Data: 2010-12-22 14:04:43
Temat: Re: Kominek w superstacji
Od: "Ghost" <g...@e...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uzytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisal w wiadomosci
news:iesvos$3c8$1@news.onet.pl...
>
> Uzytkownik "Ghost" <g...@e...pl> napisal w wiadomosci
> news:iesvql$66l$1@mx1.internetia.pl...
>>
>>>>> Bo tylko tak sie liczy....
>>>>> Reszta to nie milosc, a sojusze.....
>>>>
>>>> Czy aby na pewno?
>>>
>>> Tak na to patrze.
>>>
>>> Albo sie kogos kocha/lubi i..... wybacza drobiazgi, ewentualnie
>>> negocjuje kwestie bardziej wkurzajace.
>>
>> Bo sie dostaje cos co pokonuje te drobiazgi. Zeby stanac twardo na
>> gruncie scislych rozwazan trzeba by zdefiniowac "kocha".
>>
>
> Zacznijmy od definicji lingwistycznych :-P.
>
> A tak serio, dlatego unikam sojuszy.
> Jesli nie ma "tego czegos, co pokonuje", utrzymanie sojuszu wymaga wiele
> czasu i energii.... traconych i tak na darmo. Monkey business jednym
> slowem.
No ale ta druga strona dostarcza to "cos", czasem nieswiadomie. I mamy
jednak jakas forme wymiany.
Inaczej. Jak wiadomo glowny drive czlowieka to uczucia, nie ma uczuc
czlowiekowi przestaje sie cokolwiek chciec. Obojetnie czy chodzi o prace,
sztuke, czy malzenstwo. Oczywiscie uczucia szeroko rozumiane. Ale same
uczucia maja jednak racjonalne podloze. Dawniej ludziki niewiele kumaly,
ale funkcjonowac musialy, podobnie zwierzeta tu i teraz - stad potrzebny
(pozornie nieracjonalny) naped poprzez uczucia.. Teraz nam rozumu przybylo
(?), ale przy konflikcie rozum/uczucie, drugie zwycieza. Tak wiec druga
strona zawsze czegos musi dostarczyc, czesto jest to cos co generuje u nas
konkretne uczucia.
BTW ponoc najtrwalsze zwiazki to tzw. zwiazki z rozsadku
|