Data: 2008-12-18 23:09:12
Temat: Re: Koniec koszmaru
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" napisał w wiadomości:
>>> No wytłumacz mi, dlaczego dziecko z domu dziecka nie może być
>>> wychowywane
>>> przez ŻADNĄ parę lesbijek na tym świecie i że na pewno nie będzie to
>>> dla niego lepsze.
>> Dla mnie to abstrakcja, nie dojrzeje do tego, zeby cos takiego
>> akceptowac.
>> Po prostu nie wyobrazam sobie tego, mysle ze pokolenia po mnie juz tak,
>> ale dluga droga.
>> Nic mnie do tego raczej nie przekona, zeby myslec o tym pozytywnie.
> Bo tu rzeczywiście trudno o 'bezpieczne' rozwiązania. Z badań
> statystycznych
> wynika, że w szczególności chłopcy wychowywani przez samotne matki,
> czy ogólniej przez same kobiety (np. matka + babka, matka + starsza
> siostra)
> statystycznie częściej cierpią na problemy emocjonalne, mają większe
> skłonności
> do agresji. Ale to nie jest reguła absolutna. I ponoć z dziewczynkami
> jest mniej tego
> typu problemów. Mając tę świadomość jestem za tym, żeby stawiać sprawę
> otwarcie: dopuszczanie adopcji ale pod warunkiem dokładnego,
> metodologicznego
> opracowania tych ryzyk i stworzenia narzędzi do pracy z nimi. W
> szczególności
> narzędzi zakazujących adopcji w konkretnych przypadkach, np po
> negatywnej opinii
> po specjalistycznym wywiadzie środowiskowym itp. Ale nie moga być to
> narzędzia
> ślepo restrykcyjne (czyli podobne do obecnie promowanych przez kk - po
> prostu
> 'NIE'), tylko zestawiające jakoś te ryzyka z ryzykami "a dzieci
> wychowane
> przez domy dziecka statystycznie...", o których wiadomo, że są liczne i
> bardzo wysokie.
> A nawet jeśli skutki dla par homoseksualnych będa nieciekawe i większość
> będzie
> się spotykać z odmową, to jednak jest to sytuacja otwarta, pobudzajaca
> prowadzenie
> badań w tej dziedzinie i ew. wskazująca jakieś konkretne problemy z
> którymi można
> pracować. Ideologiczna postawa kk nie pobudza takiego rozwoju, tylko
> zamyka
> dyskusję w argumentach ideologicznych nie operujących pojęciem szerokiej
> skali
> różnorodnych problemów i metod ani pojęciem zdobywanai wiedzy w wyniku
> badań
> - i to jest podstawowa różnica.
Oczywiście, że tak. Dziwne, że są jeszcze ludzie, którym trzeba to
tłumaczyć. Badania nad konkretnymi przypadkami zachowań społecznych i
rodzinnych, obserwacje, statystyki w miejsce dyskryminacji mniejszości
seksualnych czyli, tak jak mówisz, "nie bo nie".
--
pozdrawiam
michał
|