Data: 2003-09-12 11:09:32
Temat: Re: Moje Zakopane
Od: a...@i...org.pl (algraf)
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj,
Adam napisal:
>Kontynuując w tym temacie, jak w Warszawie wsiadałem do autobusu, i
>nie daj Boże nie chciałem usiąść , to się odbywały awantury, bo
>wszyscy chcieli mi ustępować miejsca i byli oburzeni, że ja nie chcę
>siadać.
- To ja mam lepiej :-) jak wsiadam do autobusu niskopodlogowego (jezdze
akumulatorem), to kierowca musi mi otworzyc klape (podjazd) I jest to sprawa
pomiedzy mna a kierowca autobusu. Ale ludzie sa genialni ! :-) Juz chyba z
10 razy mi sie zdarzylo ze jak wyjezdzalem z autobusu a bylo wiecej ludzi,
brali sprawy w swoje rece i krzyczeli jedni na drugich "niech sie pani pan
ruszy!!! i zrobi panu miejsce, bo pan na wozku chce wyjechac!!!" i kiedy
wychodze z autobusu to juz jest regularna klotnia :-) drzwi autobusu sie
zamykaja i "wesoly autobus" odjezdza. A ja sie smieje sam do siebie w
duchu - bo chcialem po cichutku wyjechac - a tu caly autobus wiedzial i
"pomagal" :-)
Jezeli ktos ma doswiadczenia zle to - normalne w zyciu, mnie tez sie one
zdarzaja ale szybko o nich zapominam i staram sie znalezc w tym pozytywy. A
kiedy jade wozkiem i slysze smiech mlodziezy - to od razu nie mysle że ze
mnie sie smieja - ale że sa naturalni i nie milkna przy biednym inwalidzie
:-)
pozdr.
Arek
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi
|