Data: 2006-06-19 00:18:14
Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "SnowGoose" <l...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:e74h93$6ja$1@inews.gazeta.pl...
> SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):
>
> > > W realu trudno znalezc czlowieka, ktory bylby na dluzsza
> > > mete zainteresowany znajomoscia oparta na tego rodzaju
konwersacjach:
> > (1)
>
> > To dlatego, że ludzie poszukują przede wszystkim związków
uczuciowych
> > opartych na więzach przyjaźni i miłości (są jeszcze związki oparte
na
> > interesach ale to już troche inna sprawa). A potrzeby intelektualne
> > realizują najczęściej indywidualnie.
>
> ? Naprawde? Skad te dane?
>
Z życia, z książek, publikacji.
> > > szybko wyczerpuje limit zainteresowania i nudzi, (2) meczy i budzi
> > niechec
> > > (np. moje proby penetrowania osobowosci czy operacje na otwartym
> > > swiatopogladzie), zreszta pula zagadnien do analizy jest mocno
> > ograniczona, a
> > > (3) rzadko kto potrafi prowadzic, zwykle ludzie sie przeciw mnie
> > antagonizuja
> > > i okopuja na z gory przyjetych stanowiskach, nie chcac dalej
> > dyskutowac.
>
> > A nie przyszło ci do głowy, że inni ludzie z reala mogą nie wiedzieć
o
> > interesującym cię temacie tak dużo jak ty?
>
> Czasem wiedza mniej, czasem wiecej - co to ma do rzeczy?
Jak to co? Możesz przecież zanudzać portiera w szatni wywodem o którym
nie będzie miał zielonego pojęcia. Będzie słuchał i nic nie zrozumie.
>
> > Chodzi ci może o to, żeby
> > ludzie poświęcali ci dużo czasu, nieustannie słuchali cię,
>
> Nie rozumiem, jak to "poswiecali duzo czasu" i "sluchali"? Tyle czasu
i
> sluchania ile potrzeba na wyklad/analize/dyskusje. Nie czas tu jest
istotny
> lecz konfrontacja - pozwala mi ona przetestowac siebie (swoja wiedze,
> rozumowanie, sprawnosc polemiczna, trafnosc pogladow, bieglosc
argumentacji
> itd.), co samo w sobie jest dla mnie bardzo przyjemne (jesli kogos
czegos
> naucze, cos trafnie zauwaze albo zbije czyjs argumen/przekonam kogos
do
> czegos) a takze pomaga w samodoskonaleniu sie.
>
> > i robili to
> > co byś chciał.
>
> Nie jestem apodyktyczny. Jestem bardzo wyrozumialy, mam duzy zakres
tolerancji
> i sklonnosc/umiejetnosc do zawierania kompromisow.
>
Czyli co, jesteś ideałem, a społeczeństwo jest chore?
> > Ostrożnie z tym penetrowaniem osobowości. Operacje na
> > otwartym światopoglądzie tez brzmi jakoś inwazyjnie i agresywnie.
>
> Dlaczego?
>
> > W połączeniu z "teorią eksploatacji" nie dziwi, że ludzie nie są
> > zainteresowani takim charakterem relacji z tobą. Proponuje bardziej
> > humanitarny kierunek w tworzeniu światopoglądu.
>
> I znowu slogan, z ktorego nic konkretnego nie wynika.
Jaki slogan? Nie potrfisz wysnuć wniosku, czy nie chcesz?
Masz zbyt ekspansywny stosunek do ludzi, próbujesz im coś narzucić.
Bezlitośnie drążysz ich umęczone dusze :)
>
>
> > > Ja nie "przenosze negatywnych ladunkow emocjonalnych". Nigdy sie
na
> > nikogo nie
> > > "obrazilem" ani nie "chowalem urazy/pretensji", a co najwyzej
zaczalem
> > sie po
> > > prostu bac lub wstydzic i w zwiazku z czym unikac. A dostrzeglem,
ze
> > ludzie
> > > maja wprost przeciwnie.
>
> > Jeżeli nosisz takie ładunki (lęk i wstyd jest uczuciem negatywnym)
to
> > chcesz czy nie, będziesz je przenosił nieświadomie.
>
> Nie. Jesli sie kogos obawiam lub wstydze, to z nim nie rozmawiam.
>
>
> > > > Rozmowa może toczyć
> > > > się w miłej niezobowiązującej atmosferze, może też być ciekawa i
> > > > spontaniczna prowadzona z dużym zaangażowaniem.
>
> > > Slogan. Co ma z niego wynikac?
>
> > Chciałem ci pokazać wartość zwykłych rozmów.
>
> Ale nic nie pokazales tylko rzuciles pustoslowne haslo.
>
No to już nie wiem jak mam do ciebie dotrzeć?
>
>
> > > > > U mnie "eksploatacja" dlatego, ze zuzywane prze ze mnie w
innych
> > > > ludziach
> > > > > interesujace mnie surowce (w praktyce: m.in. tematy do rozmow)
sa
>
> > Chyba bardzie interesuja cię "surowce" niż ludzie...
>
> To oczywiste. Ludzie to nosniki "surowcow". Przeciez w gruncie rzeczy
kazdy
> tak ma - no bo jak inaczej?
>
Nie każdy. Widzisz tylko części składowe, a nie widzisz całej osoby.
Trakujesz ich jak przedmioty, towar.
> > IMO dawanie które samo w sobie daje radość, jest aktem
bezinteresownym.
>
> To zdanie jest wewnetrznie sprzeczne: jesli "daje radosc", to nie moze
byc
> "bezinteresownym". Interesem jest wlasna radosc...
>
> > Korzyścią jest radość z chęci dawania.
>
> Jesli mowa o korzysciach, to nie ma mowy o bezinteresownosci...
>
Pomyśl tylko: z kim ubiłem interes? Z bogiem? Z samym sobą? Z nikim!
Gdzie tu widzisz interes?
>
> > > > Dając własne zainteresowanie niczego się nie pozbawiasz,
>
> > > Mozesz pozbawiac sie cennego czasu i narazac na dyskomfort
> > wysluchiwania
> > > czegos, co Cie nudzi i/lub z jakichs powodow drazni.
>
> > Tak odczuwa dawanie ktoś komu czegoś ciągle brakuje, ciągle ma mało
> > czasu, nie potrafii słuchać samego siebie i innych.
>
> Nonsens. Niby dlaczego tylko taki nieszczesnik moze znudzic badz
wkurzyc sie
> rozmowa???
>
Jeśli potrafi słuchać nie będzie się nudził, a jeśli już będzie to tak
pokieruje rozmową, że stanie się ciekawsza. Tylko nie wmawiaj mi, że to
jest manipulacja.
> (...)
> > Nie chodziło mi o wymuszone rozmowy tylko spontaniczne i twórcze.
>
> Czyli (1), (2) lub (3). No wlasnie... A ludzie w tensposob ulegaja
bardzo
> szybkiej eksploatacji.
>
Co ty znowu z tą eksploatacją? Nie ma chyba nic bardziej radosnego jak
być spontanicznym i wykonywać twórczą działalność. Nie ma tutaj miejsca
na eksploatację, jest tylko naturalne zmęczenie.
>
> > > > Druga osoba to
> > > > zauważy będzie ci wdzięczna
>
> > > Jesli kogos bawi taka manipulacja - wymuszanie w ludziach poczucia
> > > wdziecznosci, bycia "dluznikiem" swiadomym, ze okazuje mu sie
> > "łaskę"...
>
> > Źle się wyraziłem: druga osoba będzie nie tylko tobie wdzięczna ale
też
> > będzie wdzięczna życiu, za to że coś się nowego zrodziło (jeżeli nie
> > przyjaźń to rozmowa oparta na zrozumieniu, lub choćby tylko miło
> > spędzony czas).
>
> Przeciez na jedno wychodzi. Poswiecasz cos (czas, znudzenie etc.) by
zyskac
> cieszaca Cie swiadomosc, ze gosc ktorym manipulowales sie cieszy i
jest
> wdzieczny. Owszem, czasem mozna i tak sie bawic.
>
To ja bym sobie życzył takiej manipulacji (nie mylić z reklamami, które
generują i zaspokajają różne "niezbędne" potrzeby).
> > > > i również obdaży cię zainteresowaniem i
> > > > zaufaniem.
>
> > > Ma sens, jesli nie jest to relacja asymetryczna - dajasz wiecej,
niz
> > mozesz
> > > sobie w zamian wziac...
>
> > Dając szczerze nie jest problemem to że otrzymam mniej czy nic.
> Sama
> > świadomość, że coś mogłem dać daje satysfakcję.
>
> O ta satysfakcje wlasnie mi chodzilo, gdy pisalem o asymetrii.
>
> > Ale do takiej postawy
> > trzeba dojrzeć, uwolnić się od lęków.
>
> A skad. Kazdy ma ja defaultowo...
Jasne. Dostaje w promocji...
>
> > > > > > Zresztą można się nauczyć tego, że żeby
> > > > > > nie być zmęczonym, trzeba co pewien czas odpocząć od luddzi
> > > > > Dla mnie najlepiej do konca zycia... tylko, ze to niemozliwe.
> > > > Nie wiem czy najlepiej. (...)
> > > Znaczy sie, uwazasz ze "wiesz lepiej" co jest dla mnie dobre? Jak
> > marksisci?
>
> > Nic takiego nie napisłem, że "wiem lepiej". Wiem natomiast, że
człowiek
> > jest istotą społeczną i zupełna izolacja oznacza dla niego wyrok:
> > "szaleństwo".
>
> Zupelna izolacja jest praktycznie nie mozliwa - w koncu trzeba
pracowac,
> kupowac, placic zobowiazania, zmagac sie z blizsza lub dalsza rodzina
od
> ktorej trudno sie odciac itd.... Chodzilo mi o izolacje towarzyska.
>
Można się samemu izolować, unikając ludzi. Najczęściej projektuje się
wtedy swoją postawę otoczeniu: "jestem izolowany".
SnowGoose
|