Data: 2011-03-08 11:50:46
Temat: Re: Molestowanie moralne.
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Przerabiałem to przez nieco ponad 3-lata w pracy.
Po ok. pół roku od odejścia z firmy zrozumiałem jak wielkie
(bardzo-bardzo) obciążenie psychiczne ofiary wiąże się z takim
rodzajem molestowania.
Prawdę odkrywa się stopniowo, łącząc nieciągłe, twarde fakty,
które ~powoli układają się w pewien trend.
Na podstawie analizy tego trendu daje się odszyfrować rzeczywiste
intencje agresorów (zwykle jest to silnie współpracujaca ze sobą
i baaaardzo zgrana "klika" wspierająca się w odgrywaniu swoich ról
w celu uzyskania efektu pozytywnego wzmocnienia bodźców).
Wiesz jak to się skończyło?
Zarządałem jednoznacznych i na temat odpowiedzi na konkretne
pytania dotyczące sprzeczności na poziomie deklaracji i faktów.
Wychodzi się w ten sposób z roli.
Następuje zawód "miłosny".
I gra skończona, finał.
W życiu prywatnym nie daję się aż tak instrumentalnie wpuszczać.
"Gra wstępna" jest tak intensywna i wyczerpująca, że ~wilki wymiękaja
z ulgą w przedbiegach.
Szkoda tylko, że w życiu zawodowym trudno sobie na coś podobnego
pozwolić. ;)
--
CB
Użytkownik "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> napisał w wiadomości
news:il548j$pbm$1@news.onet.pl...
> To jest bardzo, bardzo trudna sytuacja. Tym bardziej, im strona (nazwijmy ją
> obleganą) zaangażowała głębsze emocje.
> Ja przerobiłam takie sytuacje w życiu - bywało ciężko. Wręcz bardzo cięzko. A
> Ty?
> Ale dzięki temu, że przerobiłam, wykształciłam też pewne mechanizmy i
> narzędzia - podstawą jest (jak zwykle) zaufanie do siebie. mam tu na mysli
> prosty fakt nie podejrzewania siebie samej o paranoję, kiedy ktoś wciska kit
> (delikatnie mówiąc).
>
> Z drugiej strony, druga strona też nie jest jednoznaczna, prawda? Tzn. chęć
> osiągnięcia celu też miesza się u niej z emocjami. Chyba niezwykle rzadko
> występują (w przyrodzie :-) ) przypadki "czyste".
>
> W sumie każde wejście w relację (jakąkolwiek) wiąże się z ryzykiem, ale.... po
> pierwsze "jest ryzyko, jest zabawa", a po drugie czy naprawdę przejście przez
> życie "suchą stopą" jest celem kogokolwiek z nas. I tak się nie da, więc lepiej
> jest (moim zdaniem) zwolnić zasoby i po prostu sobie żyć (ze świadomością
> istnienia ryzyka).
>
> I teraz pytanie:
> My już jesteśmy dorośli, wytrenowani.... (w jakimś tam stopniu).
> Ale ci jeszcze ślicznie naiwni? Z jednej strony chciałby się chronić ich
> naiwność (bo ładna bardzo), ale z drugiej... i tak swoje umoczą... To
> nieuniknione.
|