| « poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2009-12-09 21:11:22
Temat: Re: Jest całkiem nieźleUżytkownik "Magdulińska" napisał:
> >> >> Widzę, że wybór już padł na Aichę. ;/
> >> >> Ja jej adorować nie będę - nie mam takich zapędów.
> >> > Byłaby, zdaje się, zadowolona najbardziej z Twoich.
> >> Ale ja nie jestem cieplutka.
> > Trupek? Mniam mniam :D
> Nie gryź - zostaw dla innych ;))
> Coś taka łakoma ;))
Lubię. To wystarczający powód :)
--
Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2009-12-09 21:16:39
Temat: Re: Jest całkiem nieźleUżytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:15hjuofv6b7en$.19m47ztmdt726.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 9 Dec 2009 18:26:30 +0100, Magdulińska napisał(a):
>
>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:13ubcsx5gxo3h$.lz8xcasiqpex.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 16:00:57 +0100, Chiron napisał(a):
>>>
>>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:dw99huu10c1x.erbkn70pe2ey.dlg@40tude.net...
>>>>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 14:23:27 +0100, Vilar napisał(a):
>>>>>
>>>>>> Masz jądra....
>>>>>> W każdej komórce masz (no prawie każdej, ale za to inne masz dwu- lub
>>>>>> wielojądrzaste)...
>>>>>> Nie ma więc kobiet bez ...jaj. Prawda Qro?
>>>>>
>>>>> Qra gdzie???? No, własnie, gdzie?
>>>>
>>>>
>>>>
>>>> No cóż...nie wiem, czy powinienem o tym pisać...a niech tam. Od czasu,
>>>> kiedy
>>>> jej udowodniłem, że robię dużo lepszą zupę z dyni niż ona- jakoś tak
>>>> zaczęła
>>>> się przemykać pod ścianami na naszej grupie:-). Ale, ale- to Ciebie też
>>>> dotyczyło: do zupy z dyni dajemy przede wszystkim goździki, nie
>>>> cynamon!
>>>> Znam się na tym- bo robiłem rzeczoną zupkę z moją babcią- a ona ją
>>>> gotowała
>>>> najlepiej na świecie.
>>>> :-)
>>>
>>> Hmmm... jesli napiszę, że zupy z dyni na słodko w ogóle nie robię, to
>>> chyba
>>> i mnie przyjdzie pod ścianami... ;-)
>>> --
>>>
>>> Ikselka.
>>>
>> A placuszki dyniowe jakie są pyszne....
>> mniam :D
>> Wszystkiego się jeszcze możesz nauczyć Ikselciu.
>> Buźka.
>
> Z dyni - umiem wszystko, ale niektórych rzeczy z niej po prostu nie robię
> :-)
Ta zupka zajmuje ładnych parę godzin- czy dlatego?:-)
--
serdecznie pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2009-12-09 21:28:20
Temat: Re: Jest całkiem nieźleUżytkownik "XL" napisał:
> > Widzę, że wybór już padł na Aichę. ;/
> > Ja jej adorować nie będę - nie mam takich zapędów.
> Byłaby, zdaje się, zadowolona najbardziej z Twoich.
A propos - całkiem ładnie wyglądasz z makijażem i w tej weselnej fryzurze
:)
--
Pozdrawiam - Aicha (wreszcie - jak dla mnie)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2009-12-09 22:05:21
Temat: Re: Jest całkiem nieźleDnia Wed, 9 Dec 2009 22:16:39 +0100, Chiron napisał(a):
> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:15hjuofv6b7en$.19m47ztmdt726.dlg@40tude.net...
>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 18:26:30 +0100, Magdulińska napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:13ubcsx5gxo3h$.lz8xcasiqpex.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 16:00:57 +0100, Chiron napisał(a):
>>>>
>>>>> Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>>>> news:dw99huu10c1x.erbkn70pe2ey.dlg@40tude.net...
>>>>>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 14:23:27 +0100, Vilar napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> Masz jądra....
>>>>>>> W każdej komórce masz (no prawie każdej, ale za to inne masz dwu- lub
>>>>>>> wielojądrzaste)...
>>>>>>> Nie ma więc kobiet bez ...jaj. Prawda Qro?
>>>>>>
>>>>>> Qra gdzie???? No, własnie, gdzie?
>>>>>
>>>>>
>>>>>
>>>>> No cóż...nie wiem, czy powinienem o tym pisać...a niech tam. Od czasu,
>>>>> kiedy
>>>>> jej udowodniłem, że robię dużo lepszą zupę z dyni niż ona- jakoś tak
>>>>> zaczęła
>>>>> się przemykać pod ścianami na naszej grupie:-). Ale, ale- to Ciebie też
>>>>> dotyczyło: do zupy z dyni dajemy przede wszystkim goździki, nie
>>>>> cynamon!
>>>>> Znam się na tym- bo robiłem rzeczoną zupkę z moją babcią- a ona ją
>>>>> gotowała
>>>>> najlepiej na świecie.
>>>>> :-)
>>>>
>>>> Hmmm... jesli napiszę, że zupy z dyni na słodko w ogóle nie robię, to
>>>> chyba
>>>> i mnie przyjdzie pod ścianami... ;-)
>>>> --
>>>>
>>>> Ikselka.
>>>>
>>> A placuszki dyniowe jakie są pyszne....
>>> mniam :D
>>> Wszystkiego się jeszcze możesz nauczyć Ikselciu.
>>> Buźka.
>>
>> Z dyni - umiem wszystko, ale niektórych rzeczy z niej po prostu nie robię
>> :-)
>
>
>
> Ta zupka zajmuje ładnych parę godzin- czy dlatego?:-)
Ej, nie - znam bardziej pracochłonne potrawy, np flaki, makowiec, pasztety
- które robię. Zupę z dyni też robię, ale nie słodką.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2009-12-09 23:24:54
Temat: Re: Jest całkiem nieźle
Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
news:hfp3pc$l53$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Magdulińska" napisał:
>
>> >> > >> > Widzę, że wybór już padł na Aichę. ;/
>> >> > >> > Ja jej adorować nie będę - nie mam takich zapędów.
>> >> > >> Byłaby, zdaje się, zadowolona najbardziej z Twoich.
>> >> > > U kobiet wymagam pewnej klasy. I to nie maturalnej.
>> >> > Żeby wymagać klasy, najpierw samej trzeba ją mieć.
>> >> A co, marzy Ci się jakieś ekstermalne doznanie?
>> > Ekstremalne też może być :D
>> Z Tobą?
>> Doznanie?
>> Daj spokój.... brrrrr
>> Chyba, że sensualne.
>
> No więc Cię rozczaruję - nic z tego, maleńka.
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))
>
Tylko nie Maleńka - swoje lata i wzrost mam....
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2009-12-09 23:30:35
Temat: Re: Jest całkiem nieźleMagdulińska pisze:
> Użytkownik "Aicha" <b...@t...ja> napisał w wiadomości
> news:hfp3pc$l53$1@news.onet.pl...
>> Użytkownik "Magdulińska" napisał:
>>
>>>>>>>>> Widzę, że wybór już padł na Aichę. ;/
>>>>>>>>> Ja jej adorować nie będę - nie mam takich zapędów.
>>>>>>>> Byłaby, zdaje się, zadowolona najbardziej z Twoich.
>>>>>>> U kobiet wymagam pewnej klasy. I to nie maturalnej.
>>>>>> Żeby wymagać klasy, najpierw samej trzeba ją mieć.
>>>>> A co, marzy Ci się jakieś ekstermalne doznanie?
>>>> Ekstremalne też może być :D
>>> Z Tobą?
>>> Doznanie?
>>> Daj spokój.... brrrrr
>>> Chyba, że sensualne.
>> No więc Cię rozczaruję - nic z tego, maleńka.
>>
>> --
>> Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))
>>
>
> Tylko nie Maleńka - swoje lata i wzrost mam....
A szukałaś kiedyś garnca złota na końcu tęczy?
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2009-12-10 00:08:46
Temat: Re: Jest całkiem nieźleXL wrote:
> Dnia Wed, 9 Dec 2009 01:48:32 +0100, michal napisał(a):
>>> A czy będzie obiektywna?
>>> Ocenią nas potomni - nic się nie martw ;)
>> Jaka obiektywna? Moja! :)
>> Moi potomni już mnie oceniają.
> Ważne, jak skończą, a nie jak zaczynają...
Licz się ze słowami! Nie przekraczaj pewnych granic!
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2009-12-10 00:09:57
Temat: Re: Jest całkiem nieźleDnia Thu, 10 Dec 2009 01:08:46 +0100, michal napisał(a):
> XL wrote:
>> Dnia Wed, 9 Dec 2009 01:48:32 +0100, michal napisał(a):
>>>> A czy będzie obiektywna?
>>>> Ocenią nas potomni - nic się nie martw ;)
>
>>> Jaka obiektywna? Moja! :)
>>> Moi potomni już mnie oceniają.
>
>> Ważne, jak skończą, a nie jak zaczynają...
>
> Licz się ze słowami! Nie przekraczaj pewnych granic!
Odbierasz im prawo kontynuowania swoich ocen, póki im się ostatecznie nie
wyklarują?
;->
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2009-12-10 23:24:22
Temat: Re: Jest całkiem nieźleOn 6 Gru, 19:43, "Sakujami" <s...@n...gmail.to> wrote:
> Jest całkiem nieźle, nie ma co narzekać.
>
To calkiem spory powod do radosci, Sakujami.
Ciesze sie, ze jest tak, jak piszesz.
Nawet jesli Twoje slowa sa tylko odzwierciedleniem
myslenia zyczeniowego, to juz sam fakt, ze formulujesz je
w realnie istniejace, wizualnie namacalne stwierdzenie
swiadczy o pozytywnym procesie zachodzacym w Twojej
psychice. I to sie chwali. I to mnie cieszy :)
>
> Jednak cały czas wspominam piękne
> czasy dziesięć lat temu mojego religijnego nawrócenia. Poznałem wtedy
> ludzi
> ze wspólnot, rekolekcje, wspólne wyjazdy w góry. To było jak objawienie,
> wspaniale się czułem, ale się skończyło.
>
Coz takiego dawala Ci ta grupa, czego nie jest w stanie dac Ci wiara
i Bog? Radosc, szczescie, i cala masa pozytywnych emocji, ktore wowczas
Ci towarzyszyly pochodzily z Twojego wnetrza. Byly zalezne od _Ciebie_.
I nadal w Tobie sa. I w kazdej chwili mozesz te uczucia przywolac.
Masz moc bycia szczesliwym, poniewaz szczescie jest w Tobie, a nie w
czynnikach zewnetrzych (jakas wspolnota, kariera, korzystne okolicznosci
itp). Uwierz w to.
Jesli byla/jest w Tobie prawdziwa, gleboka wiara w Boga, to jest tak tylko
dzieki Bogu, a nie dzieki jakiejs wspolnocie. To laska od Boga.
>
> Dziś mieszkam na wsi, gdzie nie ma
> grup gdzie mógłbym się spotykać.
>
Odnosze wrazenie, ze ogromnie brakuje Ci kontaktu z ludzmi...
I tu chyba nie chodzi konkretnie o jakas wspolnote, tylko
o drugiego czlowieka.
Czy masz jakies grono przyjaciol badz znajomych?
Lub chociazby osob, w ktorych towarzystwie lubisz przebywac?
Czasami blizsze poznanie czlowieka, za ktorym z poczatku nie przepadamy,
moze okazac sie zaczatkiem nowej, interesujacej znajomosci. Tak wiec
nie warto stronic od ludzi, ani zbytnio ulegac pierwszym wrazeniom,
aczkolwiek nie sa one calkowicie pozbawione znaczenia :)
Pozdrawiam :)
F.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2009-12-11 09:55:41
Temat: Re: Jest całkiem nieźle
Użytkownik "Sakujami" <s...@n...gmail.to> napisał w wiadomości
news:hfgu0n$sda$1@news.onet.pl...
> Jest całkiem nieźle, nie ma co narzekać. Jednak cały czas wspominam piękne
> czasy dziesięć lat temu mojego religijnego nawrócenia. Poznałem wtedy
> ludzi ze wspólnot, rekolekcje, wspólne wyjazdy w góry. To było jak
> objawienie, wspaniale się czułem, ale się skończyło. Dziś mieszkam na wsi,
> gdzie nie ma grup gdzie mógłbym się spotykać.
Większość dorosłych ludzi, w każdym bądź razie tych pochodzących
z niepatologicznych rodzin, po studiach - wspomina piękne czasy młodości.
To są często wspomnienia bardzo silne, rzutujące na całe późniejsze życie.
Nie wątpię, że te wspomnienia często mają swoją ciemną stronę: są
punktem odniesienia, wg. którego np. oceniają swoje późniejsze życie
w sposób niekorzystny. Np. mniej lub bardziej świadomie porównują
małżonka do pierwszej, przelotnej, narkotycznej wakacyjnej miłości.
Dojrzałość w życiu dorosłym polega m.in. na głębszym zrozumieniu
tej sytuacji. A sytuacja ta opiera się na dwóch imho wartych wyeksponowania
filarach: jednym jest przemijanie, drugim jest to, co nazwałem wcześniej
'narkotykiem'. Jak to mówią "młodość rządzi się swoimi prawami".
Swoboda, ideały wolności, bezkompromisowość, skłonność do ryzyka
- te cechy kojarzone z młodzieńczymi umysłami - to także swego rodzaju
objaw 'oderwania od ziemi', od rzeczywistości. W przypadku ludzi bardzo
młodych, nastolatków jeszcze - mówi się nawet wprost o tym, że okres
dojrzewania to okres, w którym człowiek wykazuje typowe, podręcznikowe
wręcz zaburzenia osobowości - i w tym okresie nie należy się tym przejmować
- to przemija. O pełnym ukształtowaniu osobowości, stabilizacji układu
nerwowego i hormonalnego możemy mówić dopiero w wieku dwudzuestu
kilku lat, bliżej trzydziestki już. Osiemnaście-dwadzieścia lat - to okres,
w któym układ nerwowy nie jest jeszcze ukształtowany i bardzo często
'chadza na boki', rzeczywistość wymyka się spod kontroli.
Wspomniałem już o miłości i jej narkotycznym wymiarze (zakochaniu).
Stan zakochania również ma bardzo wiele cech stanu psychotycznego.
I nie bałbym się powiedzieć, że w tę samą kategorię ludzkich doświadczeń
wpisują się także uniesienia religijne. Specjalnie odzieram tu zarówno
miłość
jaki i religię z całego czaru i magii. Nie po to, żeby je zanegować i uznać,
że
ten czar i magia nie mają racji bytu, są bez wartości, ale po to, by 'na
chwilę',
na potrzebę opisu Twojej sytuacji zrobić odrobinę dystansu, moim zdaniem
bardzo tu potrzebnego. Każde silne wewnętrzne przeżycie niesie potencjał
pozytywnej przemiany jak również ryzyko ugrzęźnięcia w pułapce,
przekroczenia
granic bezpieczeństwa. Np. w pułapce przywiązania do 'nierzeczywistości'.
W istocie w takiej właśnie pułapce grzęzną np. narkomani. Nie trzeba jednak
brać narkotyków, by mieć z nimi styk - nasz organizm sam je produkuje.
I w wielu wypadkach - potrafi sam sobie poważnie zaszkodzić. Pragnienie
'innej rzeczywistości' - innej, niż ta, którą widzimy, bardziej kolorowej,
ekscytującej - to pragnienie bardzo naturalne i powszechne. Tym silniejsze,
im bardziej czujemy się zamknięci i im bardziej czujemy 'świeży powiew
wolności'. Taki etap przeżywa każdy młody człowiek wychodzący z domu
w życie dorosłe. Ten 'zew młodości' pozwala zerwać korzenie, działać
wbrew 'jedynej logice domu rodzinnego' i spojrzeć na świat inaczej.
Inaczej nie zawsze jednak znaczy 'prawdziwiej'.
Różne są pułapki, w których grzęzną ludzie. Niektórzy pozostają na etapie
'wiecznego studenta', podrywacza, chcą wiecznie przedłużać 'stan pośredni',
czyli stan uwolnienia się ze starych ograniczeń domu rodzinnego, a kiedy
jeszcze nie ma nowych ograniczeń własnego domu, własnej rodziny, pracy,
domu.
Powyższa pułapka to jednak pewien luksus. Życie bez zobowiązań
to pewien luksus, dostępny dla ludzi odpowiednio uporządkowanych
i ustabilizowanych materialnie.
Przeciwieństwem powyższego jest sytuacja braku stanu pośredniego.
Np. młodociane matki - wpadają w zobowiązania, zanim uzyskają
niezależność. Nie mają tej szczeliny, przestrzeni, by w pełni przeżyć
proces dojrzewania do samodzielności oparty o własne wybory,
kiedy jest przestrzeń do poczynienia ważnych obserwacji i ostatnich
błędów pod kloszem ochronnym. Mają bardzo mało przestrzeni
na to, by zmierzyć się samodzielnie z tematem takim, jak równoważenie
przyjemności, zabawy, wolności, swobody z twardymi ograniczeniami,
obowiązkami i odpowiedzialnością. Jest bardzo mało przyjemności, bardzo
mało zabawy, bardzo mało wolności - nie ma z czym pracować. A jest to
o tyle ważne, że lewa strona równania (wolność i przyjemność) jest
koniecznym motywatorem do tego, by dźwigać ciężary, ryzyka ze
strony prawej.
W trochę podobnej sytuacji do młodocianych matek znajdują się
ludzie nadmiernie obciążani przez rodziców rodzicielskimi ambicjami.
Dzieci posyłane rok po roku na mordercze lekcje muzyki czy
młodzi ludzie na siłę wypychani na studia, którym nie są w stanie
podołać. Można się potem wprost spotkać z zarzutami: 'skradliście
mi moje dzieciństwo'. 'Skradliście mi moją młodość'.
'Skradłeś mi moją młodość' - często powie także młoda dziewczyna
z dzieckiem, porzucona przez nieodpowiedzialnego mężczyznę.
W Twoim zaś przypadku sądzę, ze można powiedzieć: "choroba
skradła mi młodość". Z jakichś, fizycznych powodów, Twój organizm
przekroczył bezpieczne granice. Czy porównania do narkotyków są
tu dokładnie adekwatne - nie wiem - ale to mniej istotne. Istotne
jest to, że wszedłeś w szczelinę 'wolność, swoboda, młodzieńcze
uniesienia', doświadczyłeś 'innej rzeczywistosci' i ... straciłeś
grunt pod nogami. Odleciałeś. A potem było twarde lądowanie.
Wylądowałeś jednak w rzeczywistości, a nie np. w śmierci.
W tym, co chcę przekazać istotne jest to, że Twoją największą
stratą nie są same pielgrzymki i spotkania z młodymi ludźmi.
Że tak powiem - na tym poziomie jesteśmy równi. Ja też
troszkę tęsknię do niektórych wspomnień - ale tamta rzeczywistość
już nie istnieje, nie ma jej. Czas ją uciął. Ciach - i nie ma.
W tym aspekcie nasze doświadczenie jest podobne. I zawiera
podobny pierwiastek ... bólu. Bólu przemijania. Bólu tęsknoty
do młodszego ciała, do nadmorskiego powietrza i zachodów
słońca. A dokładniej: do tej szczególnej, podkręconej wrażliwości
przez którą doświadczałem rzeczywistości.
No cóż - myślę, że ludzie biorący amfetaminę czują jeszcze głębszą
'tęsknotę do innej rażliwości świata'.
To co nas, jak sądzę, najbardziej różni to to, że mi dane było
oglądać cały ten proces przemijania bardziej świadomie,
z poczuciem większej kontroli nad tym co się dzieje i poczuciem,
że poprzez wybory tworzę coś. Ale zdecydowanie nie zawsze
było to to, co bym chciał. Studiów nie udało mi się skończyć.
Zrobiłem sobie psikusa, również straciłem grunt pod nogami.
Przyczyna nie leży w braku możliwości intelektualnych, ale
w innych wadach i okolicznościach. Potem, w małżeństwie, było
kilka innych potknięć (taaa ...), o których czasem wolałbym
zapomnieć, a które też miały mało wspólnego ze 'stabilnością'.
Nie mogę powiedzieć, żebym miał nad tym wszystkim kontrolę
i świadomość swoich działań. Jednak nie widzę nikogo innego, kogo
mógłbym obarczyć odpowiedzialnością ;)
Jest całkiem nieźle ;)
Ciekawie jest patrzeć, jak żona się starzeje. To także na codzień
wzbudza we mnie pewną nietypową wrażliwość, jeśli się nad tym
zatrzymuję.
Nie ma to nic wspólnego z pragnieniami młodych lasek z młodości.
Czy z pragnieniem jakiejś "wyższej duchowości". Po prostu się
dzieje, a pragnienia się zmieniają. Dopasowują do przemijania.
I tego Tobie życzę - żeby twoje pragnienia nie stały na bocznicy
przeszłości, tylko byś je trzymał krótko przy sobie, w swoim
pokoju, w zasięgu oczu i rąk.
Jeśli zaś chodzi o samotność i pragnienie kontaktów z innymi ludźmi
- nie będę się wypowiadał. Wydaje mi się, że można spróbować
podejść do sprawy od innej strony - najpierw jakieś ogarniecie
przeszłości i mocny powrót w teraźniejszość a potem dopiero
rozejrzeć się, kto rzeczywisty siedzi w tej samej przestrzeni.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |