Data: 2003-02-06 17:11:44
Temat: Re: Muzyka i emocje
Od: ika zuzeloth <i...@C...blog.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
6 Feb 2003 14:00:12 +0100, k...@p...onet.pl bulgocze:
<5...@n...onet.pl>
>Słucham sobie właśnie płytki "Teen Spirit: Extreme"...
>Tak się zastanawiam, czy dobieramy sobie muzykę do nastroju [...]
>czy może własnie poprawiamy (modyfikujemy) sobie muzyką nastrój
A odpowiedź, jak na każde pytanie dotyczące ludzi, brzmi: to zależy ;)
Zacząć trzeba od tego, że nie każdy tak samo traktuje muzykę w ogóle.
Dla jednych to brzęczek w tle, dodatek, dla innych główny punkt
programu imprezowego, a dla innych innych sens, cel sam w sobie i
życie.
Każdy inaczej będzie dobierał zestawy. Może można to pogrupować jakoś.
Na pewno można, ale to dla znudzonych życiem pasjonatów statystyki ;)
Czasem w chandrze słuchając dołującej muzyki zaczynamy czuć się
lepiej, czasem do tego potrzebna jest ta wesoła. I na odwrót dokładnie
też. Od czego konkretnie to zależy? Czy jest w ogóle ktoś na tyle
introwertyczny, żeby potrafił odpoweidzieć na to pytanie chociażby na
przykładzie samego siebie, nie mówiąc już o żmudnych badaniach grup
ludzkich, bo to jest odczucie osobnika danego, więc badanie
podmiotowe. Subiektywne. Już jak o tym pomyślę, o takim zagłębianiu
się w swoje własne flaki i dumaniu dlaczego dziś coś mnie cieszy a
wczoraj to samo mnie dobiło, to mam odruch wymiotny. Zamiast tego wolę
posłuchać swojego sensu życia ;D
Dziś Amon Tobin, Shri i Doug Wimbish - zestaw reanimacyjny. Na każdy
nastrój.
Jedno za to wiem na pewno. Gdybym nie mogła słuchać żadnej muzyki,
wcale, to bym się uśpiła. Nie jestem zombie! :)
--
ika - umop apisdn
# http://ika.blog.pl #
|