Data: 2002-03-09 08:07:26
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek W
: Rylko że u nas często jest to pójście po najmniejszej linii oporu - po co
: walczyć, próbowac się porozumieć - wystaczy pójść do sąu i dostanie sie to
: co chce - ile kobiet hołduje takim postawom??
Nie wiem, ale wydaje mi się, że są to raczej wyjątki. Nie wierzę, że ktoś z
dnia na dzień podejmuje decyzję o rozwodzie i jest to decyzja nieodwołalna.
Rozmowy, próby naprawienia związku, chęć porozumienia są chyba zawsze, ale
jeśli i to nie przynosi żadnych rezultatów, albo przynosi wręcz przeciwne
(zaostrzenie konfliktu), to nie widzę sensu w kolejnych jałowych dyskusjach "A
może jednak ..."
: Skończyć z rozwodami na zawołanie, z limentami w dowolnej
: wysokości - hcce odejść - prosze bardzo ale bez prawa do dziecka - jeśli
: opuszcza rodzinę to także dziecko. A u nas kobieta jeszcze w nagrode za
: rozwalenie rodziny dostaje dziecko i alimenty - kompletna paranoja.
A tu się zgadzam. Tzn. pomijając sytuacje, gdy kobieta odchodzi od
zwyrodnialca katującego ją i dziecko czy od alkoholika, który nie chce się
zmienić. Jeśli jednak odchodzi, bo się odkochała, to zupełnie nie rozumiem,
dlaczego miesza w to dziecko, dlaczego zmienia mu miejsce w życiu, do którego
przywykło.
--
Pozdrawiam
Maja
|