« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2016-02-05 22:13:15
Temat: Re: Kto smażył sam? Ja kupiłamDnia 2016-02-05 21:18, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Qrczak pisze:
>
>>>> No, ale oni się nie znają, mogłyby być mniej twarde i mieć więcej
>>>> nadzienia. Ale com się napieprzył tom napieprzył z tymi pączkami.
>>>> Następnym razem kupne :)
>>>
>>> Domowe właśnie nie są takie pulchne, jak kupne, cóż. Oni tam dodają
>>> polepszacze.
>>
>> Niekoniecznie z powodu polepszaczy.
>
> W dziecięctwie swym zastanawiałem się nieraz jak to jest, że pączek
> z cukierni taki jakiś ciastowaty i jest co do ręki wziąć, a ten domowy
> puszysty i lekki -- gdyby wiaterek powiał, to by go z talerza zdmuchnął.
> Wiem tyle, że to nie z powodu polepszaczy, lecz z powodu ciotki Gieny.
> Ale czy to możliwe, by ktoś dzisiaj taki wysmażył?
Widać tylko ciotka umiała tak emulgować.
Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2016-02-05 23:00:01
Temat: Re: Kto smażył sam? Ja kupiłamQrczak pisze:
>>>>> No, ale oni się nie znają, mogłyby być mniej twarde i mieć więcej
>>>>> nadzienia. Ale com się napieprzył tom napieprzył z tymi pączkami.
>>>>> Następnym razem kupne :)
>>>>
>>>> Domowe właśnie nie są takie pulchne, jak kupne, cóż. Oni tam dodają
>>>> polepszacze.
>>>
>>> Niekoniecznie z powodu polepszaczy.
>>
>> W dziecięctwie swym zastanawiałem się nieraz jak to jest, że pączek
>> z cukierni taki jakiś ciastowaty i jest co do ręki wziąć, a ten domowy
>> puszysty i lekki -- gdyby wiaterek powiał, to by go z talerza zdmuchnął.
>> Wiem tyle, że to nie z powodu polepszaczy, lecz z powodu ciotki Gieny.
>> Ale czy to możliwe, by ktoś dzisiaj taki wysmażył?
>
> Widać tylko ciotka umiała tak emulgować.
Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu, gdzie u Dobrych Ludzi w tym czasie
przysposobenie kuchenne odbyła. Tak więc nie tylko pączki puszyste, ale
i serniki wiedeńskie na porządku dziennym u nas były. Drożdże rzecz to
oczywista, bo pączek do ciast dorodżowych jest zaliczany. Spiritus --
jakże by inaczej, no chyba że rum. Ale ciotka do smażenia pączków zawsze
wrzucała kawałek ziemniaka. Jakoby do stabilizacji temperatury i do
wessania czegoś, czego nie zapamiętałem. Pamiętam za to, że oną frytkę
zawsze potem zjadałem ze smakiem, nie miejszym niz pączki z nadzieniem
różanym. Innych szczegółów receptury przypomnieć sobie nie potrafię,
a gdyby nawet, to bym się chyba przez wzgląd na pamięć ciotki próby
odtworzenia ceremonii nie podjął.
Jarek
--
Niech gra, niech gra melodię sprzed lat,
Raz, dwa, raz, dwa, zakręcił się świat,
Jak żal, jak żal, rozgonił nas wiatr,
Gdzie Wiedeń, gdzie Polska, gdzie ty, a gdzie ja...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2016-02-06 09:47:24
Temat: Re: Kto smażył sam? Ja kupiłamW dniu 2016-02-05 o 23:00, Jarosław Sokołowski pisze:
>
> Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu, gdzie u Dobrych Ludzi w tym czasie
> przysposobenie kuchenne odbyła. Tak więc nie tylko pączki puszyste, ale
> i serniki wiedeńskie na porządku dziennym u nas były. Drożdże rzecz to
> oczywista, bo pączek do ciast dorodżowych jest zaliczany. Spiritus --
> jakże by inaczej, no chyba że rum. Ale ciotka do smażenia pączków zawsze
> wrzucała kawałek ziemniaka. Jakoby do stabilizacji temperatury i do
> wessania czegoś, czego nie zapamiętałem. Pamiętam za to, że oną frytkę
> zawsze potem zjadałem ze smakiem, nie miejszym niz pączki z nadzieniem
> różanym. Innych szczegółów receptury przypomnieć sobie nie potrafię,
> a gdyby nawet, to bym się chyba przez wzgląd na pamięć ciotki próby
> odtworzenia ceremonii nie podjął.
>
> Jarek
>
Jako rodowity Galicyjok z rodzinnymi kontaktami z Widniem potwierdzam.
Do pączków mama używała tylko bieżanowskich drożdży ( nie wiem dlaczego,
ale te prosto z Bieżanowa były lepsze, świeższe od tych bieżanowskich
ale sklepowych. Mąka ogrzewana koło pieca i ciepła przesiewana. Spirytus
do chrustu obowiązkowy. No i smażenie - tylko na Ceresie lub Omie (Oma)
z obowiązkowymi kawałkami ziemniaka do stabilizacji temperatury i
pochłaniania zapachu przypalenizny vel smażeniny. Zrobić takie pączusie
czy chrust to bym zrobił, ale ja już jakich słodkości nie mogę...
pozdr
Stefan
---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
https://www.avast.com/antivirus
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2016-02-06 15:08:06
Temat: Re: Kto smażył sam? Ja kupiłampan stefan napisał:
>> Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu, gdzie u Dobrych Ludzi w tym czasie
>> przysposobenie kuchenne odbyła. Tak więc nie tylko pączki puszyste, ale
>> i serniki wiedeńskie na porządku dziennym u nas były. Drożdże rzecz to
>> oczywista, bo pączek do ciast dorodżowych jest zaliczany. Spiritus --
>> jakże by inaczej, no chyba że rum. Ale ciotka do smażenia pączków zawsze
>> wrzucała kawałek ziemniaka. Jakoby do stabilizacji temperatury i do
>> wessania czegoś, czego nie zapamiętałem. Pamiętam za to, że oną frytkę
>> zawsze potem zjadałem ze smakiem, nie miejszym niz pączki z nadzieniem
>> różanym. Innych szczegółów receptury przypomnieć sobie nie potrafię,
>> a gdyby nawet, to bym się chyba przez wzgląd na pamięć ciotki próby
>> odtworzenia ceremonii nie podjął.
>
> Jako rodowity Galicyjok z rodzinnymi kontaktami z Widniem potwierdzam.
> Do pączków mama używała tylko bieżanowskich drożdży ( nie wiem dlaczego,
> ale te prosto z Bieżanowa były lepsze, świeższe od tych bieżanowskich
> ale sklepowych. Mąka ogrzewana koło pieca i ciepła przesiewana. Spirytus
> do chrustu obowiązkowy. No i smażenie - tylko na Ceresie lub Omie (Oma)
> z obowiązkowymi kawałkami ziemniaka do stabilizacji temperatury i
> pochłaniania zapachu przypalenizny vel smażeniny. Zrobić takie pączusie
> czy chrust to bym zrobił, ale ja już jakich słodkości nie mogę...
Można teraz wrócić do niedawnej dyskusji wokół bagietki -- czym ona się
różni od bułki drożdżowej. No więc różni się tym, czym wiedeńsko-galicyjski
pączek od pączka niegalicyjskiego. Ten właściwy, jak i bagietka, składać
ma się z samych tylko dziur. Próźno jednak oczekiwać, by wytwór taki mógł
spod niegalicyjskiej ręki wyjść.
A czy można i czy nie zaszkodzi? Taki pączek, to rozgrzane powietrze
zapiecka przesycone aromatem różanej konfitury. Ciasto w nim jest po
to jeno, by pokazać gdzie granica między pączkiem a niepączkiem. Czyli
tyle go, co nic. Mógłże by jeden taki coś umniejszyć przy zdrowotności?
A skoro jeden nie da rady, to i więcej zjeść można.
Jarek
--
Chłopi przi gorzołce medetowali, co by to miało być, to "nic". Leon im
pedzioł: "to jest pół litra na dwók". Myśli mądrych ludzi wiecnie zywe.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2016-02-07 22:13:56
Temat: Re: Kto smażył sam? Ja kupiłamW dniu sobota, 6 lutego 2016 09:47:27 UTC+1 użytkownik stefan napisał:
> W dniu 2016-02-05 o 23:00, Jarosław Sokołowski pisze:
> >
> > Ciotka wojnę przetrwała we Wiedniu, gdzie u Dobrych Ludzi w tym czasie
> > przysposobenie kuchenne odbyła. Tak więc nie tylko pączki puszyste, ale
> > i serniki wiedeńskie na porządku dziennym u nas były. Drożdże rzecz to
> > oczywista, bo pączek do ciast dorodżowych jest zaliczany. Spiritus --
> > jakże by inaczej, no chyba że rum. Ale ciotka do smażenia pączków zawsze
> > wrzucała kawałek ziemniaka. Jakoby do stabilizacji temperatury i do
> > wessania czegoś, czego nie zapamiętałem. Pamiętam za to, że oną frytkę
> > zawsze potem zjadałem ze smakiem, nie miejszym niz pączki z nadzieniem
> > różanym. Innych szczegółów receptury przypomnieć sobie nie potrafię,
> > a gdyby nawet, to bym się chyba przez wzgląd na pamięć ciotki próby
> > odtworzenia ceremonii nie podjął.
> >
> > Jarek
> >
> Jako rodowity Galicyjok z rodzinnymi kontaktami z Widniem potwierdzam.
> Do pączków mama używała tylko bieżanowskich drożdży ( nie wiem dlaczego,
> ale te prosto z Bieżanowa były lepsze, świeższe od tych bieżanowskich
> ale sklepowych. Mąka ogrzewana koło pieca i ciepła przesiewana. Spirytus
> do chrustu obowiązkowy.
To wszystko oczywistości.
> No i smażenie - tylko na Ceresie lub Omie (Oma)
Owszem, ceres kupowałam w Allegro, bo nigdzie indziej się go nie uświadczy, ale
chrust - tylko na smalcu.
> z obowiązkowymi kawałkami ziemniaka do stabilizacji temperatury i
> pochłaniania zapachu przypalenizny vel smażeniny. Zrobić takie pączusie
> czy chrust to bym zrobił, ale ja już jakich słodkości nie mogę...
> pozdr
> Stefan
Ziemniak dodaje się dla sprawdzenia=ustalenia temperatury, czy właściwa, a nie jej
stabilizacji, o pochłanianiu smażeniny to też raczej mit, czyli przekłamanie
informacyjne :-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |