Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!agh.edu.
pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Yans Yansen" <y...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Mega-pępkowizna
Date: Wed, 26 Jun 2002 21:32:56 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 91
Sender: y...@p...onet.pl@walter.aries.com.pl
Message-ID: <afd4tq$4bj$1@news.onet.pl>
References: <afbnd4$m08$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: walter.aries.com.pl
X-Trace: news.onet.pl 1025119994 4467 195.116.19.246 (26 Jun 2002 19:33:14 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 26 Jun 2002 19:33:14 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:143262
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Lelepeta" <l...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:afbnd4$m08$1@news.onet.pl...
Właśnie sam zabierałem się za napisanie o czowieku zachowującym się w
podobny sposób. Autentycznie czytając Twoje słowa widzę przypadek tego
samego człowieka, choć jestem w 100% pewien, że chodzi o całkowicie różne
osoby.
> W moim odczuciu to taki przejaw "mega-pępkowizny" coś w stylu "patrzcie
jak
> cierpię i litujcie się nade mną".
Dokładniuśko !
Patrzcie jak cierpię, mimo, że mam wszystko. Osoby z najbliższego otoczenia
staną na głowie, żeby sprostać wymaganiom i żądaniom tej osoby, jednak
okazuje się, że to źle. Nie tak. Nie w taki sposób. Nie o to chodziło !!
Zawsze jest źle i nigdy nie będzie dobrze, bo te osoby, którym tak zależy na
tym człowieku przecież dążą do jego zguby !
Ratunku ! Pomocy - krzyczy. Nie wytrzymam z nimi ! Najchętniej
wyprowadziłbym się w najdalszy kąt świata, żeby mi nie robili na zość !!
Co ciekawe. Wiadomo, że trzeba iść do przodu, awansować, kształcić się,
rozwijać. Człowiek, o którym mówię nie należy do szczęściarzy śpiących na
dolarach. Mówiąc prościej jest to osoba bezrobotna. W dodatku bez żadnych
doświadczeń i specjalnych umiejętności zawodowych. Najbliżsi złożyli się na
kurs - szkolenie zawodowe. Przewidywania ? Człowiek ten będzie miał
pretensje, że zmusza się go do robienia czegoś, czego nie chciał. Znamy to
już wszyscy wokół. Tak samo było z prawem jazdy.... I z paroma innymi
sytuacjami...
Niby wszystko dla jego dobra, jednak na jego zgubę i cierpienie...
> Mam wrażenie, że to wyraz jakiś kompleksów
> bądź braku samorealizacji, samookreślenia.
W przypadku, o którym mówię ciężko jednoznacznie określić, czego to jest
przyczyną. Dotychczasowe życie tego człowieka toczyło się zgodnie z jego
ścieżką życiową, oczywiście z wyjątkami, kiedy to najbliżsi w brutalny
sposób ingerowali w jego życie. Ścieżka to była stosunkowo nieskomplikowana
i nie naznaczona stresami życia zawodowego. Po prostu domeczek, zakupki,
trawniczek w ogrodzie... Żyć nie umierać. Kiedy pojawiło się zapytanie
(oczywiście padło toto z ust osób najbliższych) o przyszłość finansową -
okazywało się, że można jeszcze poczekać. I tak miesiąc po miesiącu, rok po
roku... Aż do niedawna. Kiedy bieda zapukała do drzwi, a osoba, która na
żądanie "DAJ" odmówiła dania, bo sama nie miała (o pieniądze chodzi nic
innego), życie znów brutalnie potraktowało naszego bohatera. Na oswajaniu
się z myślą, że trzeba szukać pracy cierpieli oczywiście wszyscy okoliczni.
Stąd właśnie pomysł złożenia się na szkolenie. A żeby mu było łatwiej. Żeby
sam nie musiał szukać, żeby sam się nie stresował. No i dostanie nam się
znów w dupę za dobre serce... Jak zwykle...
> Czy jedną pseudo-próbę
> samobójczą, albo raczej samookaleczenie należy traktować jako faktyczne
> wołanie o pomoc czy chęć zwrócenia uwagi świata na własną osobę?
Raczej zwrócenie swiata na swoją osobę. Po co wołanie o pomoc, skoro nikt
nie chce pomóc, a każdy, który się zbliża na odległość mniejszą niż metr
czai się z nożem za plecami... Takie jest moje zdanie na ten temat po
własnych obserwacjach.
> Najbardziej wkur.. mnie to, że są inni, którzy się tym bardzo przejmują i
> których to zatruwa.
No cóż. Tak mi przyszło, że właśnie znajduję się na miejscu tych, którzy
się tym przejmują i próbują pomóc...
> Czują się winni, zobowiązani, uwięzieni - jak mają sobie z tym poradzić.
Też chciałbym o to zapytać szanownych grupowiczów. Co robić, jak rozmawiać,
jak postępować ?? Jak się zachowywać, na co uważać...
> Próbować dotrzeć do źródła, rozmawiać czy po prostu pozostawić samemu
sobie,
> nie przejmować się. Czy litość w takim przypadku nie jest pożywką dla
> dalszych zachowań tego typu?
Docieranie do źródła nic raczej nie da, z tego co obserwuję. Docieramy już
któryś rok z rzędu i wcale nie jest lepiej. Wręcz odwrotnie... Litość też
nie pomoże, bo też będzie odbierana jako szkoda.
Czy jest jakaś możliwość kontaktu z takim człowiekiem ? Czy można jakoś
zwrócić jego uwagę, że nikt nie chce źle ??
A może to jest pytanie retoryczne, bo imałem się już chyba wszystkich
możliwości i nie mam już dalszych pomysłów.
Pozdrawiam
Yans Yansen
|