Data: 2001-06-03 10:41:38
Temat: Re: KOZIOŁ OFIARNY...
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sun, 3 Jun 2001, Ania wrote:
> poruszyla jej temat. Powiedziala, zebysmy jej pomogli sie dostosowac,
> zaprzyjaznic sie z nia i zebysmy sie z niej nie smiali. Jaki byl rezultat?
To akurat jest najgorsza metoda... niewątpliwie ta nauczycielka chciała
dobrze, ale zabrakło jej choćby elementarnej wiedzy z zakresu psychologii
rozwojowej/pedagogiki.
> Chlopcy jeszcze bardziej jej dokuczali, bo nie dosc, ze "czarna owca"
> ("outsider"?), to jeszcze "lizus" i "skarzypyta". Na nic sie wiec zdaly
> najlepsze nawet checi wychowawcy klasy.
Bo metoda była zła... w ogóle nauczyciele też nie chcą brać czyjeś strony
w konfliktach uczniów, bo to nikomu nie wyjdzie na dobre. Zwłaszcza
dzisiaj, kiedy nauczyciel może realnie się spotkać z agresją ze
strony dzieci (nie tylko słowną), i jest raczej wobec niej bezradny.
> W liceum bylo w mojej klasie troche inaczej: klasa podzielila sie na male
> grupki ludzi posiadajacych te same zainteresowania i podobne charaktery i
> raczej nie bylo "czarnej owcy" w rozumieniu, o ktorym pisze, ale za to
> trudno byloby nazwac moja klase zgrana.
Jasne, w liceum jest trochę inaczej, tutaj ludzie są bardziej zajęci
problemami własnego dojrzewania.
> Ja musze przyznac tez bylam bierna, ale czuje sie troche rozgrzeszona tym,
> ze ona nawet nie probowala byc dla nas mila - ja nie chcialam takiej
> "przyjaciolki" na sile i "bo pani kazala". Czy naprawde czyni to ze mnie
> jakas okropna snobke?
Ależ ona tylko odpłacała wam tą samą monetą... nie znam szczegółów, ale
nie wydaje mi się nierozsądne aby ktoś, nawet z natury miły, nie zaczął
się po jakimś czasie wrogo odnosić do ludzi którzy go olewają czy nawet
szykanują.
PS. Odpisuj za cytatem.
--
GSN
|