Data: 2016-06-29 09:25:21
Temat: Re: Kadłubowa EU zachowuje się niczym kobieta.
Od: V <f...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2016-06-29 o 07:47, LeoTar pisze:
> V pisze:
>> W dniu 2016-06-28 o 18:46, LeoTar pisze:
>>> u2 pisze:
>>>> W dniu 2016-06-28 o 18:04, LeoTar pisze:
>
>>>>> Ale ja wcale nie uważam Wspólnej Europy za zły pomysł. Wręcz
>>>>> przeciwnie uważam że taki powinien być cel działań narodów
>>>>> Europy, ale taka wspólnota musi być zbudowana na zdrowych
>>>>> podstawach, czyli na zdrowych rodzinach, z których
>>>>> wyeliminowane zostanie dążenie do władzy i dominacji.
>>>>> Europejską budowlę trzeba zacząć budować od przebudowy rodziny
>>>>> i zmiany zasad nią rządzących, od zaufania i szacunku między
>>>>> płciami poczynając.
>
>>>> w różnorodności siła, ale widać, że komisarze unijni dążą do
>>>> urawniłowki po trupach suwerennych krajów:)
>
>>> Różnorodność jest szansą na odkrycie takiego zestawu walorów
>>> moralnych, które umożliwią zbudowanie stabilnego społeczeństwa. W
>>> dotychczasowej historii różnorodność wywoływała ferment i sprzyjała
>>> poszukiwaniom poszukiwaniom takiego systemu etycznego, który
>>> zostanie zaakceptowany przez wszystkich uczestników gry o nazwie
>>> 'życie', i który będzie sprzyjał pokojowemu współistnieniu. Nie uda
>>> się jednak zbudować stabilnego społeczeństwa dopóty, dopóki wrzeć
>>> będzie walka między Kobiet a i Mężczyzną w rodzinie, nawet wtedy
>>> jeżeli będzie to walka gołym okiem niewidoczna, czyli będzie to
>>> walka duchów. By nie było walki o dominację między płciami musi
>>> zapanować autentyczna równość płci oparta na wzajemnym zaufaniu i
>>> szacunku a do osiągnięcia tego celu musi wpierw zapanować równość
>>> między mężczyznami tak samo jak i równość między kobietami. Bo na
>>> obydwu tych obszarach oprócz rywalizacji między płciami toczy się
>>> rywalizacja wewnątrz każdej z płci, rywalizacja która jest efektem
>>> braku poczucia własnej wartości i dążenia do poczucia się lepszym w
>>> dowolnym sposób, przede wszystkim na barkach innych zamiast dzięki
>>> wewnętrznemu autorytetowi. By zapanował pokój trzeba więc usunąć
>>> przyczynę braku poczucia własnej wartości drążącą niczym kornik
>>> umysły ludzi i wówczas zmieni się oblicze rodziny a w dalszej
>>> kolejności zmieni się również obraz społeczeństwa.
>
>> Leo, a ja uważam, że do osiągnięcia upragnionego przez Ciebie ładu
>> nie potrzebny jest brak rywalizacji, a wręcz przeciwnie, niezbędna
>> jest jeszcze jedna - być może kluczowa - rywalizacja. Prawdziwa,
>> niezłomna, uczciwa, a gdy trzeba bezwzględna. Rywalizacja samego
>> siebie ze sobą.
>
> Rywalizacja to dążenie do wywyższenia się ponad drugiego człowieka by
> go, w sumie, poniżyć. Czy uważasz za możliwe równoczesne poniżanie i
> wywyższanie siebie samego. Przecież to jest sprzeczność, a gdzie jest
> sprzeczność tam nie ma miejsca na Harmonię. To prowadzi do izolacji w
> miejsce symbiozy.
Leo, olałeś mnie, nie podjąłeś dyskusji, wywyższasz siebie, a już z
pewnością wywyższasz swoje tezy, w które jesteś uwikłany bez reszty :P
:) Spójrz, zrobiłeś dokładnie to, przed czym ostrzegasz, chcesz
dominować. Ale ok. nawet dobrze się stało, bo teraz możesz sam siebie
doświadczyć i -być może pierwszy raz- uświadomić się sobie :P
Zatrzymaj się przez chwilę nad tym, napisałem: "...rywalizacja samego
siebie ze sobą..." oznacza przecież -poza obszarami, które chcesz nią
objąć- brak porównywania się do innych ludzi i nieczerpanie z osiągnięć
innych wagi i znaczenia osiągnięć własnych. Innymi słowy, to, że Twój
sąsiad pomalował sobie jaskinie, nie oznacza -dziś niestety oznacza- że
Ty z jęzorem na brodzie biegniesz właśnie po farbę do marketu, by tam
odtańczyć "swój" -no niestety, nie swój- taniec indywidualności.
Rozumiesz już?
Tym sposobem wreszcie przestajesz rywalizować z innymi, bo nagle
wszystko co inni robią przestaje być dla Ciebie istotne, a w to miejsce
sam dla siebie stajesz się prawdziwym wyzwaniem. Wyobraź sobie
korporację, żeby przejaskrawić, np jakiś bank. No i tam korpoludki
baaaardzo ze sobą rywalizują, baaaardzo chcą nad sobą dominować.
Przyjrzyjmy się temu "ładowi korporacyjnemu". Z pewnością obszar
rywalizacji jest ściśle określony, drabinka ze wszystkimi szczebelkami
jest misternie utkana przez jakiegoś boosa, boos wyznacza kierunki,
nagradza, karze, rozdaje awanse, a ludziki zamiast sobie grać w to
wszystko jak w grę, naprawdę zaczynają tym żyć, wierzą w wartość tego
korpo-ładu, tracą dla niego swoją osobowość i czują się młodszym,
starszym ekspertem, kierownikiem, kierownikiem koordynatorem,
kierownikiem koordynatorem z centrum Neptuna, młodszym, starszym
menegerem, dyrektorem, prezesem. Aż tu nagle okazuje się -a nawet jeśli
nie to i tak nie warto-, że ludzie którzy ustawi drabinkę, pomylili się,
przystawili do złej ściany i narobili syfu bo np głównym driverem ich
działań była najzwyklejsza chciwość człowiekowatych. Co teraz mają
począć i myśleć o sobie ci wszyscy byli kierownicy, eksperci, pracownicy
miesiąca, starsi pracownicy miesiąca skoro przyjmując czyjeś wartości
(tu korporacji) jako swoje i wykluczając się dla nich z godności, dawno
przestali być Jasiem, Małgosią, Zosią, Piotrem, Grzesiem?
Zaryzykuj i wprowadź jeszcze tą jedną rywalizację, rywalizację siebie
samego ze sobą, np. o bycie odrobinę lepszym w czymkolwiek dziś niż
byłeś wczoraj, ale wyłącznie dla siebie, nie na pokaz, olej to czy ktoś
to widzi. Dalej nie idę bo tam piszesz o duchach :), a one się same
naprawiają gdy sam siebie ze sobą zgrasz.
No dobra, jeszcze kobitki :) one się przyklejają do jowialnych kolesi,
unikają małostkowych dupków, ale unikaj też takich, które chcą się
jedynie przy Tobie ogrzać, same nie wnosząc jowialności :D
V.
>
>
>> O coraz większą własną produktywność, o wciąż pogłębiającą się
>> solidarność z innymi ludźmi, o rosnącą kondycję fizyczną i
>> emocjonalną tego naszego wewnętrznego zwierzęcia, a i wreszcie o
>> coraz doskonalsze szkiełko i oko, pozwalające dogłębnie ująć
>> komplikujący się coraz szybciej świat.
>
> Nie jest możliwa harmonia (solidarność) z innymi ludzmi jeżeli nie ma
> harmonii z samym sobą i dopóki kierować będą nami zwierzęce instynkty.
> Co do większej produktywności jednostki to jest ona możliwa nie dzięki
> ograniczaniu wolności lecz tylko wówczas gdy będziemy mięc coraz więcej
> wolności czyli gdy znikną ograniczenia (zakazy).
>
> A co do doskonalenia szkiełka i oka...? No cóż pomimo doskonalenia
> narzędzi poznania materialnego nie rozwiązano największych problemów
> współczesnego świata, czyli problemów zdrowotnych. Ba ich rozwiązanie
> wydaje się coraz bardziej... odległe.A wszystko dlatego, że zamiast
> zając się Duchem (Informacją, Świadomością) i poszukiwania rozwiązań
> właśnie w tym obszarze próbuje się na siłę zmieniać Ducha przez zmiany
> Materii. Ja widzę to całkowicie przeciwnie: zmieniać (porządkować) świat
> i Życie można znacznie efektywniej wpływając na jego Świadomość i
> usuwając ograniczenia oraz zakazy. A w szczególności ten jeden,
> najważniejszy ZAKAZ seksualny, od którego wszystko się zaczęło...:-)
>
>
>> A co do kobitek, cóż, te nasze związki są zazwyczaj zrutynizowane,
>> żeby więc wdarła się spontaniczność, znów sam ze sobą musisz się o
>> nią chwycić za bary :)
>
> Nie da się odwalić roboty za siebie i za kobietę. Zreszta nie ma takiego
> zamiaru. :-)
>
>
|