Data: 2011-09-07 11:20:39
Temat: Re: Kary cielesne
Od: Lebowski <lebowski@*****.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-09-07 13:04, olo pisze:
> Użytkownik "Lebowski"
>
>> Uderzenie pelagi sprawiloby mi pewnie spory dyskomfort psychiczny, ale
>> mam
>> wrazenie, ze dezaprobata bylaby chyba jednak lepszy sposobem, jesli
>> faktycznie tak dziala jak opisal to ten Bartek.
>> I byc moze jej skutecznosc tkwi w zdecydowanym wyrazie.
> [...]
> Kelnerka przyniosła mu 100 g. wódki w 50-cio gramowym kieliszku. Tytułem
> ostrzeżenia, uderzył ją w twarz.
> [...]
> Więc gdzie tkwi granica zdecydowanego wyrażania dezaprobaty?
> Normy prawne, chronią nietykalność cielesną i dyskusja czy coś
> niezgodnego z
> prawem jest "dobre choć zakazane" jest szkodliwa. Co gdy ktoś te normy
> przekracza? Powinien ponosić odpowiedzialność karną a nie szukać w akcie
> publicznej (sic!) *pozornej* ekspiacji akceptacji dla swoich przestępstw.
> Jeszcze u nomen-omen grupy pretendującej do miana obeznajmionych
> z psychologią. Teraz ma tłuc żonę bo niektórzy "psycholodzy" od siedmiu
> boleści widzą w tym pozytywne elementy?????
> Jak chce ukojenia swojego sumienia, niech wyemigruje do
> jakiegoś państwa gdzie nadrzędnym nad systemem prawnym jest szariat
> Tylko prawdopodobnie i tam klasyfikacja skończy się na "makruh - czyn
> potępiany, lecz nie zakazany".
>
> pzdr
> olo
Twoje dywagacje niczego, ale to kompletnie niczego nie wnosza i nie
wniosa poza prezentacja uprzedzen i ograniczen wlasnych, gdy tym czasem
'przemoc rodzinna' Bartka daje dobre rezultaty i w odroznieniu od
'przyjaznych' metod nie bedzie potem, gdy juz przestanie byc potrzebna,
proteza rownowagi jego zony, na ktorej bedzie sie chciala oprzec w razie
potrzeby.
Poza tym jesli kodeks cywilny, czy karny ma powszednie zastosowanie w
twoim zwiazku, to raczej martw sie o swoj, a nie o jego.
|