Data: 2002-12-04 14:22:00
Temat: Re: Napiwki w salonach - pytanie być może naiwne
Od: "Offelia" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Nika" <m...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:askmmo$4pn$1@news.gazeta.pl...
> Nie mam dużego doświadczenia w chodzeniu do fryzjera, bo przez lata
hodowałam
> warkocz – monstrum i w związku z tym moje pytanie, być może głupawe.
Ile
> wypada dać napiwku obsługującej nas pani/panu? Tak jak Amerykanie w
> restauracji 10% wartości rachunku, czy mniej, czy więcej? Nigdy tego nie
> wiem i zawsze czuję się strasznie niezręcznie. Aha, a jeżeli obsługuje
nas
> sam/a właściciel/ka salonu, to chyba się napiwku nie daje? Wątpliwości
moje
> tyczą również kosmetyczek.
Ja przewaznie robie farbe i strzyzenie, wychodzi ok. 150 i daje 10 zl.
U nas na szczescie to nie jest tak jak w cholernej Ameryce, ze jak nie dasz
napiwku, to Ci zwracaja uwage (jak sobie przypomne, to mnie telepie).
Sandra
|