Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Samotność w związku

Grupy

Szukaj w grupach

 

Samotność w związku

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 19


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-02-01 17:53:12

Temat: Samotność w związku
Od: "E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam,
Załóżmy że jest teoretycznie dobrze funkcjonujące małżeństwo w sensie nie ma
żadnych patologii typu alkoholizm , przemoc, zdrada - zwyczajna rodzina z
dzieckiem. Oboje spokojni dbający o dziecko, nie awanturują się, starają
się zgodnie żyć na co dzień. Jednak jedna ze stron czuje się samotna w tym
przypadku - kobieta.

Chciała bym zadać kilka pytań pytań wprost:

Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
związkach?
Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
etapie?
Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w sensie -
"ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
którym czujecie się samotni?

E.W.







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-02-01 18:07:40

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> wrote in message
news:bvjeha$mga$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Chciała bym zadać kilka pytań pytań wprost:
>
> Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> związkach?
> Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> etapie?
> Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w sensie -
> "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
> Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
> którym czujecie się samotni?

na pewno zadalabym sobie pytanie "jak chcialabym byc traktowana,
co mialo by sie zdarzyc, zebym sie nie czula samotna?"-
jesli mozna to zmienic, bo sa to konkrety, problem mozna rozwiazac
rozmowa z mezem. niekiedy jednak samotnosc jest spowodowana
dolkiem psychicznym a nie rzeczywistym stanem rzeczy.
iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-02-01 18:52:44

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "segka" <s...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora





Użytkownik "E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> napisał w wiadomości
news:bvjeha$mga$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam,
> Załóżmy że jest teoretycznie dobrze funkcjonujące małżeństwo w sensie nie
ma
> żadnych patologii typu alkoholizm , przemoc, zdrada - zwyczajna rodzina z
> dzieckiem. Oboje spokojni dbający o dziecko, nie awanturują się, starają
> się zgodnie żyć na co dzień. Jednak jedna ze stron czuje się samotna w tym
> przypadku - kobieta.
>
> Chciała bym zadać kilka pytań pytań wprost:
>
> Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> związkach?
> Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> etapie?
> Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w
sensie -
> "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
> Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
> którym czujecie się samotni?

Witaj E.W :)

małżeństwo (z założenia związek na dobre i na złe) ze swojej natury przeżywa
różne okresy, w tym też i różne 'dołki' .
Staramy się być ze sobą tak by wszystkim (partnerom i dzieciom) było jak
najlepiej na codzień.
Gdy jednak tak nie jest, naturalnym pytaniem jest - co się stało i.... co
powinno się stać by było lepiej.
Szukanie wtedy innego partnera to rodzaj ucieczki. Podobne jak odsuwanie
się - zagłębianie w samotności we dwoje.

Każdy wypracowuje swoją receptę na udany związek i na czas jego 'chłodnych'
chwil.

Myślę, że podstawą jest zawsze szczera rozmowa (byle nie 'zagadywanie'
drugiej strony i ciągłe wyrzuty pt. "bo ty zawsze...') i szukanie każdej
sposobności by poprzez miłość znajdować każdą możliwą sposobność na
sprawienie radości (choćby najdrobniejszej) partnerowi, lecz nigdy nie na
zasadzie - a kiedy on / ona coś dla mnie zrobi....

Wspólne życie to ciągłe budowanie związku i dbałość o to by z jednej strony
nie tracić tego co razem mamy i nie zapominać o szukaniu świeżości naszego
uczucia.

Pzdr
KS


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-02-02 06:02:48

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "jan" <m...@r...pl> szukaj wiadomości tego autora


>>
>> Chciała bym zadać kilka pytań pytań wprost:
>>
>> Czy czuły?cie/li?cie się kiedy? lub czujecie teraz samotne/i w waszych
>> zwi?zkach?
>> Czy uważacie że samotno?ć w zwi?zku jest udziałem każdego na jakim? jego
>> etapie?
>> Czy samotno?ć jednej ze stron jest tylko i wył?cznie " jej win?" w
>sensie -
>> "ma problem ze sob? niech sama sobie radzi"?
>> Czy strona czuj?ca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogo?
>> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotno?ci?
>> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w zwi?zku
w
>> którym czujecie się samotni?

Witaj ! Jestem obecnie w takiej (podobnej ) sytuacjii. Udane malzenstwo
dwoje doroslych dzieci 17 i 19 lat . Zona po menopauze stwierdza
( no nie mowi tego wprost ale jej CALE zachowanie wskazuje na to)
ze w zasadzie to ja jestem jej zbedny. I chyba rzeczywiscie no bo po co?
Wlasciwie zarabiamy pieniadze aby dzieci mialy w miare dobrze i to
wszystko.Reszta sie wypalila. Mysle ze wyjsciem dla mnie bylo by
poszukac jakiejs rozwiedzionej( porzuconej ) z dzieckiem . Wtedy
mialbym jakis cel w zyciu . I chyba tak zrobie. Co myslicie o takim
rozwiazaniu ? Oczywiscie rozwodu nie wezme ,jak cos trzeba do domu
dzieciom czy jej to pomoge. Ale chce miec gdzies polozyc glowe
a nie do pustej poduszki.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-02-02 07:05:03

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "jan" <m...@r...pl> napisał w wiadomości
news:bvkp8u$qs$1@news.lublin.pl...
>
>
> Witaj ! Jestem obecnie w takiej (podobnej ) sytuacjii.
Udane malzenstwo
> dwoje doroslych dzieci 17 i 19 lat . Zona po menopauze
stwierdza
> ( no nie mowi tego wprost ale jej CALE zachowanie wskazuje
na to)
> ze w zasadzie to ja jestem jej zbedny. I chyba
rzeczywiscie no bo po co?
> Wlasciwie zarabiamy pieniadze aby dzieci mialy w miare
dobrze i to
> wszystko.Reszta sie wypalila. Mysle ze wyjsciem dla mnie
bylo by
> poszukac jakiejs rozwiedzionej( porzuconej ) z dzieckiem .
Wtedy
> mialbym jakis cel w zyciu . I chyba tak zrobie. Co
myslicie o takim
> rozwiazaniu ? Oczywiscie rozwodu nie wezme ,jak cos trzeba
do domu
> dzieciom czy jej to pomoge. Ale chce miec gdzies polozyc
glowe
> a nie do pustej poduszki.

Może powiesz to swojej ślubnej? Może nie będziesz musiał
szukać?
Choć "daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia..."

Pozdrawiam
Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-02-02 11:22:44

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "segka" <s...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora





Użytkownik "jan" <m...@r...pl> napisał w wiadomości
news:bvkp8u$qs$1@news.lublin.pl...

[ciach]>
> Witaj ! Jestem obecnie w takiej (podobnej ) sytuacjii. Udane malzenstwo
> dwoje doroslych dzieci 17 i 19 lat . Zona po menopauze stwierdza
> ( no nie mowi tego wprost ale jej CALE zachowanie wskazuje na to)
> ze w zasadzie to ja jestem jej zbedny. I chyba rzeczywiscie no bo po co?
> Wlasciwie zarabiamy pieniadze aby dzieci mialy w miare dobrze i to
> wszystko.Reszta sie wypalila. Mysle ze wyjsciem dla mnie bylo by
> poszukac jakiejs rozwiedzionej( porzuconej ) z dzieckiem . Wtedy
> mialbym jakis cel w zyciu . I chyba tak zrobie. Co myslicie o takim
> rozwiazaniu ? Oczywiscie rozwodu nie wezme ,jak cos trzeba do domu
> dzieciom czy jej to pomoge. Ale chce miec gdzies polozyc glowe
> a nie do pustej poduszki.

Witaj Janie,
zobacz ile zrobiliście wspólnie, choćby ta wspólna dwójka udanych dzieci,
ponad 19 lat na dobre i na złe - różnie przecież bywało.

Gdyby teraz któreś z Was odeszło, to tak jakbyście przekreślili wszystko to
co dobre, przez Was zbudowane.

Piszesz: "reszta się wypaliła'. Wiesz przecież doskonale (nie muszę Ci
przypominać), że jeśli się wypala to dlatego, że człowiek robi wszystko, by
utrzymać się na powierzchni, zadbać o dom, wychować dzieci i gdy udaje się
tak jak u Was (dzięki Waszym wspólnym staraniom) jest się czym cieszyć; lecz
wszystko to stało się ogromnym kosztem - nie było już czasu i sił by grzać
bezustannie ognisko miłości....

...i zobacz co się teraz dzieje: dzieci się usamodzielniają, już nie trzeba
prowadzić ich za rękę, Wy wchodzicie w nowy jakościowo etap swego życia
(żona przeszła menopauzę). To wymaga od małżonków nowego spojrzenia na swoje
zycie - zagospodarowania tego nagle pojawiającego się czasu, dla siebie
nawzajem. (!)
To nie czas by pomagać innej kobiecie, to czas by adorować swoją kobietę -
żonę. To czas by mówić jej, jak bardzo jest Ci potrzebna i ile może jeszcze
od Ciebie otrzymać - wspólne kolacje przy świecach, spacery, wyjścia do
kina, jakieś wycieczki, kwiaty wręczane ręką ponownie zakochanego męża,
wspólne wspomnienia czasów poznania się, zakochania, pokonywania trudów....

Janie nie poddawaj się, narosły między Wami żale i poczucie osamotnienia
oraz braku perspektyw.
Teraz jest czas zapełniania teraźniejszości i przyszłości nowymi wspólnymi
planami - czas na głaskanie po dłoni... a może i coś więcej (napewno ! :) ),
któremu nie przeszkodzą już wpadające do sypialni szkraby. Czas na dzielenie
się swoimi zainteresowaniami, na wypady z domu, których nie trzeba juz
odkładać bo potomstwo czeka na posiłek...

Janie, jeszcze nieraz będzie Wam ciężko, bo takie jest życie (w każdym
związku!!), ale tylko wtedy gdy się do siebie ponownie zbliżycie, czeka Was
ogrom radości z dalszego wspólnego zycia i niesamowite poczucie wygranej -
nam się udało!

Pzdr serdecznie i życzę wytrwałości
Katarzyna


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-02-02 11:58:43

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "Asia" <j...@p...neostrada.pl> szukaj wiadomości tego autora

Samotność jest wpisana w życie każdego człowieka. Choćby otaczał nas tłum
będziemy samotni. Udany związek to taki, w którym dwie osoby mogą się
wspierać. Inaczej to widzi kobieta inaczej mężczyzna. Mężczyzna jest
nastawiony na przekazanie dobrej rady i rozwiązanie szybkie problemu.
Kobieta raczej potrzebuje być wysłuchana.

Nie ma idealnych małżeństw. Przetrwają tylko te, które chcą walczyć o
przetrwanie. Na zewnątrz ludzi bardzo często udają idyllę, ale ile wysiłku
ona ich kosztuje wiedzą tylko oni.

Nic nie zmieni znalezienie nowego partnera, partnerki. Problem powróci jak
bumerang.

Dlaczego ludzie boją się wizyty u psychologa?

Mój brat, który dopiero trzy lata jest żonaty zaskoczył mnie. Mieli z żoną
bardzo poważny kryzys ( o mało się nie rozwiedli). To właśnie on
zaproponował wizytę u psychologa i udało im się to przetrwać. Mój własny mąż
popatrzył się na niego jak na wariata, na co brat odpowiedział. "Jeżeli ktoś
nie potrafi rozwiązać sam jakiegoś problemu to powinien poszukać porady u
specjalisty. Po to oni w końcu są."

Wiem, że mój mąż wykonałby taki krok w ostateczności ale wtedy byłoby już
za późno. Zbyt wiele by już nas wtedy dzieliło. Utrzymanie takiego związku
równałoby się z zaczynaniem od nowa a bagaż i tak by nam już ciążył. Nie
jest lekko. Czasami mam ochotę uciec z tego związku, ale gdzie, w jeszcze
większą samotność? Nikt nigdy nie uczył nas o dwoistości uczuć. Kiedy
emocje znikają znów powraca chęć życia z tym człowiekiem.



Pozdrawiam Asta.






"E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> wrote in message
news:bvjeha$mga$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam,
> Załóżmy że jest teoretycznie dobrze funkcjonujące małżeństwo w sensie nie
ma
> żadnych patologii typu alkoholizm , przemoc, zdrada - zwyczajna rodzina z
> dzieckiem. Oboje spokojni dbający o dziecko, nie awanturują się, starają
> się zgodnie żyć na co dzień. Jednak jedna ze stron czuje się samotna w tym
> przypadku - kobieta.
>
> Chciała bym zadać kilka pytań pytań wprost:
>
> Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> związkach?
> Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> etapie?
> Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w
sensie -
> "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
> Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
> którym czujecie się samotni?
>
> E.W.
>
>
>
>
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-02-02 15:14:48

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "Harmony Wroclaw" <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> napisał w wiadomości
news:bvjeha$mga$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Witam,
> Załóżmy że jest teoretycznie dobrze funkcjonujące małżeństwo w sensie nie
ma
> żadnych patologii typu alkoholizm , przemoc, zdrada - zwyczajna rodzina z
> dzieckiem. Oboje spokojni dbający o dziecko, nie awanturują się, starają
> się zgodnie żyć na co dzień. Jednak jedna ze stron czuje się samotna w tym
> przypadku - kobieta.
>

Eh... gdyby nie moja stara magisterka pewnie też bym mysłała tak jak Ty.
Pozwolę sobie jednak na odnalezienie i wklejenie fragmentów mojej pracy
(uwaga - nie są to moje przemyślenia, tylko fakty z literatury fachowej).

W trakcie małżeństwa kobieta wnosi wrażliwość emocjonalną, skłonność do
wzajemnej współzależności, tęsknotę za bliskością uczuciową i seksem jako
wyrazem emocjonalnej intymności. Mężczyzna natomiast postrzega swoje
obowiązki w ramach kontraktu małżeńskiego jako zapewnienie bezpieczeństwa
finansowego. W zamian oczekuje udanego życia seksualnego, w rezultacie
którego żona "zaludni" ich rodzinę, na czele której on stoi.
Zgodnie z badaniami Shere Hite 95% kobiet cierpi w związkach z powodu
emocjonalnego i psychicznego znęcania się nad nimi. 98% kobiet jest
sfrustrowanych brakiem werbalnej bliskości ze swoim partnerem. 79% wątpi,
czy nadal powinno wkładać tak wiele energii w związek miłosny, a 87%
przyznaje, że najgłębszy związek emocjonalny łączy je z inną kobietą.
Obie płcie inaczej pojmują także szczęście małżeńskie. Szczęście małżeńskie
mężczyzn zależy w głównej mierze od poziomu spełnienia przez ich żony trzech
"usług":
- atrakcyjny wygląd
- gotowanie
- zakupy.
Zadowolenie małżeńskie kobiet zależy natomiast od czułości ich mężów.
Jednym z wyrazów tej czułości jest rozmowa o uczuciach. Niestety mężczyźni,
nauczeni w dzieciństwie aby nie ujawniali swoich uczuć (m. in. nie płakali)
stawiają silny opór, kiedy partnerka próbuje rozmawiać z nimi o uczuciach.
Ta męska niechęć ma swoje korzenie także w biologii - ośrodek odczuwania
emocji jest bowiem u mężczyzn fizycznie oddzielony od ich zdolności do
artykułowania. Mężczyzna wyraża więc swoje uczucia przez czyny - podarunki,
uprzejmość i fizyczną pomoc, a nawet takie drobne gesty jak przytrzymanie
drzwi czy niesienie zakupów. Kolejną przyczyną powodującą, iż mężczyzna
ucieka od bliskości jest potrzeba przestrzeni. W trakcie eksperymentów
mężczyźni siadają od siebie w większych odległościach niż kobiety,
przestrzeń jest bowiem dla nich symbolem statusu. Dodatkowo męski mózg nie
jest przystosowany do intymności, dlatego między innymi mężczyźni nawiązują
ze sobą gorszy kontakt wzrokowy. Nic więc dziwnego, iż jedną z ulubionych
męskich rozrywek jest chodzenie na ryby, które wiąże się z samotnością,
przestrzenią i wolnością od wszelkich kontaktów z ludźmi.

Pomogło? ;-)
Może po prostu Twój mąż ma mniejsze potrzeby wyrażania uczuć, mniejsze
potrzeby kontaktów interpersonalnych, większą potrzebę przestrzeni. Różnimy
się między płciami i nic na to nie poradzimy. Może spróbujesz walczyć ze
swoją samotnością przez częstsze kontakty z innymi ludźmi ?

A odpowiadając na pytania:
>
> Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> związkach?

Nie, ponieważ nie obarczałam winą za moją samotność męża (nie mówię, że Ty
tak robisz), tylko spotykałam się ze znajomymi, rozwijałam zawodowo itp.

> Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> etapie?

Chyba bardziej dotyczy to kobiet niż męzczyzn.

> Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w
sensie -
> "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?

Nie pojmowałabym tego w kategoriach winy. Ale poczucie samotności jednej ze
stron powinno być chyba przede wszystkim rozpoznane i "leczone" przez tą
właśnie stronę.

> Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?

Kogoś innego w sensie partnera? imvho nie. Nie powinna też uciekać w pracę.
Powinna jednak zająć się tym, co jej sprawia przyjemność - nie na zasadzie
ucieczki, raczej na zasadzie zagospodarowania czasu.

> Czy waszym zdaniem lepiej jest żyć faktycznie samotnie niż żyć w związku w
> którym czujecie się samotni?
>

To zależy. Jeżeli jest to małżeństwo z dużym stażem to lepiej chyba żyć w
takim małżeństwie niż samotnie (tym bardziej że życie samotne to najpierw
rozwód i zrujnowanie tego co zbudowaliście przez te wszystkie lata). Jeżeli
jednak jest to kilkuletni związek, w którym już jedna strona czuje się
samotnie, to można się zastanowić czy nie lepiej dać sobie spokój, bo
prawdopodobnie wynika to z różnic w potrzebie kontaktów interpersonalnych -
czyli z niedopasowania. I w tym momencie mamy pełny wybór - czy będziemy
akceptować naszego partnera z jego mniejszą potrzebą obcowania z ludźmi czy
spędzania z nami czasu, czy będziemy mu to mieli ciągle za złe - bo jeżeli
tak, to nie ma sensu męczyć i siebie i jego.

Serdeczności

H.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-02-02 15:14:58

Temat: Re: Samotność w związku
Od: Dunia <d...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Harmony Wroclaw wrote:

> Obie p?cie inaczej pojmuj? tak?e szcz??cie ma??e?skie. Szcz??cie ma??e?skie
> m??czyzn zale?y w g?ównej mierze od poziomu spe?nienia przez ich ?ony trzech
> "us?ug":
> - atrakcyjny wygl?d
> - gotowanie
> - zakupy.

Jejku.

Dunia (przytkana)
--
All science is either physics or stamp collecting.
Ernest Rutherford

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-02-02 16:09:18

Temat: Re: Samotność w związku
Od: "E.W" <nie pisz na prv@brak.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Harmony Wroclaw" napisała:

> Eh... gdyby nie moja stara magisterka pewnie też bym mysłała tak jak Ty.
> Pozwolę sobie jednak na odnalezienie i wklejenie fragmentów mojej pracy
> (uwaga - nie są to moje przemyślenia, tylko fakty z literatury fachowej).

<cut>

Przeczytałam uważnie fragmenty Twojej pracy i w wielu kwestiach
dokładnie_opisuje_moją_sytuację. Bardzo brakuje mi bliskości zarówno w
kwestii werbalnej jak i emocjonalnej z moim partnerem, odczuwam barierę
którą on zakreśla, zauważyłam że moje wysiłki w kierunku uczuciowym naszego
związku są daremne, wręcz wzbudzają złość u mojego męża. Oczekuje on ode
mnie przede wszystkim wywiązywania się ze swoich obowiązków domowych oraz
zaspokajania jego potrzeb seksualnych jednak najlepiej by było to bez
większego zaangażowania emocjonalnego z mojej strony (tzw. mechaniczny
seks). Tak jak napisałaś dalej mnie również łączy bardzo silny związek
emocjonalny z inną kobietą.


> Pomogło? ;-)

niebardzo :)

> Może po prostu Twój mąż ma mniejsze potrzeby wyrażania uczuć, mniejsze
> potrzeby kontaktów interpersonalnych, większą potrzebę przestrzeni.
Różnimy
> się między płciami i nic na to nie poradzimy. Może spróbujesz walczyć ze
> swoją samotnością przez częstsze kontakty z innymi ludźmi ?

Bywają chwile w których obecnie będąc w związku czuje się bardziej samotna
niż w okresie mojego życia w którym nie miałam partnera. Utrzymuję kontakty
z innymi osobami jestem dość towarzyską osobą, spotykam się z inną kobietą z
którą łączy mnie głęboka więź jednak brakuje mi ukochanej osoby (mężczyzny)
w takim właśnie uczuciowym sensie. Nie potrafię pozbyć się tej tęsknoty za
ciepłem i miłością, nie mogę wyrzucić jej ze swojego serca. Widzę jednak że
nie ma sensu łudzić się tym iż jakikolwiek inny czy mój mężczyzna zaspokoi
to moje pragnienie - cóż może oni nie są do tego stworzeni :)

> A odpowiadając na pytania:
> >
> > Czy czułyście/liście się kiedyś lub czujecie teraz samotne/i w waszych
> > związkach?
>
> Nie, ponieważ nie obarczałam winą za moją samotność męża (nie mówię, że Ty
> tak robisz), tylko spotykałam się ze znajomymi, rozwijałam zawodowo itp.

i to ci wystarcza ?

>
> > Czy uważacie że samotność w związku jest udziałem każdego na jakimś jego
> > etapie?
>
> Chyba bardziej dotyczy to kobiet niż mężczyzn.

mam podobne wrażenie

>
> > Czy samotność jednej ze stron jest tylko i wyłącznie " jej winą" w
> sensie -
> > "ma problem ze sobą niech sama sobie radzi"?
>
> Nie pojmowałabym tego w kategoriach winy. Ale poczucie samotności jednej
ze
> stron powinno być chyba przede wszystkim rozpoznane i "leczone" przez tą
> właśnie stronę.

czyli jesteśmy razem ale nie zbliżaj się do mnie zbyt mocno " jesteś dużą
dziewczynką" i musisz dać sobie radę sama, nie wprowadzaj zamętu w naszym
związku swoimi niepotrzebnymi uczuciami.

> > Czy strona czująca się samotnie ma moralne prawo do poszukiwania kogoś
> > innego lub ucieczki w pracę w celu zapomnienia o samotności?
>
> Kogoś innego w sensie partnera? imvho nie. Nie powinna też uciekać w
pracę.
> Powinna jednak zająć się tym, co jej sprawia przyjemność - nie na zasadzie
> ucieczki, raczej na zasadzie zagospodarowania czasu.

to chyba nie tak - nawet jak masz napięty plan dnia to i tak uczucie
samotności wraca choćby leżąc u boku śpiącego męża

<cut>

pozdrawiam i dziękuję za wypowiedź
E.W.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kryzys w rodzinie: 17-latek na równi pochyłej...
adopcja a kryteria
jak sprawdzić
Sex - inicjowanie zblizenia.
Seks

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »