Data: 2002-07-30 11:34:05
Temat: Re: Krzywdzenie siebie
Od: "Saulo" <d...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Dominik (Olorin) Koza" <k...@c...pl-antyspam> wrote in message
news:MPG.17aff3073ce93c9e989701@news.tpi.pl...
| who: Saulo; address: d...@p...neostrada.pl; when: Fri, 19 Jul 2002
| 11:10:18 +0200; wrote:
|
| [ciach]
| > | Ale za to prowadzi do bardzo przyjemnego uczucia "wyjatkowosci" w
| > | cierpieniu.
| > | A "wyjatkowosc" to taki zamiennik zwyklej dobrej samooceny
| [ciach]
| > Trafne.
| > Z tym że jeśli to tak właśnie działa, to chyba jednak trochę pomaga:
| > dręczące myśli pozostają na jakimś tam poziomie dręczące, ale otaczać je
| > również zaczyna nimb "wyjątkowości", "ponadprzeciętnej wrażliwości".
Stają
| > się więc poniekąd powodem do dumy i budulcem osobowości, czyli zostają
| > przeinterpretowane jako w pewnym sensie korzystne. W miarę upływu czasu,
| > postrzegana korzyść może przeważyć pierwotną "udrękę".
| [ciach]
|
| wedlug twojej teorii mozna by zaczac sie powazniej okaleczac, na
| przyklad odciac sobie jedna, a potem druga reke, i w wyniku tego dojsc
| do normalnego stanu, a dzieki czemu? dzieki 'przeinterpretowaniu'
| autoamputacji zdrowych rak na pozytywny oddzwiek, ktory swiadczyc ma
| niby o np 'duszy artysty-meczennika' ;] a jeszcze w miare uplywu czasu
| moze cos zniknie, jak na przyklad nogi...
Brak analogii.
Saulo
|