Data: 2004-04-26 22:12:13
Temat: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"vonBraun" <i...@s...pl> wrote in message
> W każdym przypadku rezultatem byłby wzrost napięcia.
O, to , to! Wzrost napiecia, sytuacja, ktora powoduje klotnie. Zalozmy
jednak,ze okolicznosci nie sa tak proste, jak te przez ciebie opisane.
>
> A, i jakoś niewiele piszecie się tu o tym, że treść kłótni a jej
rzeczywisty
> powód i rzeczywisty rezultat z konkretnym przedmiotem rozmowy mają
przecież niewiele wspolnego.
A bo w takiej przypadku, to jest jasne.
A właśnie rozdzielenie jawnego i ukrytego celu
> kłótni zdaje się powodować, że nigdy nie może się ona skończyć
> dopóki to co ukryte nie zostanie wydobyte na światło dzienne i załatwione
> - nawet drogą kłótni - ale w świetle reflektorów.
Cieplo, cieplo...
Niekiedy probuje sie wydobyc to co niewydobywalne - nie sadzisz? Gorzej,
probuej sie wydobyc i na z w a c. Wtedy to drugie dopiero zaczyna wierzgac!
> Ukryte motywy, z których kłócący sami nie zdają sobie sprawy to wiadomo -
> osobny kosmos.
Czy zawsze sa to "ukryte motywy"? Wlasnie watpie.
>
> Możemy je odkryć choćby dzięki przewałkowanej już
> wcześniej z FS umiejętności dystansowania się od własnych emocji
> - przynajmniej na czas niezbędny do ich świadomego ogarnięcia.
O tak, bezsprzecznie. Rowniez - do emocji partnera, nie?
> Napisz jutro o co Ci tu chodzi bo nie mam jasności.
Musialabym watek zaczyna od nowa, a juz sie byl zestarzal;).
Chodzi mi o innosc drugiego czlowieka, ktora chcemy "tak do konca" poznac
( niewazne z jakich powodow). F a k t, ze dobrze owej innosci nie znamy,
mimo lat wspolnego zycia i doskonalego porozumienia intelektualno-
emocjolnalnego.
Kaska
|