Data: 2003-07-31 21:32:20
Temat: Re: Krótka analiza przypadku złośliwego ---> Re: Co to jest CZAS ?
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Odpowiedziałem już poniżej, pod częścią trenR'a
więc tu tylko skrótowo.
"o_la" w news:bgbi9b$t3r$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> > Niektórzy się ucieszą bez wątpienia.
> Czy to nie jest mierzenie innych swoja miarka?
Zawsze tak jest. Ktokolwiek i cokolwiek "mierzy". Rzecz w tym. że tak zwana
"swoja miarka" może być platynowym wzorcem metra, albo kawałkiem sznurka.
Wszystko zależy od nosiciela wzorca. Aby nie było wątpliwości dodam jeszcze,
że każdy wzorzec doskonali się z upływem czasu. Oczywiście w świadomych
rękach dobrego fachowca.
> > Jak na "postronną osobę", która jedynie przypadkiem znalazła się
> > w podejrzanym kręgu - ziejesz sporą dawką zgodnych paskudztw.
> Po pierwsze to nie wierze w przypadki. Ktos powiedzial, ze przypadek to
> jedno z imion boga. Takze dziekuje za ten przypadek, choc za bardzo jeszcze
> nie wiem, co ma wniesc w moje zycie. Napewno bedzie to cos korzystnego dla
> mnie, co do tego nie mam watpliwosci.
W takim razie na tym poprzestańmy. Ja też wierzę, że będzie to przypadek
korzystny dla Ciebie i Twoich bliskich..
> Po drugie, to czy idac ulica i widzac kamieniowanego czlowieka mam sie
> przylaczyc, albo pozwolic, aby uzyto mnie, jako kamienia?
!!!??? A skąd taka interpretacja przechodnia?;)). Pamiętaj, że patrząc na każdą
sprawę z zewnątrz, widzisz wyłącznie jej jedną stronę. W tym wypadku patrzyłaś
na syslwetkę osoby, która stojąc do Ciebie plecami i pod słońce, wykonywała jakieś
dziwne ruchy łapkami. Wzięłaś te ruchy - jak widzę - za uchylanie się od kamieni
rzucanych przez tłum, i pospieszyłaś "na pomoc ofierze". Faktycznie, rzecz wyglądała
zgoła inaczej. To chroniona przez Ciebie sylwetka rzucała kamieniami w grupę (patrz
uważnie - nadal rzuca mimo serii klapsów), zmuszając ją do uników i chowania się
po kątach. Oczywiście kamienie w końcu zaczęły latać i w drugą stronę, ale - nic
nie dzieje się bez przyczyny!!
A Ty sama upodobniłas się do kamienia, więc nie dziw się, że zostałaś włączona
w obieg spraw. Wyjaśnienie szczegółowe jest w poście niżej.
> Wyroslam juz z zabaw w 'twoj wrog moim wrogiem', a moje autorytety
> juz dawno zniknely w utylizatorze.
Znów błędnie interpretujesz rzeczywistość. "Wróg" nie jest żadnym wrogiem,
tylko okazem do pielęgnowania - i sam się o to prosi. Musi się uczyć i chwała mu
za to co juz uczynił w tym kierunku. Również Ty przyznajesz, że cieszysz się
z perspektywy nauczenia się czegoś pożytecznego.
Ja również uczę się cały czas. Oczywiście każdy uczy się innych rzeczy, i w inny
sposób to manifestuje. Ale nic w miejscu nie stoi, a uwaga poświęcona grupie
zawsze procentuje.
Co do autorytetów - zapraszam do wykonania wypracowania na temat
sprecyzowany w wątku JeTa - zaczynającym się tym "strasznym" ;))
długim postem.
> > - idź własną drogą.
>
> Ide. Po co mnie sciagasz na swoja? Spytales, czy mam ochote?
Sama się ściagnęłaś!:)). Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Przeanalizuj swoje trzy pierwsze posty w tym sezonie Twej aktywności
a będziesz miała odpowiedź.
> > I prezentuj się jak najczęściej. Jesteś chyba eksponatem
> > o wiele bardziej interesującym i dynamicznym, niż kiedykolwiek Dorrit!
>
> No, zapomnialam kiedys o czyms. Wykorzystam okazje, jesli pozwolisz ;-)
> Dziekuje Ci Alfredzie za bardzo skuteczne unieszkodliwienie Dorrit w moich
> oczach.
Czyżbys była "jedyną osobą" która rozumie moje intencje w związku z Dorrit?
Szczere zresztą i zgodne z naturalną chęcią jej poznania?
Tak - mam w tym przypadku nature przekorną. Pospolicie nazywa się to
"obroną diabła". A powód jest oczywisty. Diabeł jest tak samo ciekawym
człowiekiem jak każdy inny (byle nie mdły) Anioł. Dawanie diabłowi plonka
jest odcinaniem się od źródła wiedzy o nim samym. Bez szansy na cokolwiek.
Takie same działanie ma wypędzanie diabła z pola własnej obserwacji,
a dokładnie to czyniła, zawsze święcie oburzoba diabłem ekipa pod
przywództwem Pawełka Saulusowatego, który nie dorósł do stawiania czoła
problemom. Ty uważasz go za sympatycznego - oczywiście - masz prawo,
szczególnie, że chłopak mizdrzy się i pławi w dyrdymałach jakby całe zycie
studiował Ludluma. Jego prawo!!
Ale istnieja i inne prawa. Między innymi takie, które mnie pozwala nie zabiegać
o przchylność stada - bo tak jest łatwiej. Mnie interesuje ROZWÓJ stada.
Takie mam zboczenia. A że jest co rozwijać to chyba nie wątpisz?
/.../
> Gdybys zdjal swoja przylbice Rycerzu, uwolnil ten zaduch panujacy pod nia,
> to zauwazylbys, ze wszystko jest w ruchu, a jakie piekne :-)
Ależ... !!
Mówisz jak kobieta, więc może jednak nią jesteś ;))?
Mówiąc poważnie - przyłbica jest bardzo przewiewna - nie ma w niej żadnego zaduchu
ani ograniczenia pola widzenia. Wręcz przeciwnie. Przyłbica jest zaopatrzona w szkło
powiększające zza którego widać bardzo wyraźnie całe piękno tego swiata.
I własnie w ochronie tego piekna, mam również w ręku szczypczyki, którymi
raz na jakiś czas dokonuje serię małych i precyzyjnych ruchów.
No i na tym zakończę...
/.../
> ps/ przepraszam za poprzedni post...
>
> o_la
Dziękuję za przeprosiny.
To rzadkie tutaj zjawisko, a jak bardzo potrzebne.
Kłopot w tym, że jak ktoś raz zapędzi się w publiczne opluwanie, jest mu potem
szalenie trudno sie z tego wycofać. Woli wtedy milczeć lub grać dalej swego
głupca. No cóż - liczę jednak na wszechmocny proces dojrzewania...
Pozdrawiam
All
|