Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 40


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-02-01 00:16:32

Temat: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "jerzyg" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Potrzebuję pomocy/wsparcia w problemach wychowawczych z 17-latkiem. Zdaję
sobie sprawę, że TA GRUPA dotyczy głównie problemów ludzi dorosłych, ale
może ktoś uzna, że może pomóc/podzielić się swymi doświadczeniami-będę
wdzięczny za każdy post "dobrej woli".

Krótko przedstawię sytuację:
Chłopak nie przejawia chęci do nauki. Temat stary jak świat i dotyka zapewne
większości młodych ludzi w tym wieku. Problem w tym, że jego postawa, styl
życia, wyznawane wartości i zasady (a może ich brak) są destruktywna dla
niego i naszej rodziny. Właśnie wyrzucono go po raz drugi w połowie 1 klasy
szkoły średniej. Oczywiście można powiedzieć, że nie wszyscy musza mieć
wykształcenie, że ktoś musi zamiatac ulice i nosić cegły na budowie, ale czy
to stwierdzenie zwalnia z podejmowania prób zmiany jego najbliższych losów,
a zapewne i całego życia? Czy hasło tolerancji dla wyboru drogi życiowej i
zasada puszczania młodych ludzi na szerokie wody, aby poznali zycie i mogli
świadomie wybierać mają swoje granice? Czy są wartości, o które powinno się
walczyć w rodzinie "do upadłego"? Czy argumentem za życzliwą biernością i
postawą wyczekującego "trwania obok" jest fakt, że inni mają gorzej, że do
dna mamy jeszcze tak daleko, że zawsze może coś się w nim obudzi zanim nie
będzie ZA PÓŹNO?

Jeśli uważacie, że powninniśmy udać się do profesjonalnego terapeuty, to
chciałbym poznać opinie tych, którzy z takiej pomocy korzystali.

A może inna grupa.. ?

Jeśli dobrze trafiłem podam bliższe informacje, jesli będą potrzebne.


Pozdrawiam i liczę na pomoc -

Jerzy








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-02-01 12:10:59

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Specyjal" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie mam zadnych doswiadczen z terapia systemowa-rodzinna tylko z
indywidualna lub grupowa.
Doceniam wasza troske o syna i chec pomocy, z doswiadczenia jednak wiem
ze rozwiazanie problemu wymaga takze od rodzicow zmian i przelamania
lekow/oporow.
Mozecie poslac syna na terapie indywidualna z tym ze od 18 roku zycia
psychoterapeuta nie bedzie juz wam "relacjonowal" jak idzie terapia.
Terapia indywidualna jest tez stosunkowo dluga.
Jesli jak piszesz macie powazny problem z synem to internetowe porady na
niewiele sie zdadza, trzeba byc po prostu na miejscu.

Powodzenia!
Tomasz


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-02-01 16:03:05

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"jerzyg" <j...@o...pl> wrote in message news:bvhgf5$ke5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Krótko przedstawię sytuację:
> Chłopak nie przejawia chęci do nauki. Temat stary jak świat i dotyka zapewne
> większości młodych ludzi w tym wieku. Problem w tym, że jego postawa, styl
> życia, wyznawane wartości i zasady (a może ich brak) są destruktywna dla
> niego i naszej rodziny. Właśnie wyrzucono go po raz drugi w połowie 1 klasy
> szkoły średniej. Oczywiście można powiedzieć, że nie wszyscy musza mieć
> wykształcenie, że ktoś musi zamiatac ulice i nosić cegły na budowie, ale czy
> to stwierdzenie zwalnia z podejmowania prób zmiany jego najbliższych losów,
> a zapewne i całego życia? Czy hasło tolerancji dla wyboru drogi życiowej i
> zasada puszczania młodych ludzi na szerokie wody, aby poznali zycie i mogli
> świadomie wybierać mają swoje granice? Czy są wartości, o które powinno się
> walczyć w rodzinie "do upadłego"? Czy argumentem za życzliwą biernością i
> postawą wyczekującego "trwania obok" jest fakt, że inni mają gorzej, że do
> dna mamy jeszcze tak daleko, że zawsze może coś się w nim obudzi zanim nie
> będzie ZA PÓŹNO?

nie korzystalam na szczescie z porady specjalistow wiec nie
pomoge do konca jak sobie zyczysz, ale nasuwaja mi sie na
mysl pewne pomysly. na pewno poszlabym do takowego, zeby wlasnie
usyskac pewne wskazowki, albo nawet dowiedziec sie jakie
sa przyczyny takiego stanu rzeczy. jakas przyczyna musi istniec, ze
syn zostal wyrzucony ze szkoly. wydaje mi sie, ze od tego trzeba zaczac, a
nie szukac rozwiazan jak kontunuowac dalsze jego wyksztalenie.
moze syn ma depresje, moze wpadl w zle towarzystwo itp dlatego
proby wyprostowania go bez ustalenia podstaw nie zda egzaminu.
dopiero potem mozna myslec o rozwiazanich. zawsze liceum mozna
skonczyc zaocznie. najwazniejsze jednak dla mnie wydaje sie ustalenie
przyczyny.
iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-02-01 22:41:52

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Ania" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


A czy robiliście mu badania w poradni psychologiczno-pedagogiczne. Każda
szkoła jest objęta opieką przez taką poradnią i może wam pomóc ustalić czym
spowodowane są problemy syna i pomóc je rozwiązać.

Anna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-02-02 12:09:54

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

jerzyg wrote:
. Właśnie wyrzucono go po raz drugi
> w połowie 1 klasy szkoły średniej.

Próbowałeś mu zadać na spokojnie pytanie "Synu, martwię się kolejnym Twoim
wyleceniem ze szkoły i chciałbym wiedzieć, jak wyobrażasz sobie swoją
przyszłość. Chciałbym Ci pomóc". Może on po prostu buntuje się przeciwko
szkole, do której tak naprawdę nie chce chodzić, bo wymyślił sobie, że
zostanie mechanikiem samochoduowym po zasadniczej?

Oczywiście można powiedzieć, że nie
> wszyscy musza mieć wykształcenie, że ktoś musi zamiatac ulice i nosić
> cegły na budowie, ale czy to stwierdzenie zwalnia z podejmowania prób
> zmiany jego najbliższych losów, a zapewne i całego życia?

To on musi podjąć tą decyzję, nie zmusisz go na siłę do nauki. Pogadaj z nim
jak z dorosłym, pokaż mu, jak naprawdę wygląda rynek pracy, ile naprawdę
zarabia pomocnik murarza, a ile może zarobić wzięty adwokat np. Zapytaj, co
wybierze, bo tak naprawdę wybór należy do niego.

Powiedz mu, że Ty też nie będziesz wieczny, i kiedyś już nie będziesz w
stanie wyciągać go z kolejnych tarapatów, że kiedyś będzie musiał poradzić
sobie sam. I zostaw mu czas na przemyślenie.

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-02-02 12:11:48

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Asia" <j...@p...neostrada.pl> szukaj wiadomości tego autora

A może zaczniecie od siebie?
Nie znam was ale proponuję warsztaty wychowawcze " Jaj mówić żeby dzieci nas
słuchały jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły". Gdzie i kiedy się odbywają
możecie zasięgnąć informacji w szkole do której uczęszcza syn, lub w
poradniach rodzinnych.

Nie ciągajcie go na siłę po specjalistach bo się jeszcze bardziej zamknie.

Na naukę nigdy nie jest za późno ,a umiejętności tam zdobyte przydają się
nawet w urzędach.



Życzę samozaparcia Asta i chwalcie, chwalcie wasze dziecko zawsze się coś
znajdzie.







"jerzyg" <j...@o...pl> wrote in message
news:bvhgf5$ke5$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Potrzebuję pomocy/wsparcia w problemach wychowawczych z 17-latkiem. Zdaję
> sobie sprawę, że TA GRUPA dotyczy głównie problemów ludzi dorosłych, ale
> może ktoś uzna, że może pomóc/podzielić się swymi doświadczeniami-będę
> wdzięczny za każdy post "dobrej woli".
>
> Krótko przedstawię sytuację:
> Chłopak nie przejawia chęci do nauki. Temat stary jak świat i dotyka
zapewne
> większości młodych ludzi w tym wieku. Problem w tym, że jego postawa, styl
> życia, wyznawane wartości i zasady (a może ich brak) są destruktywna dla
> niego i naszej rodziny. Właśnie wyrzucono go po raz drugi w połowie 1
klasy
> szkoły średniej. Oczywiście można powiedzieć, że nie wszyscy musza mieć
> wykształcenie, że ktoś musi zamiatac ulice i nosić cegły na budowie, ale
czy
> to stwierdzenie zwalnia z podejmowania prób zmiany jego najbliższych
losów,
> a zapewne i całego życia? Czy hasło tolerancji dla wyboru drogi życiowej i
> zasada puszczania młodych ludzi na szerokie wody, aby poznali zycie i
mogli
> świadomie wybierać mają swoje granice? Czy są wartości, o które powinno
się
> walczyć w rodzinie "do upadłego"? Czy argumentem za życzliwą biernością i
> postawą wyczekującego "trwania obok" jest fakt, że inni mają gorzej, że do
> dna mamy jeszcze tak daleko, że zawsze może coś się w nim obudzi zanim nie
> będzie ZA PÓŹNO?
>
> Jeśli uważacie, że powninniśmy udać się do profesjonalnego terapeuty, to
> chciałbym poznać opinie tych, którzy z takiej pomocy korzystali.
>
> A może inna grupa.. ?
>
> Jeśli dobrze trafiłem podam bliższe informacje, jesli będą potrzebne.
>
>
> Pozdrawiam i liczę na pomoc -
>
> Jerzy
>
>
>
>
>
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-02-02 15:52:39

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Ijon" <i...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

"jerzyg" <j...@o...pl> wrote in message
news:bvhgf5$ke5$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Jeśli uważacie, że powninniśmy udać się do profesjonalnego terapeuty, to
> chciałbym poznać opinie tych, którzy z takiej pomocy korzystali.

IMHO zaden terapeuta nic tu nie da (najwyzej wezmie kase za sprawienie ulgi
waszym sumieniom).
Ze swojego doswiadczenia wiem, ze najskuteczniejszym nauczycielem sa wlasne
bledy :-)

Nie ma sie ochoty uczyc ? No problem. Niech idzie do pracy (to w koncu
dorosly czlowiek).
Skoro uwaza, ze moze samodzielnie o sobie decydowac - powininen takze
samodzielnie zaczac sie utrzymywac.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-02-03 12:24:04

Temat: W odpowiedzi wszystkim na : Kryzys w rodzinie...
Od: "jerzyg" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
Szukam pomocy gdzie sie da, nie wykluczam, ze jakas "mądrość ludowa" z
interentu będzie lepsza niż to wszystko co zrobiliśmy i czego nie zrobiliśmy
do tej pory. Liczę także po prostu na Wasze wsparcie, że mieliście, albo
znacie takich co mieli podobne kłopoty, przez co przeszli i dokąd doszli.

Z pomocy teraputy "społecznego" (fundacja) już korzystalismy. Chciałem
wiedzieć, czy mizerne efekty (a raczej ich brak) to norma w metodzie, czy
niewlasciwy specjalista, a może nasz przypadek jest szczególny? Chłopak
generalnie nie chce uczestniczyc w takiej terapii, ktorej przebieg
moglibyśmy znać (tj osobę terapeuty). Ponieważ jak uwazam problem mamy w
rodzinie - powinniśmy w jakims stopniu podlegać tej terapii wszyscy. Zatem
błedne koło. Poza tym mysle, ze terapeuta bedzie rozbierał na czynniki
pierwsze zespół przyczyn, klasyfikował je, oceniał głębokość ich wpływu itd.
Tymczasem przyczyny te są w najważniejszych punktach proste: jego lęk przed
odpowiedzialnością związaną z dorosłum życiem. Mam na myśli wszystki sfery
odpowiedzialności. Jesli do tego dołożyć zwyczajne, naturalne cechy każdego
człowieka jak egoizm i lenistwo (wszak dopiero zycie społeczne i kultura
zmieniają te nasze wrodzone postawy), uzyskamy odpowiedzi na pytanie o
przyczyny. Zarówno jego środowisko, dzisiejsze zainteresowania (a moze ich
brak), stosunek do swojej przyszłości-to wszystko są sprawy pochodne.

Podumowując Wasze rady:
"Synu, martwię się kolejnym Twoim wyleceniem ze szkoły i chciałbym wiedzieć,
jak wyobrażasz sobie swoją
przyszłość. Chciałbym Ci pomóc".
Takich rozmów mieliśmy wiele. W końcu jednak trudno zachowywać po dwóch
latach stale życzliwą i wyrozumiałą postawe w naszej stale pogarszającej się
sytuacji. Wydaje mi się, że powinnismy podejmowac teraz działania nie na
zasadzie pytania jego o zdanie (zazwyczaj odpowiedź jest : nie wiem, albo :
jutro), ale realizacji jakiegoś planu, nawet wbrew tej woli, za to w
żywotnym interesie. W przciwnym razie pozostaje nam "życzliwe przyglądanie
się". Ale może nie mam racji ?

"IMHO zaden terapeuta nic tu nie da (najwyzej wezmie kase za sprawienie ulgi
waszym sumieniom).
Ze swojego doswiadczenia wiem, ze najskuteczniejszym nauczycielem sa wlasne
bledy :-)
Nie ma sie ochoty uczyc ? No problem. Niech idzie do pracy (to w koncu
dorosly czlowiek).
Skoro uwaza, ze moze samodzielnie o sobie decydowac - powininen takze
samodzielnie zaczac sie utrzymywac."

To rzeczywiście postawa aktywna w naszym problemie, ale obawiam się, że
zabranie jedzenia, ubrania i dachu nad głową to zbyt wiele jak na jego
możliwości. Czy w końcu nie tym różni się szkoła, czy zakład pracy od domu
rodzinnego, że pewne "swiadczenia" socjalne sa gwarantowane. Czy
rzeczywiście nie ma rozwiązań pośrednich. Na dziś ma prawie pusty pokój
(komputer, magnetofon popsuł, kasety i płyty zabrane w ramach represji,
książki , których nie zdażył podrzeć zabrane do naszej biblioteki), brak
własnych pieniędzy (spłaca długi za podbieranie pieniędzy z naszych
portfeli). Myśle, że przyzwyczaił sie do takiego stylu i poziomu życia. Nie
dla niego więc argumenty o zarobkach adwokatów.

Jesli macie jeszcze jakieś pomysły, przemyślenia w tej sprawie, adresy,
gdzie szukac pomocy - chętnie przeczytam.

Pozdrawiam -

Jerzy




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-02-03 18:01:44

Temat: Re: W odpowiedzi wszystkim na : Kryzys w rodzinie...
Od: "jan" <m...@r...pl> szukaj wiadomości tego autora


jerzyg napisał(a) w wiadomości: ...
>Dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
>Jesli macie jeszcze jakie? pomysły, przemy?lenia w tej sprawie, adresy,
>gdzie szukac pomocy - chętnie przeczytam.
>
>Pozdrawiam -
>
>Jerzy
>
ciach!
Oto moje "prywatne " zdanie na ten temat:
Jak piszesz rozmowy,itd, itp nic nie daly. Tego sie spodziewalem.
Sproboj calkiem inaczej. WEJDZ W JEGO SWIAT!
Oddaj /odkup mu plyty , napraw magnetofon jesli trzeba
posluchaj jakiej z nim muzyki ktora on lubi ,slowem
badz jego kolega/przyjacielem a nie "OJCEM"
bo on slowo ojciec kojarzy z kara/przymusem itp.
Zachowuj sie wesolo ,tak jak by sie nic nie stalo.
Wiem ze to trudne ,ale jezeli chcesz nawiazac
z kims kontakt to musisz znizyc sie do jego poziomu
a jak ci sie to uda (trudne to Prawda? ale wtej sytuacji
to nie ma wyjscia) bedziesz powoli go wyciagal z tego
ale tylko dobrym slowem,zartem usmiechem .
Za kilka miesiecy powinno ci sie udac.
Powodzenia ci zycze ,mysle ze sie uda !
Jan


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-02-03 18:07:02

Temat: Re: Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, gdyż krys i te mądrości wymagają mojej stanowczej
erekcji:

> [CIACH wszystko]

Bardzo fajnie napisałaś, Ty mądra dupa jesteś :)

Od siebie dodałbym może spacer po mieście (a raczej po biedniejszych
dzielnicach) - i pokazał to i owo... na spokojnie, palcem.

Niech zobaczy zwędzonych Mocnymi pchających wózki, ludzi po
trzydziestce chodzących w tych samych dresach od 10 lat... pokazałbym
biedę, która aż piszczy.

I powiedziałbym: "Pół życia człowiek musi przepracować - sam wybiera
tylko, która to będzie połowa".
"Sądzisz, że w tej dzielnicy brakuje dziś, brakowało kiedyś młodych
cwaniaków - którzy sądzą że są najsprytniejsi, że sobie w życiu
poradzą zawsze, niekoniecznie pracą? Może żyli kiedyś jak królowie -
ale to minęło"

Nie jestem pewien za skutek - ale lekcja poglądowa daje czasem do
wiwatu.

--
Z cyklu 'Sławni ludzie o Z. Boczku':
"Poczytam sobie twoje listy, bo niektóre są zabawne"
(c) by Peyton.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

adopcja a kryteria
jak sprawdzić
Sex - inicjowanie zblizenia.
Seks
Re: Prawa rodzicielskie a kontakt z dzieckiem

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »