Data: 2003-04-20 17:16:59
Temat: Re: Kazdy ma takie 'cus' jak ja?
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Greg wrote:
> "tycztom" w news:b7uab2$jbb$1@ochlapek.sierp.net napisał(a):
>>
>> - Grześ, jeteś niezastąpiony!
>
> Nie ma ludzi niezastapionych. Zreszta niedawno na grupie byla o tym mowa.
> Niektorzy decyduja sie odejsc, a po jakims czasie odchodzi rowniez pamiec
> o nich. To troche tak jakby przeszla obok kobieta. Jakis czas w powietrzu
> utrzymuje sie jeszcze zapach jej perfum, ale wreszcie i on sie ulatnia. To
> troche smutne, ale tak to juz jest urzadzone na tym swiecie.
Wiem o tym (tzn. że nie ma ludzi niezastąpionych); i tym bardziej to co
napisałem potęguje zamierzone znaczenie słów "jesteś niezastąpiony" - dobra
rada: po prostu podziękuj :)
Z tymi "perfumami" to niestety prawda... szczęście to "garść pełna wody" a
życie to ulotny zapach perfum? :D
>> Pisząc takiego posta człowiek obawia się (trochę)
>> reakcji
>
> Ale zapewne sa tez jakies nadzieje. Nie wyobrazam sobie aby ktokolwiek
> wysylal cos jesli bylyby tylko obawy ;-)
- haha - "tylko obawy" to w moim stylu (tzn. kamikadze), tym razem miałem
jednak nadzieje, że ktoś po prostu mnie zrozumie..
>> W "Żonie.." najbardziej ujmuje mnie nietypowe,
>> oryginalne brzmienie pieśni Mazowsza
>
> Taaaak... obraz i muzyka swietnie MZ wspolgraja ze soba i oddaja klimat.
> Mazowsze u mnie na dysku zagoscilo wlasnie ze wzgledu na ten film :-)
> Jednak odbior juz jest nieco inny. Ale to wlasciwie tez trudno
> jednoznacznie okreslic. Slucham naprawde roznej muzyki - powazna, ludowa,
> metal, rock, hip-hop, poezja spiewana, skinhead's, punk, reggae, disco
> polo, pop, dance, techno... Niektorych kawalkow nawet nie potrafie
> przyporzadkowac do konkretnego gatunku, bo na nich sie nie bardzo znam.
> Dla mnie wazna jest muzyka, a ja odbieram bardzo roznie, co jest
> uzaleznione od wielu czynnikow. Ten sam kawalek w jednej chwili bedzie
> budzil moje rozdraznienie, a w drugiej bedzie bardzo mily dla ucha. Zona
> dla Australijczyka - tu mi zawsze wszystko wspolgra :-)
No właśnie - ta kompozycja jest naprawdę szczególna (tzn. dla mnie również).
Może 'wykreujemy' jakiś "FanKlub"? A o samej kompozycji jeszcze troszkę
niżej.
>> A ja zacząłem zarabiać na życie grając na gitarce
>
> Kiedys moze wreszcie jakas klasyczna sobie sprawie i zaczne nauke. Nigdy
> nie jest chyba za pozno na takie przyjemnosci ;-)
Na naukę nigdy nie jest za późno.
(zresztą ja też cały czas się uczę)
>>> Wiesz... mam na dysku pare utworow zespolu
>>> Mazowsze ;-)
>> O Dżizuuusie - please "Cyt-Cyt" na mailika
>
> Ale juz zgaduje, ze sluchana teraz nie wywola u Ciebie tych samych emocji
> jak podczas ogladania filmu :-) Pewnie przez jakosc, ale rowniez dlatego,
> ze czegos bedzie brak ;-)
Hmm.. masz rację.
Czegoś jest brak.. Mówiąc krótko, w takim razie, to nie muzuka wywoluje
takie wrażenie, to cała kompozycja: aktorzy, fabuła, muzyka itd. itd. Sama
mp3 jest taka nieukierunkowana, nie zawiera już tyle 'treści' - nie
przeplata się z wątkiem miłosnym... Jednym słowem Bareja + Aktorzy zrobili
coś co musi funkcjonować razem.
>> (dokładam kolejne Tyskie of course :))
>
> Jak mi ludzie te obiecane beczki oddawac zaczna to... ;-P
To podchodzi pod nałóg ;P
>> gdybym cofnął się w czasie, usiadł w tym samym
>> kinie - b. stare kino z piecem kaflowym - to myślę,
>> że moja reakcja byłaby dokładnie taka sama)
>
> Gdybys cofnal sie w czasie... a gdybys sie nie cofal tylko teraz zasiadl w
> tym kinie?
To b. trudne pytanie - sporo się zmieniło przez te (liczę) chyba 16 lat.
Skorupka twardnieje a do tego zmienia się gust, człowiek dojrzewa...
Przykład: "Powrót Jedi" to fantastyka... coś tam wzruszało, ale po latach
okazuje się, że punkt "k" charekterystyki wzruszania przniósł się np.
bardziej w stronę ludzkich potrzeb, czy bardziej w stronę subtelnych
kompozycji (np. "Żona dla Australijczyka"): okraszonych tańcem, pieśnią,
przewrotem wydarzeń, szczęśliwym i wcale nie zaskakującym (choć przez moment
zaskakującym) zakończeniem - krótko mówiąc prostota w połączeniu z
'psychologią związku'. Hmm.. chyba tak, to co smera mnie po serduchu (akurat
na przykładzie tego filmu), to prostota (uczuć czy komunikacji)
kontrastująco wyróżniających się w życiu ludzi (występy w telewizji,
cudzoziemiec - domyślamy się, że jak na tamte czasy to był 'haj lajf'), do
tego wszystkiego dochodzi atmosfera lat 60 (intonacja głosu, czy spacer Pań
z Mazowsza - na samym początku filmu), uroda, klasa Aktorów, dystans i
'stronniczy' konwenans utrzymujący się przez cały film (np. moment w którym
Australijczyk rozbiera 'ukochaną') po to żeby zakończyć wszystko jakże
oczekiwanym zbiegiem okoliczności.
No po prostu cudo :)
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
|