Data: 2002-01-24 11:47:00
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Kania" <k...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >Ja to rozumiem w ten sposób, że nie zawsze gdzie jest mąż i żona jest
> >miłość. Niektórzy nie potrafią się rozstac z różnych powodów - pomimo
> >tego, że uczucia dawno temu odpłynęły w siną dal...
Dokladnie to mialam na mysli. Slub nie gwarantuje wygasniecia uczucia
> Ale chyba nie fundują sobie dziecka w takiej sytuacji?
I tu jest problem... Kobieta by zatrzymac faceta nie zawsze postepuje
slusznie.
> Wierzę, że jest pewien odsetek kobiet i mężczyzn, którzy uważają
> dziecko za doskonałą ostatnią deskę ratunku. Ale nie można się tego
> doszukiwać w każdym przypadku kiedy rozstaje się para spodziewająca
> się dziecka. Nie przypuszczam, żeby Kate pominęła fakt, że zła żona
> próbowała zatrzymać przy sobie Wspaniałego Mężczyznę przy pomocy
> ciąży.
Nikt tego nie powiedzial, ale nikt tez nie powiedzial, ze bylo to malzenstwo
idealne. Nie zamierzam obsmarowywac kasi za to co napisala, bo nie mam
pewnosci, ze robi zle. A poniewaz tyle ma tu jej to za zle wiec pisze jako
przeciwwaga.
> Pozdrawiam
> --
> Izabella Wieczorek
> i...@p...com
Pozdr.
Kania
|