Data: 2010-05-08 09:43:13
Temat: Re: Ktoś mnie tutaj pytał, czym jest miłość- oto odpowiedź.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 7 May 2010 18:49:25 -0700 (PDT), darr_d1 napisał(a):
> On 8 Maj, 03:28, Magdulińska <n...@k...com> wrote:
>
>> http://raczek150.wrzuta.pl/audio/6kZhDgZxefC/siewcy_
lednicy_-_bo_jak_...
>
> Nie ma miłości, kobieto poczciwa. Przykre to, ale niestety prawdziwe.
> Wszystko (lub prawie wszystko) co związane z tzw. "miłością" oparte
> jest na chemii. Niestety. To kiedyś ludzie sobie tłumaczyli, zwłaszcza
> poeci, to co dla nich niezrozumiałe jako "miłość". Na dzień dzisiejszy
> nauka potrafi już wyodrębnić i zdefiniować to, co odpowiedzialne jest
> za miłość. Są to m.in. hormony, ale także substancje (rodzaj
> narkotyku), które wytwarzają się w naszym mózgu - fenyloetyloamina (to
> przez jakieś 2-3 lata "miłości") oraz endorfiny (to nieco później,
> związane z przywiązaniem do partnera).
>
> Faktem jest, że nikt nie określił (jeszcze) co sprawia, że te reakcje
> zachodzą jedynie w stosunku do określonej (wybranej) osoby. Myślę
> jednak, że określenie tego jest to wyłącznie kwestią czasu.
Hmmm, a co powiesz o miłości, która pokonuje śmierć? odległość? Sama znam
kilka osób, które po śmierci jedynej kochanej osoby w życiu nie były w
stanie zainteresować się kimkolwiek innym, pozostając samotne aż do swojej
śmierci z kolei. Gdzie chemia? W stosunku do kogo?
Miłość jest wyższą funkcją mózgu, jak intelekt - chemia decyduje jedynie o
miłości fizycznej, miłość prawdziwa nie jest uzależniona od chemii, potrafi
istnieć bez seksu i bez kontaktu fizycznego. Nawet bez niego. I to w
dodatku może istnieć wzajemnie, jeśli oba jej obiekty żyją.
>
> Przepraszam, że odbieram Ci w ten sposób jakieś (jak sądzę) złudzenia.
> Myślę jednak, że zrozumienie i przyjęcie tego faktu jako 'pewnik'
> powinno wyjść Tobie (i nie tylko Tobie - wszystkim) na dobre.
Chyba sobie w kulki gonisz. Co Ty masz do
powiedzenia/odbierania/wpierania_jako_pewnik w kwestii np mojej miłości,
która jest absolutnym zaprzeczeniem tego, co powyżej wygłosiłeś? Twoje
słowa wzbudziły nistety tylko moje politowanie, życzliwe, życzliwe, ale
tylko politowanie :-)
>
> BTW słyszałem dzisiaj w jednym programie (na TV PULS) dość ciekawy
> tekst. Szło to mniej więcej tak:
>
> "Jeżeli walkę o uczucie podejmuje tylko jedna ze stron, a druga jest
> nią w ogóle niezainteresowana, brnie się wówczas w uliczkę
> jednokierunkową. Czas najwyższy wtedy zrozumieć, że zasługujecie na
> kogoś, kto również na Was zasługuje".
>
> Nie jest to oczywiście słowo w słowo, ale główny sens zachowałem.
> Trzeba mieć po prostu do (samego/samej) siebie szacunek i znać swoją
> wartość.
>
To akurat bardzo słuszne.
|