Data: 2010-10-08 20:34:32
Temat: Re: Kiedy i jak mówić dziecku o śmierci mamy?
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Paweł pisze:
> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
> wiadomości news:i8ntv2$o3k$4@node1.news.atman.pl...
>> Paweł pisze:
>>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
>>> wiadomości news:i8ns84$o3k$2@node1.news.atman.pl...
>>>> Szaulo pisze:
>>>>> Trochę wybiegam w przyszłość, ale faktycznie nie bardzo wiem, kiedy
>>>>> i jak powiedzieć synkowi, że jego mama nie żyje.
>>>>>
>>>>> Czy taki problem w ogóle się pojawi przed jego kontaktami i
>>>>> porównaniami z innymi dziećmi?
>>>>>
>>>>> Jak mówić dziecku dwu-trzyletniemu o śmierci, jeżeli w ogóle?
>>>>
>>>> Przeczytałam cały wątek i trochę mnie zmroził.
>>>
>>> Dlaczego?
>>
>> Czarnowidztwo Chirona, czkawka Iwon(k)i etc.
>
> A, to. Nieważne, to dziwaczny margines.
No! Dobrze, że masz do tego dystans.
>> Nie uważam, żeby dla dziecka, które straciło mamę, zanim ją poznało
>> byłaby to aż taka trauma.
>> Nie uważam również, że każdej osobie, która spotyka się z sytuacjami
>> ekstremalnymi jest potrzebny psycholog.
>> Ja bym młodego zapoznała z mamą od razu np. na zdjęciach. Przyjdzie
>> moment, kiedy zapyta dlaczego mamy z nami nie ma. Wtedy rzeczywiście z
>> dużą dozą delikatności trzeba będzie wytłumaczyć, dlaczego tak się
>> stało. Masz na to jednak sporo czasu. Sam się otrząśniesz ze straty na
>> tyle, by o tym rozmawiać normalnie.
>
> Na pewno będę rozmawiał normalnie. Co do tego nie ma wątpliwości.
> Zdjęcia na pewno będą w użyciu, zwłaszcza że Marek, przynajmniej na
> razie, jest chyba bardziej podobny do Renaty.
> To może być punkt wyjścia.
> Dla Niunia mogę rozmawiać normalnie nawet już teraz :).
> Tak się szelmowsko uśmiecha, że nie mogę się przy nim smucić :)
Myślę, przepraszam za szczerość, że taka postawa właśnie mierzi niektóre
osoby. Nie płaczesz w kącie, tylko normalnie funkcjonujesz.
Przypuszczam, że oczekiwania wobec Twojej żałoby były z założenia inne.
Wyłamujesz się z tych założeń i niektórzy sobie z tym nie radzą.
Cieszę się, że opieka nad Markiem Ci sprawia radość i że już teraz
planujesz, działasz.
>>>> Przypomniał mi się za to ciepły, mądry film 'Moja dziewczyna', a
>>>> szczególnie kontynuacja, kiedy Vada ma napisać esej o kimś, kogo
>>>> podziwia. Nie wiem, czy widziałeś, jeśli nie obejrzyj.
>>>
>>> Nie widziałem.
>>
>> Polecam.
>
> A mogłabyć mi przybliżyć związek tego filmu z tematem wątku?
Jest rok 1974. Vada ma teraz 13 lat i mieszka ze swym ojcem i
ciężarna macochą w prowincjonalnej Pensylwanii. Gdy jeden z nauczycieli
każe jej opisać życie i dokonanie kogoś, kogo nigdy nie znała, Vada
postanawia
napisać wypracowanie o zmarłej matce. Aby zebrać materiały, wyjeżdża do Los
Angeles, gdzie zatrzymuje się u swego wujka Phila, jego sympatycznej
narzeczonej
i jej nad wiek rozwiniętego syna Nicka. Z pomocą Nicka Vada szuka śladów
zmarłej
matki i poznając smak pierwszej miłości odkrywa swoje korzenie i miejsce
w świecie.
(by) filweb.pl
Sorry żaden ze mnie literat, nie umiem tego streścić ładnie.
Obie części uwielbiam.
--
Paulinka
|