Data: 2014-01-19 22:32:23
Temat: Re: Modlitwa Jezusowa
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hanka" <c...@g...com> napisał w wiadomości
news:236f87bb-13ef-463d-b4de-42d496aff304@googlegrou
ps.com...
odpowiedź stadardowa nie jest tu możliwa. Zostawiam więc tekst pod spodem.
Hanko -jak to widzę: zagadujesz cały temat. Przepraszam- ale tak to widzę.
Czemu innemu miała by służyć definicja romantyzmu? Czy uważasz, że przez
(według różnych szacunków) 80 tysięcy lat naszego istnienia dopiero 200 lat
temu odkryto miłość, zaczęto inaczej postrzegać związek 2 ludzi? Z czym
jeszcze nie mogę się zgodzić- piszesz to praktycznie wprost, streszczę:
młodzi ludzie kierują się wyłącznie instynktami, a starsi ewentualnie (z
powodu niższego libido) mogą ewentualnie coś więcej- nawet może to być
miłość. Napisałaś też- zacytuję:
"Tak jak mowisz - kazdy moze kochac. Ale nie kazdemu dane jest kochac
prawdziwie - moim zdaniem do tego potrzebna jest druga osoba - Druga Polowa
Jablka. Oraz wysoka swiadomosc, zarowno siebie jak i drugiego czlowieka.
Jesli to zagra obustronnie, zazebi sie i zadziala w zakresie dawania,
brania, zaufania i akceptacji "
Otóż- umiejętność kochania w moim bardzo głębokim przekonaniu- to kwestia
naszych wzorców. To Ty masz wiedzieć, czy kochasz- czy nie. Prawidłowe
wzorce pozwolą Ci także właściwie swoje uczucia zainwestować. Jeśli wasz
związek ma być udany- to oboje musicie być odpowiedzialni. Do tego nie
trzeba mieć 40 czy 50 lat. Ba! To wręcz jest bez znaczenia. Są pary, które
znają się niemal od dzieciństwa- i dożywają razem sczęśliwie starości. Jak
się nie ma wzorców- to tak, jakby się chciało rozpocząć naukę od razu od
którejś klasy. Tak się nie da. Trzeba po prostu pewnych rzeczy się nauczyć
(poprzez rozwoj osobisty)- samemu. Jednak rzadko tak ludzie postępują-
najczęściej "rzucają" się z jednego nieudanego związku wprost w inny-
również nieudany.
Owszem- wierzę, że istnieją super udane związki. Jak napisałaś- dwie
połówki jabłka. Tyle, że o każdy związek oboje musi dbać- i to na codzień.
----------------------------------------------------
------------------------------
W dniu niedziela, 19 stycznia 2014 00:35:08 UTC+1 użytkownik Chiron napisał:
> U�ytkownik "Hanka" <c...@g...com>> napisa� w wiadomo�ci
> > Co ma do chemikaliow wydzielanych w naszym organizmie, romantyczne
> > odwolanie sie do serca?
> > Wiemy, kiedy ta romantycznosc powstala, skad sie wziela i jakie dala
> > rezultaty. Ale, na litosc, nie dawajmy sie tumanic, ani Naturze, ani
> > trendom wymyslanym przez ludzi, ot tak, zeby cos sie dzialo, innego
> > niz wczesniej.
> > Hmm?...
>
> Wiemy? Kto konkretnie wie? Ja nie wiem.
Mowie konkretnie o sporej zmianie, jaka pojawila sie w postrzeganiu zwiazku
dwojga ludzi (i ich wzajemnego na siebie wplywu) wraz z nastaniem tzw
romantyzmu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Romantyzm
"Romantyzm (z fr. romantisme, od roman - powieść, opowieść) - epoka w
historii sztuki i historii literatury trwająca od lat 90. XVIII wieku do lat
40. XIX wieku. Romantyzm był ruchem ideowym, literackim i artystycznym,
który rozwinął się początkowo w Europie i wyrażał się w poezji, malarstwie i
muzyce. (...)
Romantycy zwrócili uwagę na życie wewnętrzne człowieka - duchowość, uczucia,
emocje, a również na odrębność jednostki ludzkiej, jej odmienność i
indywidualność. Dominacja uczucia nad rozumem była także buntem przeciwko
zastanej rzeczywistości i obowiązującym w niej normom społecznym.
(...)
Elementy światopoglądu:
- przedkładanie uczucia, intuicji i wiary nad rozum, sprzeciw wobec
oświeceniowego racjonalizmu "
> Istnieje coś, co określamy jako
> "zakochanie". Jednym z objawów tegoż jest to "buzowanie" hormonów.
> Miłość jednak jest uczuciem- i to IMO najsilniejszym. Zgoda, akceptacja,
> wybaczenie, zakochanie- a także inne uczucia i emocje są jej składowymi-
> że
> użyję takiego nieprzystającego zwrotu. Sprawia to wszystko, że gdy już te
> hormony buzują o wiele mniej- lub wcale- ona_trwa. A jej skutki są
> wieczne-
> jak ona sama.
Wielu probowalo "zdefiniowac" milosc.
Twoja proba jest calkiem sensowna :)
Tym niemniej, pozostane przy stwierdzeniu, ze "pierwszy krok" w przypadku
tzw zakochania czyni w nas chemia i sygnaly mozgu, ktory - szybciej niz
najszybsze komputery swiata - jest w stanie dokonac oceny "przydatnosci"
danej sytuacji/napotkanej osoby/ dla swojej powloki czyli naszej osoby.
Nie przecze, ze stan, w jaki wpadamy na poczatku "zakochania", jest
fascynujacy - jako, ze naleze do kochliwych stworzen, pol zycia przefruwalam
na skrzydlach "milosnych" endorfin ;) - wszelako wiele osob "daje sie
nabierac" na te pierwsza faze, nieswiadomie wchodzac calym soba w zwiazek -
ktory ma na celu wylacznie utworzenie zygoty, mowiac brutalnie.
> Wydaje mi się, że każdy z nas ma w sobie potencjał, by kochać.
> Nie każdy jednak potrafi zajrzeć w głąb siebie. Nie ma ze soba dobrego
> kontaktu. Chcąc pojąć ją głową- "zagadujemy" tylko.
I dlatego taka rozmowa jak ta, moze miec miejsce w pozniejszym wieku naszego
zycia.
Mlodzi ludzie bezwiednie poddaja sie fali hormonow i endorfin, na
szczescie dla gatunku nie prowadzac rozwazan tego typu na co dzien.
Jednak, warto wiedziec o tym cokolwiek - chocby po to, aby uniknac ogromnych
rozczarowan typu "on/ona juz mnie nie kocha" - gdy hormony zakonczyly swoj
podstawowy trzyletni okres buzowania, a reszta (akceptacja, oddanie,
zaufanie) nie zaistniala.
Tak jak mowisz - kazdy moze kochac. Ale nie kazdemu dane jest kochac
prawdziwie - moim zdaniem do tego potrzebna jest druga osoba - Druga Polowa
Jablka. Oraz wysoka swiadomosc, zarowno siebie jak i drugiego czlowieka.
Jesli to zagra obustronnie, zazebi sie i zadziala w zakresie dawania,
brania, zaufania i akceptacji - no to w Takim Raju nawet komputer nie jest
potrzebny ;) no ale niech by byl - czasem se z Chironem pogadam :)
> > Bo kurka zawsze gdzies sie musimy pospierac :)
> Ciekawe, jak wygląda dyskusja 2 osób o tych samych poglądach?:-))))
Noo, masz racje - blyskawicznie zanudzilibysmy sie nasmierc ;)
> Jednak, warto wiedziec o tym cokolwiek - chocby po to, aby uniknac
> ogromnych rozczarowan typu "on/ona juz mnie nie kocha" - gdy hormony
> zakonczyly swoj podstawowy trzyletni okres buzowania, a reszta
> (akceptacja, oddanie, zaufanie) nie zaistniala.
Dodam moze:
- nie zaistniala w stopniu pozwalajacym na kontynuacje zwiazku.
Bo przeciez _jakies_ zaufanie i akceptacja pojawiaja sie w kazdym ukladzie.
(Lecz nie o "jakies" chodzi, a o jakosc. O moc i chec do zycia, jakie daje
nam pozytywne rezonowanie z drugim osobnikiem.:)
--
--
"Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
|