Data: 2002-07-30 11:26:18
Temat: Re: Krzywdzenie siebie
Od: Dominik (Olorin) Koza <k...@c...pl-antyspam>
Pokaż wszystkie nagłówki
who: Saulo; address: d...@p...neostrada.pl; when: Fri, 19 Jul 2002
11:10:18 +0200; wrote:
[ciach]
> | Ale za to prowadzi do bardzo przyjemnego uczucia "wyjatkowosci" w
> | cierpieniu.
> | A "wyjatkowosc" to taki zamiennik zwyklej dobrej samooceny
[ciach]
> Trafne.
> Z tym że jeśli to tak właśnie działa, to chyba jednak trochę pomaga:
> dręczące myśli pozostają na jakimś tam poziomie dręczące, ale otaczać je
> również zaczyna nimb "wyjątkowości", "ponadprzeciętnej wrażliwości". Stają
> się więc poniekąd powodem do dumy i budulcem osobowości, czyli zostają
> przeinterpretowane jako w pewnym sensie korzystne. W miarę upływu czasu,
> postrzegana korzyść może przeważyć pierwotną "udrękę".
[ciach]
wedlug twojej teorii mozna by zaczac sie powazniej okaleczac, na
przyklad odciac sobie jedna, a potem druga reke, i w wyniku tego dojsc
do normalnego stanu, a dzieki czemu? dzieki 'przeinterpretowaniu'
autoamputacji zdrowych rak na pozytywny oddzwiek, ktory swiadczyc ma
niby o np 'duszy artysty-meczennika' ;] a jeszcze w miare uplywu czasu
moze cos zniknie, jak na przyklad nogi...
--
Pozdrowienia,
Dominik (Olorin) Koza, czyli asinus asinorum ;]
k...@c...pl
"to nic nie boli, wiec wyrwij sie z mentalnej niewoli" (staszewski) ;]
|