Data: 2017-09-22 01:35:53
Temat: Re: Korzystając z dyskusji o faszyzmie...
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu piątek, 22 września 2017 00:23:15 UTC+2 użytkownik Chiron napisał:
> Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
> wiadomości news:4fb6ed9a-0bdd-4d38-9d63-07bf1247678d@googlegrou
ps.com...
> W dniu czwartek, 21 września 2017 16:09:10 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> > Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> > > W dniu czwartek, 21 września 2017 10:29:14 UTC+2 użytkownik XL napisał:
> > >> Jakub A. Krzewicki .
> > >>>
> > >>> PS. Dopóki Kościół nie przyjmie Gnozy, będzie cały czas ludem Izraela,
> > >>> Kościołem grzesznym i cierpiącym, a nie Kościołem Tryumfującym. Już
> > >>> Marcjon
> > >>> na to zwrócił uwagę, a obwołali go heretykiem.
> > >>>
> > >>
> > >> Kosciół pozostanie grzeszny i cierpiący - bo jest LUDZKI.
> > >
> > > Tylko tak długo jak będzie duchowo żydowski.
> >
> > Skoro historycznie jest żydowski, to niby jaki ma być duchowo?
>
> Skoro ktoś ganiał kiedyś w krótkich majteczkach, ma ganiać usque ad mortem
> defecatam? Z zabawek dziecinnego pokoju się wyrasta.
>
> > > A przecież może osiągnąć
> > > świadomość Arya.
> >
> > To osiaga się u kazdego indywidualnie. No i oczywiście np. polskość kultu
> > maryjnego jest wypracowana i bezdyskusyjna.
>
> Nie przywiązuj się tak do etykietek narodowych. Są one piękne, ale nie
> wieczne.
> W pewnych warunkach historycznych zdarzyło się, że polskość kultu maryjnego
> faktycznie zmieniła się na haitańskość ;) nie do poznania, gdyby nie wiadoma
> Ikona!
> ====================================================
==========
> Nasza religia jest (mimo akcentów narodowych) chrześcijańska. Co to znaczy?
> Ano- oznacza to, że oddajemy się we władania Jezusa Chrystusa.
Tylko czy nie popełniacie błędu?
Szanuję Chrystusa, ale w mojej opinii zachodnie chrześcijaństwo (nie mówiąc
o nestorianizmie) posunęło się w tym oddaniu trochę za daleko. Dla mnie
problem z chrześcijanami jest trochę taki jak z gaudiya vaisnavami.
Rozumiem, że można przyjąć w Chrystusie czasowe schronienie, ale oddanie mi się
na zawsze implikuje pozostanie w samsarze (cierpieniu) na zawsze, bez intencji
wyprowadzania innych z tego kręgu. W którymś momencie chrześcijanie odrzucili
wygaśnięcie odradzania się w kręgu bólu jako cel. Chrystus stał się celem, nie
środkiem. A przecież są dowody, że we wczesnej swojej fazie nie chybiali tego
celu.
Właśnie czytam Mahabharatę zakupioną po okazyjnej cenie w skróconym przekładzie
przez gaudiya vaisnavę o imieniu Krishna Dharma i dostrzegam ten sam problem -
skrajnego personalizmu, poddańczego autorytarnego kultu jednostki.
|