczywistość, czyli
> co państwo ustaliło w kwestii MASOWO zwalnianych stoczniowców, jakie im
> zaproponowało rozwiązania oprócz fryzjerstwa psiego i bukieciarstwa.
A coś Ty się tak uczepiła tego państwa? Państwo dać powinno, państwo
zaproponować musi, państwo... Opisuję sytuację przeciętnego polskiego
Kowalskiego, który teraz w większości wypadków pracuje lub sam się zatrudnia w
prywatnej, podkreślam prywatnej firmie. Państwowe to my mamy: policję, wojsko
itp... tam mogą żądać czegokolwiek od państwa bo to państwo, czyli podatnicy
ich zatrudnia. W pozostałym zakresie rządać co do większych dochodów należy od
siebie. To się odnosi do kwestii kwalifikacji, zdolności itp...
|